Nowy kleszcz przywędrował do Polski z Afryki. Biega jak najszybsze pająki
Przyzwyczailiśmy się do myśli, że skoro kleszcz jest pasożytem, który wbija się w skórę swej ofiary i tak w niej tkwi przez pewien czas zanim nie opije się krwią, a na ofiary czatuje na szczycie traw i gałęzi, to prędkość nie jest mu do niczego potrzebna. Nowy kleszcz wędrowny z Afryki, który dotarł już do Polski, przypomniał nam, że te zwierzęta to pajęczaki, a pajęczaki słyną z szybkości. Filmy pokazują jakie tempo osiąga to małe zwierzę. To robi wielkie wrażenie.
Weźmy chociażby ten oto film, który pokazuje jak szybko kleszcz wędrowny z Afryki potrafi - nomen omen - wędrować po odzieży. Na tym nagraniu widzimy osobnika, który nie jest w zbyt dużym pośpiechu. Przemieszcza się w zwykłym, energicznym tempie. To także film, który pokazuje, w jaki sposób można rozpoznać tego całkiem sporego kleszcza, który przewyższa rozmiarami nasze gatunki.
O tym, że gatunek ten jest już w Europie i zbliża się do Polski informujemy w Zielonej Interii co jakiś czas. Pojedyncze meldunki o obserwacji tego kleszcza w naszym kraju już są, co nie powinno dziwić.
Afrykański gatunek został zanotowany w Europie po raz pierwszy w tym stuleciu w 2007 r. na terytorium Holandii. W 2012 r. dwa takie pasożyty zdjęto z krowy na Węgrzech. Ukąsiły ją na pastwisku, co było wówczas sporą sensacją. Skąd bowiem kleszcz typowy dla afrykańskich sawann na Węgrzech?
Dzisiaj już wiemy skąd. Zwierzę przeniosły ptaki wędrowne, wracające z zimowisk. Oryginalnie bowiem ten kleszcz o nazwie Hyalomma marginatum występuje na terenach Afryki łącznie z Maghrebem i przyległymi obszarami Bliskiego Wschodu. Żyje w środowisku suchym, na stepach, sawannach, wśród krzewów, a zatem w miejscach odwiedzanych przez spore ssaki kopytne. To one są głównym żywicielem tego kleszcza, podobnie jak w wypadku naszych gatunków.
Niedawne badania przeprowadzone w Poznaniu wykazały, że rodzime polskie kleszcze związane są głównie z lasami liściastymi, w którym czatują na jeleniowate - ich głównych żywicieli. Na ciało psa, kota czy wreszcie człowieka trafiają w zasadzie przypadkiem. Wynika to także stąd, że ludzi, psów czy kotów pojawia się w ich środowisku relatywnie więcej niż jeleni, saren, danieli czy łosi.
Afrykańskie kleszcze wędrowne pasożytują na tamtejszych kopytnych i wiadomo, że unikają lasów. A w zasadzie do tej pory unikały, bowiem jak będzie z nimi w tej kwestii w Europie, tego nie wiemy. A to, że kleszcz wędrowny z Afryki stanie się gatunkiem europejskim jest niemal pewne. Już teraz spotyka go się dość regularnie we wszystkich krajach śródziemnomorskich i bałkańskich, a także w Rosji, Ukrainie i wspomnianych Węgrzech.
W kwestii Polski na razie zoologowie uspokajają i mówią, że o regularnym występowaniu tego zwierzęcia u nas będziemy mogli mówić w latach 2040-2070, w zależności od tempa, w jakim przeniosą go ptaki. Dzisiaj Hyalomma marginatum stanowi jedną piątą wszystkich kleszczy znajdowanych na migrujących ptakach.
