Ratujmy ćmy. Nocne motyle są równie ważne dla środowiska, co pszczoły

Nocne zapylacze, takie jak ćmy, wymagają ochrony w takim samym stopniu, co pszczoły. Nowe badania pokazują, że owady są poważnie zagrożone przez rozwój ludzkich osiedli.

Ćmy są często traktowane kapciem i uważane za nieprzyjazne. Tymczasem okazuje się, że dla przyrody są ważne tak samo jak inni zapylacze
Ćmy są często traktowane kapciem i uważane za nieprzyjazne. Tymczasem okazuje się, że dla przyrody są ważne tak samo jak inni zapylaczeWikimediaCommonsWikimedia
partner merytoryczny
banner programu czyste powietrze

Ćmy są mocno niedoceniane. Badania naukowców wskazują, że nocne motyle odpowiadają za aż jedną trzecią wszystkich wizyt owadów zapylających rośliny uprawne, drzewa czy kwiaty.

Ćmy mają jeszcze gorzej niż pszczoły

Niestety, liczebność tych owadów spada gwałtownie. Nowe badanie Uniwersytetu Sheffield wskazuje, że ich populacja w ciągu ostatnich lat spadła aż o 33 proc., co stanowi istotne zagrożenie dla roślin, w tym tych uprawianych przez człowieka, które wymagają zapylania przez owady.

Badanie wykazało także, że ćmy mogą jeszcze bardziej niż pszczoły odczuwać negatywne konsekwencje urbanizacji. Wynika to z ich bardzo złożonego cyklu życiowego oraz specyficznych wymagań żywieniowych. Wiele gatunków ciem może rozmnażać się wyłącznie tam, gdzie występują konkretne gatunki roślin, którymi żywią się ich larwy.

Problem dotyczy zwłaszcza środowisk miejskich, na których bioróżnorodność jest często drastycznie niższa niż w otaczających miasta obszarach wiejskich. Naukowcy sugerują, że planiści powinni w o wiele większym stopniu brać pod uwagę potrzeby owadów, na przykład wprowadzając do miast gatunki przyjazne dla ciem i pszczół. Pozwoliłoby to utrzymać miejskie ekosystemy w dobrej kondycji.

Rośliny potrzebują ciem

"Nasze badanie wykazało, że na zurbanizowanych obszarach różnorodność pyłków przenoszonych przez ćmy i pszczoły maleje, co oznacza, że miejskie zapylacze mają do dyspozycji o wiele mniej gatunków kwiatów" - mówi Dr Emilie Ellis z Uniwersytetu Sheffield.

"Ćmy, jak i pszczoły potrzebują do przetrwania urozmaiconych ekosystemów roślinnych, ale rośliny także potrzebują owadów do zapylania. Ochrona miejskich terenów zieleni i rozwijanie ich tak, by wspierać różnorodne dzikie gatunki pozwoli ochronić zarówno populacje pszczół jak i ciem. To z kolei sprawi, że nasze miasta będą zdrowszymi, bardziej zielonymi miejscami".

Obszary miejskie zazwyczaj są nie tylko uboższe, jeśli chodzi o łączną liczbę gatunków roślin, ale często występuje w nich też nadmierna liczba roślin nierodzimych - najczęściej roślin ozdobnych pochodzących z innych regionów świata - a te często nie mogą stanowić dobrego źródła pożywienia dla rodzimych owadów.

"Ludzie generalnie nie doceniają ćmy, więc owady te są często przeoczane, gdy podejmowane są wysiłki na rzecz ochrony zapylaczy. Wydaje się jednak oczywiste, że powinniśmy zwiększyć wysiłki na rzecz upowszechnienia wiedzy o ich roli oraz ochrony ich siedlisk" - mówi Ellis. "Planując tereny zielone, należy zwrócić uwagę na to, aby rośliny były różnorodne i przyjazne ćmom, a także pszczołom".

Rolnik roku opowiada o rolnictwie bez chemiiINTERIA.PL
INTERIA.PL
Masz sugestie, uwagi albo widzisz błąd na stronie?
Dołącz do nas