Motyle zaatakowały z całą mocą. Prasa wezwała ludzi na pomoc

W latach pięćdziesiątych wezwani przez prasę tysiące ludzi zbierali na polach wielkich polskich PGR stonkę ziemniaczaną, o której gazety i radio trąbiły, że "zrzucili ją Amerykanie". Kto zrzucił brudnice, nie było jasne, ale w latach osiemdziesiątych ruszyła kolejna wielka akcja społeczna ludu przeciwko owadom. Ta plaga, która wtedy dotknęła polskie lasy, była także trudna do opanowania.

Gąsienica brudnicy mniszki potrafi zjadać też drzewa liściaste
Gąsienica brudnicy mniszki potrafi zjadać też drzewa liściasteHectonichusWikimedia Commons

Gdy opadł już kurz i śnieg po wprowadzeniu stanu wojennego, gdy polskie społeczeństwo pierwszej połowy lat osiemdziesiątych dosięgnął wielki kryzys polityczny, psychiczny, państwowy, ale i ekonomiczny, bo brakowało dosłownie wszystkiego, a ludzie musieli sobie jakoś radzić, by związać koniec z końcem, pojawiła się plaga. Niczym w dawnych Egipcie spadła na Polskę, aby pozornie ją dobić, a w rzeczywistości dać propagandzie narzędzie do zmobilizowania całego społeczeństwa do wspólnej walki. Raz jeszcze z bezkręgowcami.

Dziennik Telewizyjny pierwszej połowy lat osiemdziesiątych starał się jakoś zahaczyć o ten temat prawie w każdym, zwłaszcza letnim wydaniu. Pojawiały się zdjęcia z frontu przygotowań do walki z plagą, mobilizacja ludzi i służb, całego społeczeństwa, który w czynie społecznym ruszał do lasów, by pomóc. Czyn społeczny był w tamtych czasach formą nieco już zanikającą, kojarzył się raczej z epoką gierkowską. Gdy jednak pojawiał się kataklizm, wzywano ludzi do pomocy.

Mała ćma, wielki problem w lesie

Kataklizm miał może 5 cm wielkości i ładne, białe skrzydła w zygzakowate wzorki, aczkolwiek zdarzały się też formy szare i czarno ubarwione. Zwał się brudnica mniszka. Gąsienice tego nocnego motyla pokrywały włoski, kłujące i odstręczające większość ptaków, które swoje pisklęta i siebie chętnie karmiły larwami owadów. Poza znaną ze zjadania włochatych gąsienic kukułką i może jeszcze kilkoma gatunkami jak szpaki chętnych na wysyp larw z włoskami nie było.

Dorosła brudnica mniszka ma białe skrzydła w zygzakowate wzoryDonald HobernWikimedia Commons

Jak czytamy na stronie lasy.gov.pl, to właśnie na lata 1978-1984 przypadła największa współczesna "gradacja", jak się to fachowo nazywa, czyli masowe pojawienie się brudnicy mniszki w Polsce. Wyżerała ona wtedy lasy na ponad 6 mln ha. Ten owad często zjawiał się w lasach masowo, gdyż liczny wysp gąsienic sprawia, że żadne drapieżniki nie są w stanie pożreć ich wszystkich. Jak się okazało, także człowiek nie był w stanie ich wszystkich wyzbierać.

To one dokonały inwazji na Polskę. Rozpoznajesz? [QUIZ]

A brudnica mniszka, zwana również rząpicą mniszką - nocny motyl z rocznicy mrocznicowatych - upodobał sobie drzewa iglaste, zwłaszcza sosnę i jej szpilki. To znaczy, upodobały sobie larwy, bowiem dorosłe brudnice należą do tych ciem, które w ogóle nie pobierają pokarmu. Żyją bardzo krótko, tyle tylko by się rozmnożyć zanim padną ofiarą drapieżnika, zwłaszcza nietoperza. Nie muszą zatem jeść, a niemal cała aktywność życiowa tych owadów ogranicza się do gąsienic.

Po rójce jedna samica brudnicy mniszki składała od 80 do niemal 300 jaj. Najmniej - na jodłach, a najwięcej - na bardzo pożywnych modrzewiach. Ich jednak w polskich lasach nie było aż tak wiele, za to mieliśmy zatrzęsienie sosny. Sadzona w sztucznych lasach i sztucznych puszczach monokultura sosnowa sprawiała, że te iglaste drzewa rosły jedno obok drugiego na wielkich obszarach. W latach osiemdziesiątych sosna stanowiła 3/4 powierzchni naszych lasów (dzisiaj to 60 procent), dominowała absolutnie. Dla brudnicy mniszki, której gąsienice zajadały się drzewami szpilkowymi, był to gong na obiad.

Na ciemnym tle lepiej sprawdza się taka forma barwna brudnicy mniszkiIlia UstyantsevWikimedia Commons

Natura nauczyła te ćmy, by nie składały jaj w jednym miejscu, jak robi to wiele innych owadów. Pozostawiają one jeden pakiet i gotowe. Brudnica mniszka potrafiła przelecieć nawet wiele kilometrów lasu, by na poszczególnych drzewach zostawić po kilkanaście, kilkadziesiąt jajeczek. To sprawiało, że rozprzestrzenianie się tego owada było szybkie i szerokie. Gdy latem wykluwały się larwy, mieliśmy ich wysp w bardzo różnych miejscach lasu.

