Rosyjski miliarder chce mamutów. Na Syberii zbuduje prehistoryczny park
Na razie żubry i piżmowoły, ale w przyszłości - także mamuty włochate chce umieścić na Syberii rosyjski oligarcha Andriej Mielniczenko. Jego ekstrawagancki plan obejmuje stworzenie w syberyjskiej tundrze rodzaju prehistorycznego parku, który ma odtworzyć dawny okres epoki lodowcowej. To - zdaniem miliardera - ma uratować Syberię, więc Rosjanin promował nawet swój pomysł na szczycie klimatycznym COP28.
Syberia umiera - od tego założenia wychodzi projekt, za którym stoi mieszkający w Szwajcarii rosyjski miliarder Andriej Mielniczenko. Umiera i jej los wkrótce może być przesądzony. Ten rejon świata z powodu eksploatacji położonych tam złóż węgla, ropy naftowej, gazu i innych surowców ociepla się o wiele szybciej niż inne miejsca na kuli ziemskiej. Znika pokrywa śnieżna tajgi, roztapia się wieczna zmarzlina tundry. Temu właśnie Andriej Mielniczenko zamierza przeciwdziałać, a przy okazji zbić kolejny interes.
W syberyjskiej tundrze, w wiecznej zmarzlinie, uwięzione są miliony ton metanu, którego uwolnienie doprowadzi do katastrofy klimatycznej w tej części Rosji. Warunkiem przetrwania syberyjskich bogactw i związanych z tym interesów ekonomicznych jest zapobieżeniu tym zagrożeniom. Stąd pomysł Andrieja Mielniczenki, by stworzyć tu alternatywę dla niekorzystnych zmian klimatycznych zachodzących na Syberii.
Epoka lodowcowa ma być szansą dla Syberii
Miliarder i jego fundacja zamierzają stworzyć na Syberii wielki park, dzięki któremu odtworzone zostałyby warunki panujące na Syberii w epoce plejstocenu, w czasie epoki lodowcowej. O tym niezwykłym pomyśle szef jego fundacji Nikita Zimowa opowiedział w "Handelszeitung" przy okazji szczytu klimatycznego COP28 w Dubaju, gdzie pomysł być dość ostentacyjnie promowany.
Uczestnicy szczytu mogli zobaczyć pawilon, w którym przy pomocy symulacji komputerowej pokazano krajobraz skutej lodem Syberii, który przemierzają żubry, piżmowoły, wilki, a także... mamuty.
Rosjanie nie ukrywają, że i one ich interesują. Plan zakłada bowiem powstanie nie byle jakiego parku, ale parku plejstoceńskiego. Mają się w nim znaleźć rośliny i zwierzęta z epoki lodowcowej, dzięki czemu równowaga ekologiczna tego regionu zostałaby przywrócona. Mielniczenko i jego współpracownicy nie mają wątpliwości, że cofnięcie czasu czasu o kilkanaście tysięcy lat przyniosłoby taki efekt. A wtedy dalsza eksploatacja Syberii byłaby niezagrożona.
"Jeżeli utrzymamy przez odpowiednio długi czas pewną liczbę zwierząt typowych dla epoki lodowcowej na tych terenach, wówczas zmieni się równowaga między poszczególnymi gatunkami roślin. Ekosystem zacznie się odtwarzać" - mówi Zimow.
Szalony pomysł Rosjan. Mamuty mają wrócić
Pomysł budzi zarówno wielkie zainteresowanie, jak i sceptycyzm. Na razie bowiem za rosyjskie pieniądze skupowane są żyjące współcześnie zwierzęta jak żubry, wilki, piżmowoły i kozły śnieżne.
Warto dodać, że dwa ostatnie wymienione gatunki w Rosji naturalnie nie występują, a piżmowoły wymarły tu tysiące lat temu; w 1974 roku na syberyjskim półwyspie Tajmyr wypuszczono 10 osobników schwytanych na Wyspie Banksa w Kanadzie, a w następnym roku jeszcze 20 osobników pochodzących z Alaski. Rosjanie jednak naprawdę myślą o tych wymarłych, w tym mamutach, które do 2028 roku mają został odtworzone genetycznie.
Park plejstoceński ma zająć tereny niezamieszkałe, ale nie wiadomo, kiedy miałby dokładnie powstać. W ciągu dwóch lat liczba zwierząt gromadzonych w parku ma wzrosnąć do 2 tysięcy. Zimow mówi, że plan zakłada stworzenie, czy też raczej - odtworzenie największego ekosystemu, jaki kiedykolwiek wyszedł spod ręki człowieka. Ekosystemu wpływającego na klimat. Ma to zająć od 50 do 70 lat.
Andriej Mielniczenko pochodzi z Białorusi i zaczynał z dwoma kolegami jako handlarz walutą krótko po upadku Związku Radzieckiego. Po jakimś czasie stworzył własny bank. Jest założycielem i byłym beneficjentem konsorcjum chemicznego EuroChem Group oraz producenta węgla SUEK. "Forbes" szacował w 2022 roku jego majątek na 15,8 miliarda dolarów, co oznacza, że mamy do czynienia z jednym z najbogatszych Rosjan. Dzisiaj jego majątek przekracza już 25 miliardów dolarów.
Od 2021 roku Mielniczenko ma także obywatelstwo Zjednoczonych Emiratów Arabskich. Tych samych, w których w tym roku odbywa się szczyt klimatyczny COP28. Od ośmiu lat mieszka w St. Moritz w Szwajcarii. Po wybuchu wojny w Ukrainie w marcu 2022 roku, w następstwie sankcji unijnych nałożonych na rosyjskich biznesmenów, władze włoskie skonfiskowały jego ekskluzywny jacht w porcie Triest.
Zobacz także: To nie mamuty wrócą na Ziemię. To wróci tylko ich atrapa