Zaraza ziemniaczana na pomidorach. Objawy i zwalczanie. Czym pryskać?
Oprac.: Marcin Szałaj
Zaraza ziemniaczana to popularna nazwa zakażenia grzybem z rodziny Phytophthora infestans, który atakuje nie tylko ziemniaki, ale wszystkie rośliny z rodziny psinkowatych - np. pomidory. Jak rozpoznać zarazę na pomidorach w przydomowym ogródku? Jak zapobiegać chorobie i co robić, kiedy już zobaczymy białą pleść na liściach i owocach?
Spis treści:
Co to jest zaraza ziemniaczana?
Zaraza ziemniaczana to potoczna nazwa zakażenia roślin z rodziny psiankowatych przez grzyba Phytophthora infestans. Choroba pojawia się na polskich uprawach praktycznie każdego roku, ale jej intensywność jest ściśle powiązana z pogodą w danym sezonie.
Szybkiemu rozwojowi zarazy na pomidorach i ziemniakach sprzyja duża ilość wilgoci - najczęściej problemy pojawiają się po ulewnych opadach deszczu. Zarodniki grzyba wywołującego chorobę najszybciej rozwijają się w temperaturze ok. 20 stopni - do pojawienia się pierwszych zmian widocznych gołym okiem wystarczy zaledwie kilka godzin.
Zaraza jest niestety odporna również na niższe temperatury, może rozwijać się nawet w okolicach zera stopni i przetrwać nawet w zmarzniętej glebie. To informacja ważna w kontekście zapobiegania zarażeniu już na etapie planowania upraw. Metodami prewencji i leczenia pomidorów w przypadku zakażenia zajmiemy się w ostatnim akapicie.
Jak wygląda zaraza ziemniaczana na pomidorach? Objawy
Zanim przejdziemy do sposobów radzenia sobie z zarazą ziemniaczaną na pomidorach, musimy upewnić się, że to ona zaatakowała nasze uprawy. W innym razie metody zwalczania grzyba mogą okazać się nieskuteczne, a nawet pogorszyć stan roślin, które źle zdiagnozowaliśmy.
W przypadku pomidorów Phytophthora infestans atakuje całą naziemną część rośliny - także owoce, nawet w okresie czerwienienia tuż przed zbiorami. Porażone owoce nie nadają się do spożycia, ani do uratowania. Nawet niewielkie zmiany na zewnątrz mogą iść w parze z zakażeniem miąższu. Często po rozcięciu pomidory okazują się gotowe tylko do wyrzucenia.
Najczęstsze objawy zarazy ziemniaczanej na pomidorach to:
- Zgniłozielone i szare, nieregularne plamy na liściach, pędach i owocach.
- Przebarwienie plam na czarny, brunatny kolor przy jednoczesnym zamieraniu pierwszych pędów.
- Zmiany chorobowe pojawiają się najpierw w wierzchołkowej części liści i pędów.
- Na granicy tkanek chorych i zdrowych zauważalny białawy nalot (pleśń).
- Pomidory wydają się być poparzone i zgniłe.
- Owoce, nawet jeśli są już zaczerwienione, są silnie atakowane przez grzyby.
Całe rośliny często giną w przeciągu zaledwie kilku dni. Szczególnie przy dużej wilgotności choroba postępuje bardzo szybko, a na pomidorach pojawia się charakterystyczny biały nalot. Zarazę ziemniaczaną najłatwiej rozpoznać po liściach krzewów - pojawiają się na nich wodniste, szarozielone, stopniowo brązowiejące plamy, które szybko powodują ich usychanie. W obrębie zmian wyraźnie widać ciemne, niemal czarne unerwienie liści pomidorów.
Jeśli zaobserwujemy takie zmiany, powinniśmy natychmiast udać się do najbliższego sklepu ogrodniczego i wyposażyć w odpowiednie opryski. Tylko w ten sposób będziemy mogli uratować chociaż część upraw, aczkolwiek nawet zastosowanie środków chemicznych nie daje pełnej gwarancji sukcesu.
Zwalczanie zarazy ziemniaczanej na pomidorach. Jak zapobiegać?
Zarazie ziemniaczanej zdecydowanie łatwiej zapobiegać, niż mierzyć się z nią kiedy oznaki pojawią się już na roślinach. Aby zminimalizować ryzyko zaatakowania pomidorów przez grzyba, już od pierwszych dni sezonu warto podejmować odpowiednie działania ochronne.
