Tropikalne komary podbijają Europę i USA. Odbywają się polowania
Denga, Zika, chikungunya - nazwy dotąd kojarzone z tropikami coraz częściej pojawiają się w raportach z Europy i Stanów Zjednoczonych. Powód jest prosty: wraz z ociepleniem klimatu przesuwają się granice występowania komarów, które przenoszą te choroby. Najgroźniejsze z nich to Aedes aegypti i Aedes albopictus - niewielkie, czarno białe owady doskonale przystosowane do życia w sąsiedztwie ludzi.

Spis treści:
- Kolorado. Tropikalny komar na suchym zachodzie USA
- Dlaczego Aedes aegypti budzą taki niepokój
- Polowanie na komary w ogródkach
- Komary dengi pod Londynem i na francuskich mapach ryzyka
- Co dalej
Nowe dane z Kolorado, Wielkiej Brytanii i Francji pokazują, że te komary nie są już wyłącznie problemem tropików. W zachodnim Kolorado Aedes aegypti nie tylko przetrwały zimę, ale stworzyły stabilną populację w jednej z dzielnic Grand Junction. W Europie Aedes albopictus, tzw. komar tygrysi, przesuwa się na północ nawet o 20 kilometrów rocznie, a pojedyncze Aedes aegypti wykryto w pułapkach pod londyńskim Heathrow.
To jeszcze nie opowieść o ogniskach dengi w sercu Europy czy w Górach Skalistych, lecz historia o tym, jak zmiana klimatu, globalne podróże i nasze przydomowe ogródki przygotowują tym gatunkom drogę na północ.
Kolorado. Tropikalny komar na suchym zachodzie USA
Grand Junction liczy około 70 tysięcy mieszkańców i leży po zachodniej stronie Gór Skalistych. W 2019 r. lokalny Grand River Mosquito Control District znalazł w pułapce pojedynczą samicę Aedes aegypti. Tim Moore, szef jednostki, uznał, że komar "przyjechał" z Moab w stanie Utah, około 160 kilometrów dalej, i nie ma szans przetrwać zimy.
"Uznałem, że to jednorazowy przypadek i nie musimy się tym przejmować" - mówi Moore w rozmowie z magazynem Undark. Jednak w 2023 r. w pułapkach pojawiły się kolejne dwa osobniki.
"Przypadek to nie jest słowo, którego często używa się w nauce" - komentuje Hannah Livesay, biolog z Grand River Mosquito Control District. Zespół zmienił więc sprzęt i metody. Mimo sceptycyzmu innych naukowców, którzy powtarzali, że w suchym, górskim Kolorado tropikalny komar nie ma szans przeżyć zimy.
W 2024 r. okazało się, że jednak ma. W pierwszym roku specjalnego programu monitoringu złapano 796 dorosłych komarów i znaleziono 446 jaj. Aedes aegypti nie tylko przetrwały zimę - zaczęły się tam rozmnażać.
Dlaczego Aedes aegypti budzą taki niepokój
Komary są najgroźniejszymi zwierzętami świata, bo przenoszą choroby zagrażające życiu. Wraz z ekspansją Aedes aegypti i Aedes albopictus rośnie znaczenie dengi. Według WHO między 2000 a 2024 r. liczba przypadków wzrosła ponad dwudziestokrotnie. Szacuje się, że około połowa ludzkości żyje dziś na terenach zagrożonych, a rocznie dochodzi do 100-400 mln zakażeń.
Denga często przebiega łagodnie, ale jej ciężka postać - "gorączka łamiąca kości" - może być śmiertelna. W 2025 r. odnotowano już ponad 2,5 tys. zgonów.
"Te komary są dosłownie przywiązane do ludzi" - mówi Moore. Aedes aegypti wykorzystują piwnice, garaże i ogródki, rozmnażają się w podstawkach pod doniczkami, konewkach, misach ogrodowych i oponach.
Mimo to stanowi epidemiolodzy uspokajają. "Sama obecność komarów nie oznacza dengi" - podkreśla Chris Roundy, entomolog medyczny Kolorado. Aby doszło do transmisji, komar musi ukłuć osobę wracającą z aktywną infekcją, np. z Florydy.
Polowanie na komary w ogródkach
System monitoringu w Grand Junction opiera się na metodach stosowanych w programach kontroli inwazyjnych gatunków na całym świecie. Najważniejszym narzędziem są pułapki typu ovitrap, które imitują miejsca rozrodu komarów i pozwalają wykrywać obecność jaj oraz dorosłych osobników. Zespół kontrolny rozmieścił je w kilkudziesięciu lokalizacjach w dzielnicy Orchard Mesa, gdzie odnotowano pierwsze znaleziska.
Ovitrapy to w praktyce niewielkie, czarne pojemniki z lejkowatym wlotem. Ustawia się je tam, gdzie Aedes aegypti najchętniej składają jaja: w pobliżu domów, ogrodów i miejsc, gdzie mogą znaleźć niewielką ilość stojącej wody. Pułapki są sprawdzane według stałego harmonogramu - zwykle raz w tygodniu - a zebrany materiał trafia do laboratorium, gdzie technicy identyfikują gatunki i liczą osobniki.

