Mamut powraca, a świat ma problem. Musi natychmiast zareagować, jak z AI
Minął rok od udostępnienia ChatGPT i sztuczna inteligencja rozwija się w sposób tak błyskawiczny, że pilne regulacje prawne biorące ją w karby stały się potrzebą chwili. Doniesienia na temat rychłego wskrzeszania wymarłych gatunków takich jak dront dodo czy mamut włochaty za pomocą inżynierii genetycznej rozwijają się równie błyskawicznie. I także wymagają pilnych działań.
Jeszcze rok temu doniesienia na temat możliwego wskrzeszenia wymarłych zwierząt za pomocą inżynierii genetycznej traktowane było z przymrużeniem oka. Może kiedyś, ale też raczej nie - mówiono. Rzeczywiste życie to jednak nie "Park Jurajski". Co wymarło, już nie wróci i nie ma powodu przejmować się podobnymi doniesieniami, które leżą blisko s-f.
Podobnie jednak jak w wypadku rozwoju AI, to co rok temu wydawało się odległą przyszłością, nagle stało się bardzo bliskie. Świat obiegły wieści najpierw o podpisaniu umowy na przywrócenie do życia dronta dodo - wymarłego przed 300 laty ogromnego gołębia z wyspy Mauritius, co jest zleceniem stanowiącym początek prac nad rekonstrukcją zwierzęcia, a następnie wieści o dacie przywrócenia do życia mamuta włochatego. Ma to nastąpić w 2028 roku.
Na razie za tymi projektami stoi jedna firma Colossal Biosciences, ale niewykluczone, że znajdą się kolejne. Przy wykorzystaniu inżynierii genetycznej także zaczną próby wskrzeszania wymarłych zwierząt, zwłaszcza, że Colossal Biosciences zapowiedziała, że swoje technologie udostępni "dla dobra ludzkości" i jako przełom w technice, a także medycynie.
Mamut włochaty ma powstać do 2028 roku
Przypomnijmy, że Colossal Biosciences zamierza wykorzystać do wskrzeszenia utraconych gatunków geny obecnych zwierząt - kury domowej w wypadku dronta dodo i słonia indyjskiego, który jest genetycznie najbardziej zbliżony do mamuta włochatego. "W 99,6 procentach" - jak podkreślają entuzjaści pomysłu. 99,6 procent to jednak nie 100. Te cztery dziesiąte stanowią istotną różnicę. Jednakże Ben Lamm uważa, że to zależy, o jakich genach mówimy i za co one odpowiadają.
To jednak tylko napędza krytykę, że Colossal Biosciences tworzy model mamuta włochatego. Nie wskrzesza samego zwierzęcia. Powstałe istoty nadal będą słoniami indyjskimi, tyle że upodobnionymi do wymarłego krewniaka z czasów zlodowaceń.
Proces będzie przebiegał w ten sposób, że geny odpowiedzialne za cechy fizyczne mamuta włochatego pobrane z próbek zachowanych w lodach z dawnych epok zostaną wyizolowane i nimi naukowcy uzupełnią DNA słonia indyjskiego. Powstaną zarodki mamuta, które zostaną wszczepione samicom słoni indyjskich. Te mają urodzić mamuciątka.
Inaczej mówiąc, zastosowana technika nie jest klasycznym klonowaniem i nie przypomina eksperymentów z owcą Dolly czy futurystycznej wizji z "Parku Jurajskiego". To tworzenie pewnego rodzaju modeli wymarłych zwierząt. Modeli żyjących. Już na tym etapie budzi to poważne wątpliwości związane z naszym moralnym prawem (bądź jego brakiem) do tworzenia takich istot i wypuszczania ich w świat, którego nie znają i w którym nigdy nie żyły. Od czasu ich wymarcia zmieniło się bardzo wiele, także środowisko, pokarm, piramidy troficzne, wreszcie klimat.
Zobacz także: To nie mamuty wrócą na Ziemię. To wróci tylko ich atrapa
To niejedyna wątpliwość, bo doniesienia o tak rychłym wskrzeszeniu wymarłych zwierząt (kwestia kilku lat) to sygnał, że nie tylko w kwestii AI świat bardzo przyspieszył i to, co wydawało się niedawno nierealne, znajduje się na wyciągnięcie ręki. Także inżynieria genetyczna tworząca nowe istoty, chociażby na bazie wymarłych gatunków, przyspiesza i robi postępy, o jakich się nam nie śniło. Albo coś z tym zrobimy, albo wymknie się to szybko spod kontroli.
Michael Crichton ostrzegał w "Parku Jurajskim"
Przypomnijmy, że gdy Michael Crichton pisał swój "Park Jurajski", na bazie którego następnie Steven Spielberg nakręcił w 1993 roku jeden z największych kinowych przebojów wszech czasów, zawarł w swej powieści znacznie więcej wątków niż objął film. W tej powieści istotą jest właśnie ostrzeżenie przed niekontrolowanym rozwojem inżynierii genetycznej, pozwalającej tworzyć organizmy zmodyfikowane i jedynie przypominające istniejące. Taka inżynieria w niepowołanych rękach może mieć zgubne skutki.
Wizja wskrzeszenia wymarłych zwierząt jest niezwykle kusząca. To jedna z tych koncepcji przyszłości, od której nasza wyobraźnia z trudem się odkleja i z trudem rezygnuje, co zbliża ją do sztucznej inteligencji. Ciekawość człowieka jest wielkim motorem napędowym, pewnie każdy chciałby zobaczyć na własne oczy za swojego życia żywego dodo czy mamuta. Problem w tym, że po pierwsze nie zobaczy, bo dostać może co najwyżej model zwierzęcia. Z tą różnicą, że żywy. Po drugie, nie wiemy dokąd ta ciekawość zaprowadzi nas w kwestii powoływania do życia zwierząt z przeszłości. Jeśli dodo i mamut rzeczywiście powstaną, na tym się nie skończy.
Słowem, kwestia inżynierii genetycznej prowadzącej do odwrócenia biegu wypadków i wskrzeszenia zwierząt, których już nie ma, wymaga pilnej regulacji prawnej być może w formie konwencji międzynarodowej. Póki jesteśmy w momencie, gdy sprawy te już nie wyglądają na żart i pobożne życzenia dotyczące przyszłości, a jeszcze nie wymknęły się spod kontroli.