Polska Ludowa zaatakowana nawet przez motyle

To przypominało wielki pożar, ale zamiast jęzorów ognia mieliśmy rojowiska gąsienic o żarłocznej naturze i ogromnych możliwościach, pożerających całe kilogramy igieł. Śmierć dla lasu i wyrok dla polityki leśnej Polski Ludowej.

Nie obwiniajmy jednak tylko PRL. Polityka leśna kreowana przez człowieka w formie nasadzeń tylko określonych, przydatnych gatunków drzew zaczęła się już w XVIII wieku. I nieprzypadkowo właśnie wtedy mamy pierwszy znany najazd brudnicy mniszki na polskie lasy. Miało to miejsce pół wieku po obsadzeniu wielu kompleksów wielkimi połaciami świerków. W latach 1794-1798 wielka plaga gąsienic tego motyla zaatakowała te szpilkowe lasy i solidnie je wyjadła. Odtąd inwazje włochatych gąsienic miały się powtarzać co jakiś czas w drzewostanach opartych na monokulturze.

Warto bowiem pamiętać, że w razie niedoboru pokarmu larwy brudnicy mniszki są w stanie zjeść liście drzew liściastych, ale raczej tego unikają. Odpychają je klon, jawor, jesion, topola, niechętnie sięgają po brzozę. Generalnie ten gatunek jest związany z drzewami iglastymi. Są inne motyle, w tym brudnice konsumujące drzewa liściaste, np. także pojawiające się niekiedy masowo brudnica nieparka - miłośniczka właśnie klonów czy lip, ale nie zmienia to faktu, że im las bardziej urozmaicony, tym mniejsza jest szansa, że wykończy go jeden gatunek owada. Wiele bezkręgowców to polifagi i gatunki związane z bardzo konkretnymi roślinami. Jeśli dostaną ich rozległe monouprawy, zjadają je. Jeżeli zostaną one przedzielone innymi, pojawi się naturalna bariera.

Brudnica mniszka często jej nie miała. 

Jasna brudnica mniszka na korze drzewaBen SaleWikimedia Commons

To motyl wyposażony przez naturę w wiele narzędzi przydatnych do przetrwania. Masowe pojawianie się to jedno, włoski na ciałach larw nie do zaakceptowania przez wiele drapieżników do drugie. Dochodzi do tego świetne maskujące ubarwienie motyli dorosłych, które tworzą kilka odmian barwnych po to, by upodobnić się do kory drzewa. Pod nią składane są jaja, a wylęgłe larwy żyją w skupiskach zwanych lusterkami. Z niego rozpoczyna się ich wędrówka spod kory pnia ku gałęziom, w poszukiwaniu soczystych igieł. Wtedy zaczyna się masowe obżarstwo.

Kulminacja nastąpiła w latach 1982 i 1983 i objęła połowę lasów iglastych w Polsce. Wydawało się wtedy, że gąsienice zjedzą je wszystkie.

Polska Ludowa przypomniała sobie o tych ćmach w 1948 roku, gdy pierwszy powojenny atak brudnic mniszek zniszczył aż 10 procent pokrywy sosnowej i świerkowej w Polsce. Mówi się, że takie wysypy mają miejsce co 10-11 lat. Niektóre przybierają wręcz apokaliptyczne rozmiary. Andrzej Szujecki w "Ekologii owadów leśnych" donosi o inwazji owadów na lasy północnej Polski w XIX wieku, gdy silne wichury uniosły miliony gąsienic i przeniosły nad Bałtyk, gdzie zginęły one, topiąc się w morzu. Szczątki potopionych gąsienic wyrzucone na brzeg utworzyły wał o długości kilkudziesięciu kilometrów i wysokości przekraczającej miejscami pół metra. To daje pojęcie o skali zjawiska.

Ustawione w lesie iglastym pułapki feromonowe na brudnicę mniszkęBeentreeWikimedia Commons

To, co wydarzyło się w pierwszej połowie lat osiemdziesiątych wyglądało jak plaga dobijająca naszą gospodarkę tego okresu. W latach 1980-1984 zagrożenie gąsienicami owada w lasach sosnowych i mniej licznych świerkowych było tak potężne, że ludzie stawali do czynów społecznych, by larwy zbierać i niszczyć. Straty i tak jednak były ogromne. Kulminacja nastąpiła w latach 1982 i 1983 i objęła połowę lasów iglastych w Polsce. Wydawało się wtedy, że gąsienice zjedzą je wszystkie. Czyny społeczne, mobilizacja i zwłaszcza opryski na wielką skalę stosowane z użyciem samolotów i śmigłowców pomagały doraźnie.

Z nie do końca wyjaśnionych przyczyn inwazja ciem na polskie lasy samoistnie wygasła w 1984 roku. Przyroda sama przyszła z ratunkiem, ale tamta plaga sprawiła, że dzisiaj przeciw motylom stosuje się już wiele środków zaradczych. Obserwacja, monitoring, skrupulatne odnajdywanie lusterek, wreszcie pułapki feromonowe i lepy pozwalają jakoś radzić sobie z inwazjami owada, które od 1984 roku już nigdy nie były aż tak potężne.

Kluczem jest jednak różnorodność - zarówno pod względem tego, jakie drzewa rosną w lesie, jak i tego jakie żyją tu zwierzęta. Tylko dzięki temu zjadające włochate gąsienice kukułki nie będą musiały wykukiwać, ile lat czeka nas do kolejnej plagi.

Wyjątkowy rozkaz dla żołnierzy NATO. Sadzili drzewa w PolscePolsat News
Masz sugestie, uwagi albo widzisz błąd?
Dołącz do nas