Polacy lubią chemię, stosują ją ponad miarę
Wojciech Słomka
"Bezwzględny dla tłuszczu", "rozprawi się z każdym brudem", "świeżość oceanu" – to tylko kilka haseł reklamowych, którymi mamią nas producenci. Kiedy jednak zapoznamy się ze składem chemicznym tego, czym sprzątamy domy, możemy się przerazić. A ta „chemia” po zastosowaniu nie wyparowuje. Ona zostaje i działa na nas, nasze dzieci i zwierzęta.
Polacy za bardzo lubią chemię
Średnio, każdego roku statystyczny Polak kupuje 6,6 kg różnego rodzaju środków chemicznych przeznaczonych do prania lub usuwania plam. Statystyki dotyczące innych chemicznych produktów z naszych domów są praktycznie nie do oszacowania. Otwartość na rynek zachodni i swobodne przemieszczanie domowej chemii, wpływa na zaburzenie obrazu sytuacji, ile np. Polacy zużywają płynu do mycia naczyń, kostek do zmywarek, odświeżaczy, płynów do zmiękczania tkanin oraz różnego rodzaju płynów i mleczek służących utrzymaniu czystości.
Pomimo że Polska jest 10 największym eksporterem branży chemii gospodarczej na świecie, z udziałem na poziomie 2,7 proc., każdego roku importujemy tony tej chemii do naszego kraju. Do kraju trafia ona również za pośrednictwem małych firm i osób indywidualnych przywożących tego rodzaju produkty na użytek własny, rodziny lub prowadzenia małych punktów sprzedaży. W 2019 r. Informacyjny Serwis Biznesowy poinformował, że rynek środków czystości i środków piorących w Polsce, w 2018 r. wygenerował przychody o wartości 1,27 miliarda euro.
Zgodnie z prognozami przychody z tego tytułu mają wzrosnąć do 1,34 mld euro na koniec 2023 r. W raporcie „Branża chemii gospodarczej – wzrost znaczenia polskich producentów na świecie” wynika, że w latach 2010-2023 średnioroczny wzrost zysków w tej gałęzi gospodarki wyniósł 1,7 proc. i przewiduje się kontynuację tendencji wzrostowej. Podobne przewidywania dotyczą całej Europy.
Mieszkańcy każdego z krajów Unii Europejskiej stosują coraz więcej środków czystości i chemii domowej, bez względu na szkody, jakie przemysł niesie dla środowiska naturalnego oraz bez względu na ochronę własnego zdrowia. Szeroko zakrojona akcja medialna na temat mikroplastiku w przeważającej części skupiła się na przenikaniu tych drobin z kosmetyków, które stosujemy. Zapomniano jednak, że myjąc podłogę roztworem płynu pochodzącego z plastikowej butelki, pozostawiamy niewidoczną warstwę mikroplastiku, który po wyschnięciu podłogi unosi się i trafia do naszego układu oddechowego.
Dodając do tego 10 kilogramów „chemii”, którą zjadamy w ciągu roku z pożywieniem, sytuacja staje się groźna jak poinformowali naukowcy z Uniwersytetu w Newcastle.
Kobiety i dzieci
Zespół badawczy z Uniwersytetu w Bergen, pod kierownictwem prof. dr med. Cecile Svanes, przebadał setki kobiet, które stale używają środków chemicznych w celu zapewnienia czystości w domu. Otrzymane wyniki były wstrząsające. Stała ekspozycja na opary generowane w trakcie sprzątania, skutkuje szybszą degradacją funkcjonowania płuc u kobiet w wieku średnim i starszym, w porównaniu z kobietami, które sprzątają okazjonalnie lub nieregularnie. Oceniono, że stopień degradacji płuc jest porównywalny do codziennego wypalania 5 papierosów przez wiele lat.
W 2014 r, łączony zespół naukowców z Holandii, Hiszpani i Finlandii, badając wpływ środków czystości, w składzie którego znajduje się chlor, na zdrowie dzieci dowiedli, że u najmłodszych wywołuje on zapalenie migdałków, zatok, oskrzeli i płuc oraz zwiększa ryzyko zachorowania na grypę. Następnie, dane opublikowane na łamach „Canadian Medical Association Journal” przedstawiły dowody, że dzieci przebywające stale lub często w pomieszczeniach, w których stosowano środki czystości z dodatkiem preparatów dezynfekcyjnych, częściej chorowały na otyłość.
