Wielkie lwy w białych górach to nie fikcja "Króla Lwa". Może wciąż istnieją
Oprac.: Radosław Nawrot
Dotychczasowe części disneyowskiej opowieści "Król Lew" kojarzyły się głównie z sawannami Afryki, na których włada Mufasa i jego syn Simba. Najnowsza część, która gości w kinach, przenosi nas jednak w zupełnie nowe miejsca, jak pełne śniegu i lodu góry. Lwy w górach i na śniegu? To wcale nie jest fikcja.
Śnieg w Afryce wydaje się niecodzienny, ale w gruncie rzeczy możemy go znaleźć także tutaj. Nie tylko na szczycie najwyższej afrykańskiej Kilimandżaro, wznoszącej się niemal dokładnie na równiku. Także w innych miejscach i innych górach kontynentu np. Góach Smoczych w Republice Południowej czy sięgających ponad 4 tysięcy metrów górach Atlas w północnej Afryce.
Góry Atlas biegną w krajach Maghrebu, przez Maroko, Algierię i Tunezję. Najwyższy szczyt tego pasma to Tubkal, który wznosi się niedaleko Marrakeszu w Maroku na wysokość 4167 metrów n.p.m.
Lwy występują nawet w Indiach
Tak wysoko lwy nie wchodzą i raczej nie kojarzą się nam z Maghrebem czy krajami arabskimi, aczkolwiek niesłusznie. W dawnych wiekach lew występował na bardzo rozległych obszarach świata, które obejmowały się tylko Afrykę na południe od Sahary, ale również samą Saharę i tereny północnej części kontynentu, w tym Maghreb, Libię czy Egipt. Co więcej, lwy były mieszkańcami Bliskiego Wschodu jeszcze w czasach biblijnych, a zajmowane przez nich tereny sięgały aż do Indii.
Nawiasem mówiąc, w Indiach zachowały się do dzisiaj. To ostatnia populacja lwów poza Afryką. Resztki lwów azjatyckich mieszkają na Kathijawar w północno-zachodniej części Dekanu, można je także zobaczyć w Parku Narodowym Sanjay Gandhiego na przedmieściach Bombaju. Nie są tam gośćmi, ale reliktem dawnego azjatyckiego występowania lwa, który odcisnął ogromne piętno na kulturę i tradycję oraz mity ludów antycznego Orientu, od Hetytów, Żydów przez Persję aż po Indusów. Dość powiedzieć, że dopiero Indira Gandhi w latach siedemdziesiątych ogłosiła narodowym zwierzęciem Indii tygrysa bengalskiego, bo wcześniej był nim lew i to lwa Indie mają w godle.
Dość intrygującą sprawą jest występowanie lwa na terenach Europy. W mitach greckich ten wielki kot także jest obecny i w czasach antycznych bez wątpienia zamieszkiwał jeszcze Bałkany, w tym Grecję. Być może lew był szerzej rozprzestrzeniony w basenie Morza Śródziemnego. Istnieje jednak niezwykle fascynująca teoria, iż na południu Europy do czasów starożytnych przetrwał lew jaskiniowy - ogromny drapieżnik z czasów epoki lodowcowej. Przewyższał on rozmiarami współczesne lwy, polował na duże drapieżniki plejstocenu z mamutami włącznie i - tego nie wiemy na pewno - mógł mieć jasną, może białą sierść. Taką wersję widzimy chociażby w serialu "Życie na planecie Ziemia".
Czy to jednak on jest bohaterem mitów greckich? Wydaje się to mało prawdopodobne, gdyż lwy jaskiniowe zapewne wymarły wcześniej. Ich przetrwanie do czasów nam współczesnych, nawet starożytnych, wydaje się mało realne, ale gdyby się tak stało, lew jaskiniowy byłby jednym z ostatnich przedstawicieli dawnej megafauny europejskiego plejstocenu. Mówimy wszak o kocie, który osiągał nawet ponad 400 kg wagi. To znacznie więcej niż jakiekolwiek współczesne lwy, współczesne tygrysy czy nawet tygrysy szablozębne.
W nowej wersji "Króla Lwa", którą jest "Mufasa. Król Lew" znajdujemy właśnie wielkie, białe lwy, przemierzające śnieg w górach. To mogłoby nasuwać skojarzenia z ogromnymi lwami jaskiniowymi, ale niekoniecznie musi chodzić o niej.