Przenoszą go głównie takie gatunki jak cierniówka i białorzytka zwyczajna, ale być może po prostu je na razie udało się zbadać. - Niesamowite jest to, że badamy kleszcze na dużą skalę od co najmniej 30 lat, a badania nad boreliozą sięgają aż 1968 r., a jednak wciąż nie wiemy na ich temat wszystkiego. Nie znamy chociażby ich sensoryki - mówi prof. Piotr Tryjanowski z Uniwersytetu Przyrodniczego w Poznaniu, gdzie badania nad tymi pasożytniczymi pajęczakami są prowadzone.
Nic dziwnego, kleszcze mocno działają na ludzką wyobraźnię. Są wektorami chorób, w tym boreliozy czy odkleszczowego zapalenia mózgu, więc ukłucie przez nie może okazać się groźne dla człowieka. Ostatnie lata to permanentny wzrost ugryzień, związany z coraz częstszymi kontaktami ludzi z kleszczami w ich środowisku. A gdy pojawia się nowy, większy gatunek z Afryki, jego działanie na wyobraźnię jest potężne. Zwłaszcza, że afrykański kleszcz jest wektorem nowych chorób egzotycznych jak gorączka krwotoczna krymsko-kongijska i riketsja.
Rozmiary oraz szybkość tego bezkręgowca też robią wrażenie. Oto kolejny film, na którym ten kleszcz przemieszcza się nader szybko, przypominając nam, że należy do pajęczaków (a nie owadów, jak bzdurnie się podaje w wielu publikacjach). A pajęczaki słyną z szybkości.
Wiele pajęczaków jest bardzo szybkich, a prędkość rekompensuje im brak skrzydeł i innych sposobów przemieszczania się. Wydawać by się mogło, że skoro kleszcze to pajęczaki, które przyjęły pasożytniczy tryb życia, to prędkość nie jest im potrzebna. Życie spędzają wszak albo wgryzione w skórę żywiciela, albo czekając na niego cierpliwie na gałązce czy źdźble.
- Och nie, wcale tak nie jest - zaprzecza prof. Piotr Tryjanowski. - Kleszcze bynajmniej nie są biernymi i cierpliwymi pasożytami czekającymi długo w bezruchu. Potrafią poruszać się bardzo szybko i często zmieniają miejsce.
Biegają po ciele ofiary, by jak najszybciej znaleźć odpowiednie miejsce do wkłucia nim zostaną wykryte i zapewne zabite. Biegają także między roślinami, by jak najrychlej znaleźć dobre miejsce do czatowania. Jeżeli ofiara nie nadejdzie, zmieniają je i także robią to sprawnie.
- Nawet nasze rodzime kleszcze z rodzaju Ixodes, czyli chociażby kleszcz pospolity, mogą rozwinąć sporą szybkość, gdy trzeba - mówi prof. Piotr Tryjanowski. - Robiliśmy nawet takie doświadczenia z trawą w pojemniku o wielkości 2 metry na 1 metr. Sprawdzaliśmy jak szybko i jak często kleszcze zmieniają miejsce. Szło im to bardzo sprawnie. Potrafią chodzić po ciele, roślinach, piasku, glebie, nawet mokrej. To szybkie zwierzęta.
Dodaje jednak od razu: - Jednakże ten afrykański kleszcz Hyalomma marginatum rzeczywiście przebija nasze pod tym względem. Bardzo szybkie zwierzę.
Nie jest na razie jasne, czy prawdą są mityczne niemalże mityczne doniesienia, jakoby te kleszcze potrafiły wręcz tropić swoje ofiary i biec za nimi. Możliwe, że to bujda, ale brakuje badań. Nie można jednak wykluczyć, że kleszcze rzeczywiście posługują się śladem zapachowym czy chemicznym ofiary.
Warto pamiętać, że kleszcze wędrowne Hyalomma marginatum pojawiają się u nas wciąż okazjonalnie, stanowią cały czas ogromną rzadkość i nie ma nawet porównania między nimi a klasycznymi kleszczami rodzimymi dla naszej fauny. To one są znacznie groźniejsze, gdyż ryzyko spotkania z nimi jest bez porównania większe niż z szybkim gościem z Afryki.