Bociany nie są wierne. Robią skoki w bok, zdradzają, przyjmują kochanków
Trudno powiedzieć, kiedy utarło się przekonanie, że bociany białe są sobie wierne na całe życie i jako symbol wierności stawia się je za przykład. To kompletna bzdura - mówią ornitologowie. Bociany białe łatwiej byłoby zakwalifikować do patologii domowych. Mamy tu zdrady, przygodny seks, a nawet przemoc. Mało tego, zdarzają się też poważne problemy z... alimentami.
Widok dwojga bocianów białych w gnieździe, wymieniających czułości i wspierających się w wysiadywaniu jaj oraz wychowie piskląt jest na tyle częsty, że ludzie uznali go za krzepiący przykład na to, że da się zbudować stabilną rodzinę. Zwłaszcza teraz bociany rozczulają ludzi, gdy ich pary wracają z Afryki do starych domów, remontują je i naprawiają wspólnie, by za chwilę cieszyć się życiem rodzinnym. Nie zdajemy sobie sprawy, jak wiele patologii kryje się za tym widokiem.
Patologia w domostwach bocianów
Pewnie te widoki posłużyły do stworzenia mitów o przykładnej bocianiej rodzinie. Razem odlatuje i razem wraca, a jeden z partnerów wyczekuje w gnieździe na drugiego, jest przez niego karmiony i zaopiekowany. To przecież częsty widok - wielkie gniazdo na szczycie słupa czy dachu, a w nim para opiekująca się dziećmi. Wzór.
Kompletna nieprawda - przyznają ornitologowie, aczkolwiek dopiero od pewnego czasu wiemy nieco więcej na temat bynajmniej nie wzorowych i rodzinnych, ale wręcz patologicznych zachowań bocianów w gnieździe i w czasie okresu lęgowego. Pomogła w tym dość dobrze znana, bo obserwowana za pomocą kamer para bocianów w miejscowości Przygodzice pod Ostrowem Wielkopolskim.
Gniazduje tam samica Przygódka, która jest córką pary Przygoda i Dziedzic wyklutą w 2018 r. Jak podają obserwatorzy, to rekordzistka Polski z tego sezonu, bowiem 31 marca przeleciała z noclegowiska w zadrzewieniu nad rzeką Wiar w regionie lwowskim na terenie Ukrainy do tego gniazda, co daje 518 km lotu.
Nie było samicy, więc samiec przyjął kochankę
Jej rodzice to para, na podstawie której udało się stworzyć modele funkcjonowania bocianich rodzin. Zburzyło to dotychczasowe mity o ich harmonijnym i zgodnym życiu. Dziedzic i Przygoda miały bowiem wiele... przygód, nomen omen.
W 2008 r. na przykład para połączyła się na gnieździe, po czym kilka chwil po kopulacji samiec Dziedzic oddalił się nieco dalej i zdradził swoją partnerkę w sąsiedniej wsi, Chynowie. Zaglądał też do innych wsi w poszukiwaniu skoków w bok i nowych przygód, poza swoją Przygodą. Biorąc pod uwagę tryb jego życia, nadane mu imię było znamienne. Pikanterii sprawie dodał fakt, że ornitologowie ustalili to wtedy dzięki... obrączce.
To obrączka - w tym wypadku nie małżeńska - pozwoliła prześledzić losy tej rodziny i wysnuć pewne nieznane dotąd wnioski. Oto bowiem samiec nie tylko oddalał się do okolicznych wiosek i gniazd, gdy partnerka siedziała na gnieździe, ale więcej - pod jej nieobecność przyjmował inne samice we własnym domu. Taka sytuacja miała miejsce w 2019 r. Na gnieździe w Przygodzicach wylądowała samica, która zaobrączkowana została w Konarzewie, także w Wielkopolsce. Samiec bez wahania z nią kopulował, aż nieoczekiwanie wpadła jego partnerka i doszło do karczemnej awantury.
Pobita została kochanka, ale rany odniósł także sam samiec. Konsekwencją tej potężnej afery był... seks Dziedzica i Przygody, gdy intruzka odleciała.
Te historie oraz kilka innych, z podobnych gniazd bocianich wskazują na to, że wierność tych ptaków i ich oddanie sobie na całe życie to wierutna bzdura. Owszem, bociany wiąże się w pary na wiele lat, ale to wcale nie jest regułą. Równie dobrze mogą się związać co roku z nowym partnerem czy partnerką. - Jeżeli wiążą się z czymś naprawdę, to z miejscem. Z gniazdem - mówi prof. Piotr Tryjanowski z Uniwersytetu Przyrodniczego w Poznaniu.
Bociany zawierają kontrakty na rodzinę i gniazdo
Gniazdo jest cenne, bo budowa nowego wymaga czasu i wysiłku. To, że na tym gnieździe ptaki łączą się z tym samym partnerem czy partnerką co rok wcześniej to pewien pragmatyzm. Bociany migrują w połowie sierpnia, a wracają - wedle porzekadła - na świętego Józefa, czyli 19 marca. Często jednak zjawiają się później, pod koniec marca, nawet do połowy kwietnia - w tym roku główna fala przyleciała na przełomie tych miesięcy.
Widywane wcześniej bociany były anomalią w tym sensie, że albo nie odleciały w ogóle, albo niedaleko. Po przybyciu głównej fali do swych starych gniazd trwa ich naprawianie, co też wymaga czasu. Na same lęgi, wysiadywanie jaj i wychowanie piskląt pozostaje go mało. Bociany się więc spieszą i dają sobie spokój ze spektakularnymi tokami, które sprawują inne ptaki. One często zawierają szybkie, kompromisowe kontrakty rodzinne, bo tak należy traktować te związku. Umowa na wychów dzieci na cztery miesiące, w której nikt wierności nie obiecuje. Skoro zeszłoroczny partner jest najbliżej gniazda, trafia na niego, ale nie musi takiej umowy zawrzeć wcale on.
- U bocianów naprawdę nie ma zmiłuj - mówi prof. Piotr Tryjanowski. - Skoki w bok są absolutną regułą i to często mamy do czynienia z niewiernością, która nie kończy się zapłodnieniem i nowym lęgiem. To jest bardzo ciekawe, bo skłania do refleksji, po co zwierzętom kopulacja i czy na pewno tylko do przedłużenia gatunki.
Tam, gdzie zagęszczenie bocianów jest duże, ptaki kopulują ze sobą wręcz manifestacyjnie i ostentacyjnie. Na widoku i często. Taka sytuacja została zaobserwowana chociażby na hiszpańskich katedrach. Oznacza zapewne tyle, by pokazać innym osobnikom, że ten partner czy partnerka są już zajęte. Co ciekawe, bociany mają też kłopoty typu alimentacyjnego. Samiec jest zobowiązany karmić samicę siedząca na jajach, a potem wspólnie rodzice znoszą pokarm młodym. Jeżeli bocianowi coś się stanie i nie pojawi się z alimentami, wówczas samica może zniszczyć lęg w poczuciu, że sama jednak rodziny nie utrzyma.