W Afryce żywe są legendy o wielkich lwach zamieszkujących nie sawanny, ale właśnie góry i te legendy opierają się na prawdzie. Takie lwy rzeczywiście istniały, a według wielu - nadal istnieją. Mowa o lwach berberyjskich, zwanych inaczej lwami z Atlasu.
Góry Atlas w Maroku były długo miejscem zamieszkania lwa berberyjskiego, który wymarł w XX w. Wiemy, że ten lew przetrwał starożytne rzezie i dobiły go dopiero współczesne polowania z użyciem broni palnej, które zepchnęły zwierzę w najbardziej niedostępne tereny gór Atlas. Niegdyś jego zasięg był większy. Na te wielkie lwy polowali faraonowie egipscy, chwytali je także Rzymianie do walk na arenie. Rzezie rzymskie wpłynęły też na liczebność lwa azjatyckiego, z którym lew berberyjski niekiedy jest łączony. Ten kot zamieszkiwał tereny Bliskiego Wschodu, Mezopotamii, Persji, w której był niezwykle liczny i zniknął bez śladu, aż po Indie.
Lwy berberyjskie przetrwały w niewoli
Do dzisiaj zoo w Libercu w Czechach trzyma lwy uważane za ostatnich przedstawicieli berberyjskiego podgatunku. Koty te ma także zoo w Belfaście w Irlandii Północnej, a sporą sensacją kilkanaście lat temu było odkrycie lwów berberyjskich wśród osobników trzymanych w ogrodzie w Addis Abebie w Etiopii. Ich przodkowie zostali schwytani w południowo-zachodniej Etiopii jako część kolekcji zoologicznej dla cesarza Etiopii Haile Selassie. To jedyne miejsce, gdzie w Etiopii spotyka się jeszcze lwy, ale raczej te sawannowe. Tymczasem budowa tych zwierząt, zwłaszcza grzywa porastająca także ich pierś i przednie łapy, sugerowała właśnie lwy berberyjskie, które mogły zamieszkiwać także tereny Nubii i Abisynii.
Typowe dla tych lwów było właśnie spore owłosienie samców. Przywykliśmy do tego, że dorosły samiec lwa kojarzy się nam z wielką grzywą. To rzadko ma odzwierciedlenie w naturze. Wiele lwów zwłaszcza ze wschodniej Afryki ma grzywy przerzedzone, uszkodzone, powyrywane w walkach i przez zarośla. Bywają samce w ogóle jej pozbawione, jak chociażby Duch i Mrok nękające budowniczych kolei w Kenii pod koniec XIX wieku.
Z lwami berberyjskimi było inaczej. Miały one spore i ciemne grzywy, a włosy zarastały całą przednią część ich ciała, łącznie z piersią i górną częścią przednich łap. U niektórych osobników z północnej Afryki grzywa sięgała aż stawu łokciowego i brzucha. uważa się, że lwy berberyjskie mogły wytworzyć tak pokaźne grzywy ze względu na niższe temperatury w górach Atlas, szczególnie zimą. Wyniki badań prowadzonych na lwach w Parku Narodowym Serengeti w północnej Tanzanii wskazują na to, że temperatura, odżywianie i poziom testosteronu wpływają na kolor i wielkość grzywy lwów.
Lew wielkości tygrysa to nie jest fikcja
Pokaźna grzywa to jedno. Lew berberyjski mógł być także największym znanym podgatunkiem tych kotów. Nie jest to jasne, bowiem osobniki trzymane w niewoli rzadko osiągały duże rozmiary. Podejrzewa się, że zwierzęta mieszkające na wolności w górach Atlas mogły dorastać do 300 kg. To są już rozmiary tygrysów i to nie bengalskich, a syberyjskich. Trudno jednak te dane zweryfikować, opierają się jedynie na opisach lwów z Atlasu. Koty z sawann Afryki rzadko osiągają 200 kg, są wyraźnie mniejsze od tygrysa bengalskiego i syberyjskiego.
Ogromne lwy o bujnych grzywach zamieszkujące góry Atlas nawet na granicy śniegu mogły być inspiracją dla "Mufasy. Króla Lwa" i sprawiają, że tamtejsze wędrówki lwów po śniegu niekoniecznie są tylko fikcja.