Tony śniętych ryb w Grecji. Władze mówią o katastrofie ekologicznej

Port w greckim Volos jest zalany setkami tysięcy martwych ryb. Całe wybrzeże jest usłane śniętymi rybami. W ciągu ostatnich 24 godzin zebrano ich ponad 40 ton, poinformowały władze.

Ponad 40 ton martwych ryb wyłowiono w ciągu 24 godz. w Volos
Ponad 40 ton martwych ryb wyłowiono w ciągu 24 godz. w Volos123RF/PICSEL

Pływające martwe ryby pokryły cały port i wywołały odór, który zaniepokoił mieszkańców oraz władze. Ludzie ruszyli, aby je pozbierać, by zapach nie dotarł do restauracji i hoteli i nie odstraszył turystów - podaje lokalne media.

Burmistrz Volos Achilleas Beos powiedział, że zapach jest nie do zniesienia. Podczas konferencji prasowej obwinił rząd za to, że ten w porę nie zajął się problemem. Stwierdził, że gnijące ryby mogą spowodować katastrofę ekologiczną dla innych gatunków w tym rejonie.

Ciężarówki martwych ryb

Trwa wyławianie gnijących ryb. Jak można przeczytać na portalu The Guardian eksperci stwierdzili, że powodem problemu są zeszłoroczne powodzie, które zalały równinę Tesalii na północy. Powodzie ponownie napełniły pobliskie jezioro, które zostało osuszone w 1962 r. w celu walki z malarią i trzykrotnie zwiększyły jego rozmiar.

Od tego czasu poziom wód jeziora drastycznie się obniżył, zmuszając słodkowodne ryby do przeniesienia się do portu w Volos, skąd wpadają do Zatoki Pagasyjskiej i Morza Egejskiego i nie mają tam szans na przeżycie.

Eksperci powiedzieli, że nie rozstawiono sieci przy ujściu rzeki prowadzącej do Volos. Kiedy ryby spotkały się z morzem, słona woda prawdopodobnie je zabiła. Aktualnie trwa postępowanie prokuratury w tej sprawie.

Ryby cierpią z powodu zmiany klimatu.123RF/PICSEL

Zmiana klimatu zabija ryby

Ta katastrofa jest najnowszym skutkiem ekstremalnych zjawisk pogodowych w Grecji, które naukowcy wiążą ze zmianą klimatu, w tym z wyższymi temperaturami i nieregularnymi opadami deszczu, które wywołują raz pożary, a raz powodzie.

Nie da się ukryć, że sytuacja w greckim Volos jest bardzo bliska polskiej Odrze. Dwa lata temu doszło do katastrofy ekologicznej na rzece. W skutek m.in. zrzutu słonej wody do słodkowodnej rzeki doszło do zakwitu złotej algi, która zabiła miliony ryb. Sytuacja co roku powtarza się, właśnie z powodu zmiany klimatu.

Jednak najprawdopodobniej uda się przezwyciężyć złotą algę. Informowaliśmy, że “do rzeki Kłodnicy, która zasila Dzierżno Duże i jednocześnie wpada do Odry, wlewany jest perhydrol (roztwór nadtlenku wodoru) - środek silnie utleniający.

Pierwsze dni eksperymentu wykazały, że roztwór wykazuje skuteczność na poziomie 95-99 proc. w walce ze złotą algą Prymnesium parvum - przekazała Paulina Hennig-Kloska. Dzięki temu alga nie trafia ze zbiornika Dzierżno Duże do Odry - zapewniła w rozmowie z "Rzeczpospolitą". Jak dodała, środek ten jest też bezpieczny dla ryb i życia w rzece.”

Tylko w Interii. Gościem podkastu Przemysława Białkowskiego jest Jacek Karczewski. Przyrodnik i działacz opowiada między innymi o ulubionych ptakach Polaków - bocianach.Przemysław BiałkowskiINTERIA.PL
Masz sugestie, uwagi albo widzisz błąd?
Dołącz do nas