Mafia śmieciowa ma się dobrze. Szara strefa to nawet 40 proc. rynku odpadów w Polsce
Główny Inspektorat Ochrony Środowiska szacuje, że szara strefa w polskiej gospodarce odpadami może sięgać nawet 30-40 proc. wartości całego sektora. NIK wyliczyła, że z powodu jej działalności budżet państwa traci ok. 750 mln zł. Działanie mafii śmieciowej to nie tylko ogromne pieniądze, ale także cios dla konkurencyjności rynku odpadów i, przede wszystkim, ogromne straty dla środowiska w Polsce.
Zgodnie z unijnymi wymogami Polska musi wykazywać konkretne wskaźniki recyklingu śmieci. "Musimy zebrać z rynku określoną ilość tych odpadów i je przetworzyć. Jeśli okazuje się, że ktoś zapłacił za ich przetworzenie i raportujemy, że ono miało miejsce, ale w praktyce nie doszło do zbiórki i te odpady wcale nie zostały przekazane do recyklingu, to mamy ewidentny przykład szarej strefy" - ocenia Jakub Tyczkowski, prezes Organizacji Odzysku Opakowań Rekopol.
Bolączki gospodarki odpadami: szara strefa i przemyt odpadów
Cały czas zdarzają się też przypadki przemytu śmieci do Polski. Zdarza się, że przewożone odpady to substancje niebezpieczne, takie jak np. azbest i inne chemikalia. Zgodnie z nowymi przepisami za nielegalny transport odpadów grozi nawet 12 lat więzienia. Branża liczy, że zaostrzone kary wystraszą przestępców. Ale problemem w tym przypadku jest niska wykrywalność.
Rząd robi co może - w ubiegłym roku wprowadził np. obowiązek rejestrowania przewozu odpadów w systemie SENT. Do tej pory trzeba było w nim zgłaszać m.in. transport alkoholu czy papierosów. Ograniczenia pod kątem przewożenia śmieci i ich monitoring zapowiedziała też Unia Europejska.
Zgodnie z danymi Departamentu Zwalczania Przestępczości Środowiskowej GIOŚ, zawartymi w podsumowaniu za 2021 rok, szara strefa w branży odpadowej może być warta nawet 6 mld zł rocznie. NIK wyliczył, że z powodu utraconych podatków budżet państwa traci z tego tytułu 750 mln zł na rok. W praktyce oszacowanie jej rzeczywistych rozmiarów jest jednak bardzo trudne, głównie ze względu na brak spójnych i rzetelnych danych. Jak wskazuje w swoim raporcie UN GCNP, to właśnie jedna z największych bolączek polskiego systemu gospodarowania odpadami.
Mafia śmieciowa zarabia na niszczeniu polskiego środowiska
"Firmy działające w szarej strefie oczywiście generują zysk, ale ich działalność nie wpływa na poprawę stanu środowiska. Nie przyczynia się do tego, że coraz więcej odpadów jest zbieranych i przetwarzanych. Natomiast uczciwie działające firmy robią to, co do nich należy, ale rozwój ich działalności jest ograniczany właśnie przez szarą strefę" - mówi Jakub Tyczkowski.
Konsekwencje dla środowiska są oczywiste: opady, które nie trafiają do przetworzenia w specjalistycznych zakładach recyklingu, są najczęściej porzucane. Stąd właśnie bierze się problem dzikich wysypisk oraz dużych miejsc porzucania odpadów.
Zdarza się, że w jednym miejscu, np. w opuszczonych magazynach czy na wyrobiskach, znajdowane są setki beczek z chemikaliami lub innymi odpadami niebezpiecznymi. Ich usunięcie potrafi kosztować miliony złotych, za co z reguły płacą podatnicy. Niezabezpieczone odpady trują środowisko, np. wydzielając do gleby toksyczne substancje, które potem wraz z wodami gruntowymi spływają do rzek.
Śmieci nadal są poza kontrolą
Mimo postępów w ostatnich latach polski system kontroli nad uczestnikami obrotu odpadów wciąż jest nieszczelny, a problemem jest niewielka wykrywalność przestępstw popełnianych na tym rynku. Dlatego eksperci postulują m.in. lepszą koordynację działań po stronie resortów, GIOŚ, KAS czy urzędów marszałkowskich w zwalczaniu szarej strefy w branży odpadowej.
"Powinniśmy zinformatyzować to, co możemy. Już dzisiaj mamy systemy informatyczne, które śledzą obieg odpadów. Jednak powinniśmy mieć też systemy informatyczne, które śledzą obieg dokumentacji, ponieważ część dokumentów związanych z gospodarką odpadami to są ciągle transakcje robione na papierze. A gdzie papier, tam i fałszerstwo" - podsumowuje Jakub Tyczkowski.
Źródła: Zielona Interia, Newseria