Jak podaje dr Piotr Burda, Krajowy Konsultant w dziedzinie toksykologii, każdego roku w Polsce dochodzi nawet do 12 tysięcy zatruć wywołanych przez chemię domową. W przeważającej części są to zatrucia lekkie i o średnio ciężkie. Niestety w naszym kraju nie są prowadzone pełne statystyki dotyczące zatruć ciężkich z skutkiem śmiertelnym włącznie spowodowane różnego rodzaju środkami czystości. Dr Burda podkreśla, że najbardziej narażoną grupą społeczną są dzieci w wieku od 1 do 5 lat, a wśród nich maluchy, które zaczęły raczkować. Przeważająca cześć zatruć tego typu preparatami notowana jest u najmłodszych do drugiego roku życia.
Dbając o czystość w naszych domach i mieszkaniach, warto zapoznawać się ze składem chemicznym danego preparatu i oszacować czy wybrana przez nas ostra chemia koniecznie musi być zastosowana. Jeśli jednak będziemy z niej korzystali, nie stosujmy jej nadmiarowo i zbyt często. Dodatkowo po takich preparatach warto wywietrzyć sprzątnięte pomieszczenie lub uruchomić systemy wentylacji na maksymalny wywiew. Piętnastominutowe wietrzenie wystarczy. Warto rozważyć również odpoczynek na świeżym powietrzu po zakończonych domowych porządkach. Wyjście na 20-30 minutowy spacer lub relaks na balkonie pozwoli przewietrzyć płuca i zmniejszyć w nich stężenie ostrej, toksycznej chemii.
Etykieta, metka prawdę Ci powie
Czytajmy informacje zawarte na środkach czystości, proszkach do prania i różnego rodzaju wybielaczach. Producenci mają obowiązek poinformowania o potencjalnej szkodliwości produktu, jeśli ono występuje. Jeśli kupujemy „chemię” i takich wiadomości nie ma, odłóżmy preparat ponownie na półkę, bo nie wiemy co znajduje się w opakowaniu i jak może być to szkodliwe dla nas i środowiska. Zwracajmy uwagę czy opakowanie może zostać wykorzystane w procesie recyklingu i czy dany produkt chemiczny wolny jest od mikroplastiku.
Zapoznawajmy się również z informacjami o składzie chemicznym danego środka czystości. Poniżej znajduje kilka nazw związków chemicznych, które znajdziemy w różnego rodzaju „chemii” domowej. Warto się z nimi zapoznać, żeby mieć świadomość na temat ich szkodliwości, kiedy stosowane są w nadmiarze:
- polikarboksylany, czyli związki chemiczne będące pochodnymi ropy naftowej. Niestety. Praktycznie nie ulegają biodegradacji i mogą powodować podrażnienie skóry u ludzi i zwierząt;
- podchloryn sodu – silnie drażniący wykorzystywany do wybielania i dezynfekcji. Może uszkodzić oczy, błony śluzowe i wywołać odczyn alergiczny skóry. Groźny dla osób chorujących na astmę i mających problemy kardiologiczne;
- sulfonian liniowego alkilobenzenu (LAS) – nie jest biodegradowalny i silnie niszczy układ oddechowy. Powoduje zawroty głowy, utratę przytomności, a w skrajnych przypadkach niszczy szpik kostny i odpowiada za zanik czerwonych krwinek krwi;- kwas nitrylotrioctowy (NTA) – potencjalnie rakotwórczy, drażniący spojówki;
- SLS i SLES czyli laurylosiarczan sodu i sól sodowa oksyetylenowanego alkoholu laurylowego – najwięcej znajdziemy ich w płynach do mycia naczyń, mydłach w płynie, środkach wybielających oraz detergentach do prania. Długa ekspozycja na SLS prowadzi do atopowego zapalenia skóry, a na SLES powoduje wysuszenie błon śluzowych i świąd;
- EDTA – jest chemicznym stabilizatorem zapobiegającym zmianom wyglądu, zapachu i konsystencji płynów do płukania, proszkach do prania i wielu innych detergentach. W połączeniu z związkami azotowymi jest rakotwórczy;
- formaldehyd – jest składnikiem odświeżaczy do powietrza, środków do mycia podłóg i mebli. Naukowo dowiedziono, że zwiększa ryzyko powstawania nowotworów w obrębie gardła i nosa;
- ftalany – duże ilości tych związków chemicznych znajdują się w płynie do mycia szyb oraz w płynach do zmiększania tkanin. Dowiedziono, że prowadzą do zaburzeń pracy układu hormonalnego zarówno u kobiet, jak i u mężczyzn. Ponadto prowadzą do niepłodności;
- NaDCC – powoduje poważne szkody w działaniu układu oddechowego i odpowiada za uszkodzenia nerek;
- triklosan – został uznany za substancję zaburzającą prawidłową pracę układu endokrynologicznego człowieka. Ze względu na częste wykorzystywanie tego związku chemicznego w produktach, uznawany jest za jeden z czynników mutacyjnych u mikroorganizmów i dający im odporność na antybiotyki.