Przede wszystkim - dobrze rozplanuj uprawy! Nigdy nie sadź pomidorów obok ziemniaków, w tym przypadku świetnie sprawdzają się zasady uprawy współrzędnej, która nakazuje sadzić w dużej odległości gatunki atakowane przez te same patogeny. Tak jest w przypadku pomidorów i ziemniaków, ale także ogórków czy papryki. Dobrze sprawdza się za to towarzystwo czosnku i selera, które zdają się zmniejszać wpływ i ryzyko zakażenia zarazą ziemniaczaną.
Jednocześnie, przy planowaniu warto też wziąć pod uwagę układ zasadzenia z poprzedniego sezonu. Jeśli w danym miejscu rok temu rosły ziemniaki pod żadnym pozorem nie umieszczaj tam pomidorów. Zarodniki grzybów wywołujących zarazę prawdopodobnie nadal znajdują się w glebie.
Grzyby Phytophthora infestans uwielbiają wilgoć. Istnieje silna korelacja między ilością opadów a częstotliwością i intensywnością zakażenia pomidorów i ziemniaków. Zakrywanie krzewów przed deszczem, o ile nie są to pojedyncze i niewielkie sztuki, może okazać się problematyczne.
Warto jednak zadbać o właściwe podlewanie pomidorów w suche dni, aby dodatkowo nie zwiększać ryzyka własnymi działaniami. Podlewając pomidory nie spryskuj liści rośliny, wodę dostarczaj bezpośrednio pod krzewy.
Zwalczanie zarazy ziemniaczanej na pomidorach. Czym pryskać?
W profilaktyce mamy możliwość zastosowania metod naturalnych, m.in. oprysku z pokrzywy lub gnojówki ze skrzypu. Musimy jednak zdawać sobie sprawę, że w przypadku porażenia pomidorów zarazą ziemniaczaną skuteczność naturalnych metod będzie mizerna.
Jeżeli krzewy już noszą na sobie widoczne znamiona choroby, powinniśmy zdecydować się na opryski na bazie:
- miedzi;
- azoksystrobiny.
Opryski zawierającymi miedziany (związki miedzi) stosuje się dość często w ramach przeciwgrzybiczej profilaktyki. To także jedne z najskuteczniejszych produktów przeznaczonych bezpośrednio do leczenia zarazy, a nie tylko jej zapobieganiu. Część z takich preparatów jest dopuszczona do użytku także w rolnictwie ekologicznym - miedź to w końcu pierwiastek powszechnie występujący w naturze, a także w ludzkich organizmach.
Druga propozycja nie jest równie ekologiczna, jednak odpowiednio rozcieńczony koncentrat, który możemy nabyć w sklepie nie stanowi zagrożenia dla zdrowia i życia człowieka.
Azoksystrobina to substancja silnie grzybobójcza, która działa wgłębnie - wnika w strukturę liści, łodygi i korzeni owoców eliminując zarodniki grzybów. Ma jednak niewielką toksyczność dla ssaków, badania przeprowadzone na myszach wykazały, że śmiertelna dawka to ok. 5000 mg/kg masy ciała - człowiek o masie 60 kg musiałby zjeść ponad 300 g tej substancji. Opryski należy wykonywać w okresach poza aktywnością pszczół.
Najlepsze efekty odniesie oczywiście połączenie opisanych powyżej metod - zarówno naturalnych jak i tych z użyciem preparatów chemicznych. Nie wszystkie opryski są złe i szkodliwe, praktycznie wszystkie takie substancje dopuszczone do użytku na europejskim rynku i odpowiednio stosowane stwarzają ryzyko mniejsze, niż spożycie owoców pomidora skażonych zarazą ziemniaczaną.
Zjedzenie nawet jednego, niewielkiego owocu, w którym obecne były zarodniki grzybów, może prowadzić do silnego zatrucia i reakcji alergicznej - u osób wrażliwych nawet do wstrząsu anafilaktycznego. Wszyscy mogą być niemal pewni kłopotów żołądkowych - biegunki, wymiotów i ostrego bólu brzucha, który często idzie też w parze z wysoką gorączką.
Czytaj także:
Zobacz też: