Powódź we Włoszech. Naukowcy ratują bezcenne księgi przez zamrażanie
Magdalena Mateja-Furmanik
Włochy mierzą się z gigantyczną powodzią, której przyczyną są zmiany klimatu. Do tej pory straty oszacowano na 7 mld euro, czyli ponad 30 mld zł. Dla porównania - roczny budżet Warszawy wynosi ok. 20 mld zł. Zniszczenia dotknęły również takich skarbów kultury jak zabytkowe manuskrypty. Najstarsze pochodzą z XVI w.
Powódź zatopiła biblioteki znajdujące się na północy Włoch w regionie Emilia-Romagna. Gdy wody opadły, wolontariusze rozpoczęli akcję ratowania bezcennych manuskryptów. Wiele z nich była nie tylko zalana wodą, ale także umazana w błocie.
Włochy. Powódź zniszczyła bezcenne księgozbiory
Książki przewieziono do Ceseny, gdzie zostały umieszczone w zamrażarkach przemysłowych, których temperatura sięga -25°C. Sprzęt dostarczyła firma Orogel, specjalizującą się w mrożonkach.
"Zwykle używamy tego procesu do dojrzałych owoców i warzyw w ciągu trzech godzin od zbioru. Nigdy nie przyszło mi do głowy, że ta szybka procedura może być również przydatna dla naszego dziedzictwa literackiego" - powiedział agencji prasowej Ansa prezes firmy, Bruno Piraccini. Firma udostępnia swój sprzęt za darmo "dla dobra społeczności".
Celem zamrażania jest pozbycie się nadmiaru wody, aby zapobiec dalszym uszkodzeniom. Dopiero w następnym kroku książki będą suszone. Prawdopodobieństwo powodzenia zależy od szybkości reakcji. Im szybciej książki będą zamrożone, tym większa się szansa na ich uratowanie.
Ogromne straty dla kultury
Do tej pory w wyniku powodzi we Włoszech ucierpiało 75 zabytków, 12 bibliotek i 6 stanowisk archeologicznych.
Jak donosi The Guardian, najpoważniejsze zniszczenia dotknęły bibliotekę mieszczącą się w podziemiach katolickiego seminarium San Benedetto in Cava, wiosce w prowincji Forlì. Ogromne zniszczenia dotknęły również lokalnego ratusza.
Wszystkie książki, które oceniono na możliwe do uratowania, umieszczono w plastikowych torebkach, a następnie przewieziono w hermetycznych opakowaniach do zamrażarek przemysłowych w Cesenie.
Źródło: The Guardian