Rośliny rezygnują z zapylania przez owady. Jakby wiedziały, co się dzieje

Zmiany w świecie zaszły tak daleko, że rośliny zaczynają rezygnować z wypracowanego jeszcze w mezozoiku zapylania przez owady. Zaczynają ponownie liczyć na siebie. Do takiego wniosku doszli naukowcy z francuskiego Narodowego Centrum Badań Naukowych (CNRS) i Uniwersytetu w Montpellier we Francji po zbadaniu współczesnych gatunków roślin. Zupełnie jakby te wiedziały, że zbliża się katastrofa.

Pszczoła miodna na słoneczniku
Pszczoła miodna na słonecznikuCreative Touch Imaging Ltd.Getty Images
partner merytoryczny
banner programu czyste powietrze

Katastrofa związana z tym, że liczba owadów związanych z zapylaniem roślin. Jest coraz mniej pszczół i sami wiemy, że sytuacja z nimi staje się dramatyczna. Maleje jednak także liczba innych owadów zapylających, bo to nie tylko zadanie pszczół. Problemy dotyczą trzmieli, motyli, much i bzygów, chrząszczy. One wszystkie są zapylaczami roślin. W tropikach dochodzą do tego jeszcze nietoperze owocożerne i nektarożerne, a także ptaki takie jak kolibry, nektarniki czy miodojady.

Naukowcy z Narodowego Centrum Badań Naukowych (CNRS) i Uniwersytetu w Montpellier we Francji przeprowadzili badania roślin i ich relacji z zapylającymi je bezkręgowcami. Skupili się zwłaszcza na fiołkach polnych, które znamy dobrze z naszych łąk, ogrodów i kwietników. Ten gatunek fiołka to jedna z najszerzej rozprzestrzenionych roślin na świecie. Rośnie na wszystkich kontynentach poza Antarktydą, a w Polsce spotyka się go wszędzie, poza najwyższymi partiami gór. Nie jesteśmy pewni, czy fiołek polny jest polską rodzimą rośliną, raczej uważa się, że zawleczono go tu, ale w czasach jeszcze starożytnych.

W każdym razie fiołek rośnie w Europie od wieków i Francuzi porównali obecne rośliny z tymi z nasion sprzed wieków. Wnioski są zaskakujące.

Fiołek polny
Fiołek polnyStanzel/ullstein Getty Images

- Analiza genetyki populacji fiołków wykazuje 27-procentowy wzrost wskaźnika samozapylania - piszą naukowcy w swojej opublikowanej pracy, która przeczytać można w "New Phytologist". A to ewidentny dowód na to, że rośliny coraz bardziej stawiają na samozapyylanie. Zupełnie jak przed milionami lat i nastaniem epoki kredy, która stanowiła przełom w tej kwestii.

Związek roślin kwiatowych i owadów pochodzi z mezozoiku

Dopiero pod koniec jury pojawiły się na Ziemi pierwsze rośliny kwiatowe. Najstarsze są znane sprzed 174 milionów lat, a ich rozwój nastąpił w epoce kredy. Ich rozwój ściśle wiązał się z inwazją owadów, które dostosowały się do rozwoju roślin i ich kwiatów. Doszło do najsłynniejszej i przełomowej współpracy w dziejach Ziemi - zapylania roślin przez owady.

Najbardziej niezwykłe jest to, że ta ewolucyjna zmiana zaczyna się odwracać. Rośliny takie jak fiołek polny wracają do punktu wyjścia, gdy zapylały się same i nie liczyły na owady. - Zmiana zmierzająca w kierunku syndromu samozapylania może z kolei jeszcze bardziej przyspieszyć spadek liczby zapylaczy, tworząc pętlę sprzężenia zwrotnego z szerszymi konsekwencjami dla naturalnych ekosystemów - czytamy w opracowaniu.

I nie są to wcale zmiany korzystne, bowiem związek z owadami zawiązany w erze mezozoicznej był przełomem pozwalającym roślinom rozwijać się szybciej i mocniej. Ograniczał chów wsobny, czyli krzyżowanie się osobników zbyt blisko spokrewnionych i pozwalał przenosić się roślinom na nowe tereny, a także pozyskiwać pyłek z miejsc mocno oddalonych. To możliwe dzięki skrzydlatym sprzymierzeńcom.

Współczesne fiołki polne okazują się przez to o 10 procent mniejsze niż ich krewni przed wiekami, produkują także mniej nektaru. Są znacznie rzadziej odwiedzane przez owady. To niepokojące zjawisko, które jest efektem wymierania wielu owadów zapylających i niekorzystnych zmian zachodzących w przyrodzie.

Zabraknie miodu? Pszczoły wariują przez zmiany klimatuPolsat News
INTERIA.PL
Masz sugestie, uwagi albo widzisz błąd na stronie?
Dołącz do nas