Wyniki monitoringu jednoznacznie wskazują, że Aedes aegypti wykorzystują do rozrodu typowe elementy przydomowych posesji: podstawki pod doniczkami, plastikowe pojemniki, rzadziej czyszczone beczki na deszczówkę czy zużyte opony. To tłumaczy, dlaczego - mimo niewielkiej powierzchni zajętego obszaru - ograniczenie populacji jest trudne. Gatunek rozprasza jaja między wieloma pojemnikami, dlatego nie istnieje jedno "źródło" skażenia, które można po prostu usunąć.
Równolegle prowadzone są działania informacyjne. Służby rozdają mieszkańcom ulotki dotyczące eliminowania stojącej wody i poprawy higieny ogrodowej, choć - jak wynika z wypowiedzi zespołu - poziom świadomości wciąż jest nierówny. Tylko część właścicieli wyraża zgodę na stosowanie oprysków owadobójczych, zwłaszcza że Aedes aegypti wykazały lokalną odporność na permetrynę, dotychczas podstawowy środek stosowany w regionie.
Utrzymanie rozbudowanego programu monitoringu staje się coraz większym obciążeniem finansowym. W 2025 r. koszty nowych pułapek, wydłużonego sezonu pracy terenowej i dodatkowych insektycydów wyniosły około 15 tys. dolarów. Obszar zasiedlony przez inwazyjny gatunek obejmuje już około 100 akrów, a specjaliści obawiają się dalszej ekspansji.
Kluczową rolę odgrywają warunki klimatyczne. Dane NOAA pokazują, że Grand Junction doświadcza coraz łagodniejszych zim - w 2024 r. zanotowano tylko 17 dni z temperaturą poniżej zera, najmniej w historii pomiarów. Zwykle liczba ta przekraczała 60. "Jeśli zimy pozostaną tak ciepłe, komary będą w stanie regularnie przezimować" - podkreśla Hannah Livesay.

Komary dengi pod Londynem i na francuskich mapach ryzyka
W Wielkiej Brytanii Aedes aegypti ani Aedes albopictus nie występowały dotąd na stałe, ale ocieplenie klimatu zmieniło sytuację. UK Health Security Agency prowadzi monitoring w portach, na lotniskach i przy głównych trasach drogowych. Między 2020 a 2022 r. nie wykryto żadnych inwazyjnych komarów. Dopiero we wrześniu 2023 r. jaja Aedes aegypti znaleziono w magazynie pod Heathrow. W sierpniu 2024 r. komara tygrysiego wykryto ponownie w hrabstwie Kent, w pobliżu autostrady M20. Analiza sugeruje, że mógł dotrzeć tam samochodem z Europy kontynentalnej.
Według badaczy były to incydenty jednorazowe, jednak ostrzegają, że bez intensywnego monitoringu Wielka Brytania może doczekać się trwałych populacji inwazyjnych gatunków.
Jeszcze wyraźniejsze są dane z Francji. Zespół Andrei Radiciego z Université de Montpellier, łącząc modele klimatyczne z danymi biologicznymi, wykazał, że Aedes albopictus znajduje dogodne warunki w pasie między 40 a 52 stopniem szerokości geograficznej. Obejmuje to zachodnią Francję, północną Hiszpanię i duże miasta Europy: Londyn, Frankfurt, Wiedeń, Zagrzeb.
Tempo ekspansji komara tygrysiego wzrosło z 6 km rocznie w 2006 r. do 20 km w 2024 r. "Komar może zadomowić się w północnej Francji w ciągu dekady, skąd łatwo dotrze do Londynu" - ostrzega Radici.
Co dalej
Ryzyko dużych ognisk dengi w miejscach takich jak Kolorado czy Wielka Brytania pozostaje niskie. Transmisja wymaga wielu zbieżnych czynników, w tym pojawienia się osoby zakażonej we właściwym momencie.
Jednocześnie zmiana klimatu wydłuża sezon aktywności komarów i ułatwia im zimowanie, zwiększając prawdopodobieństwo lokalnego przenoszenia chorób. Dlatego służby zdrowia podkreślają rolę monitoringu, edukacji mieszkańców i eliminowania miejsc rozrodu - od podstawek pod doniczkami po nieprzykryte pojemniki na wodę.









