Nowe odkrycie w oceanie. Świeci i wygląda jak meduza. Ale to nie jest ona
Naukowcy są w kropce. Nigdy dotąd nie spotkali morskiej istoty takiej, jak nowo odkryte zwierzę o łacińskiej nazwie Bathydevius caudactylus. Ma galaretowate ciało rozwijane niczym parasol, co sugeruje parzydełkowca. Ale to mięczak, nowy morski ślimak, który zdumiewa choćby tym, że jest w stanie pływać w wodach polarnych. I poluje jak mięsożerna roślina.
Wszędzie byśmy się spodziewali ślimaka, ale nie tam, gdzie przenikliwe zimno. Wody polarne na północy Pacyfiku wydają się być niedostępne dla mięczaków czy w ogóle zwierząt bez jakiegoś systemu podtrzymywania stałej temperatury ciała. Nic bardziej mylnego. Bathydevius caudactylus już na tym poziomie jest wyjątkowy, bowiem potrafi bez problemu żyć w takich wodach. A to nie wszystko, bowiem zwierzę zamieszkuje bardzo głębokie wody, od 1000 metrów aż do co najmniej czterech tysięcy metrów.
To zupełnie zdumiewające, bowiem ślimaki z reguły nie mieszkają tak głęboko. Owszem, głębiny oceanów są domem wielu mięczaków, ale to zwłaszcza głowonogi, w tym te największe jak kałamarnice o wielu metrach długości. Kalmarzec, czyli kałamarnica olbrzymia, a także kałamarnica kolosalna to gatunki głębinowe.
Morskie ślimaki dotąd nie żyły tak głęboko
Ślimaki morskie też są mięczakami i rozwinęły ogromną różnorodność form i specjalizacji. Z reguły jednak trzymają się wód przybrzeżnych. Ten jest jednak ewidentnie ślimakiem głębinowym. Naukowcy są zdania, że zwierzę albo jego krewniacy mogą żyć znacznie głębiej, nawet wewnątrz Rowu Mariańskiego.
Otóż to - krewniacy. To kolejne zaskoczenie, bowiem Bathydevius caudactylus jest zwierzęciem, którego krewniaków nie sposób znaleźć. Zupełnie nowym, dla którego utworzono nawet nową rodzinę Bathydeviidae, czyli rodzinę ślimaków morskich, jakich dotąd nie było.
Przypominają one, a w zasadzie na razie tylko on, parzydełkowce. Mięczak ma ciało, które potrafi rozwinąć w formę parasola, co jako żywo przywodzi na myśl meduzy. Na dodatek lśni, bowiem zwierzę to dysponuje umiejętnością bioluminescencji, co ponownie przypomina parzydełkowce. Wiele z nich także to potrafi.
Bathydevius caudactylus mnie jest jednak parzydełkowcem i nie tworzy meduzy. Rozwija swoje ciało w taki kształt, ale potrafi przybierać również inne. Ma rozkładany jak parasol kaptur z jednej strony ciała, rodzaj płaskiego ogona z drugiej, wraz z podobnymi do frędzli wypustkami i mnóstwo kolorowych organów wewnętrznych pomiędzy. Jest przepiękny, elastyczny i bardzo tajemniczy. Nie wiemy o nim niemal nic, chociaż obserwacje trwają już od ponad 20 lat.
Ten ślimak chwyta ofiary jak mięsożerna roślina
Naukowcy z Monterey Bay Aquarium Research Institute (MBARI) zaobserwowali bowiem po raz pierwszy to zwierzę w 2001 roku. Wtedy to podwodny dron "Tiburon" sfilmował dziwne stworzenie w Pacyfiku na głębokości 2613 metrów. Od tamtej pory przeszło 150 razy udało się zaobserwować mięczaka, który nie wydaje się wcale taki rzadki, a fakt, że go nie znamy, wynika stąd, że trzyma się głęboko pod wodą. Dwadzieścia osobników odbywających gody zaobserwowano na dnie morskim na głębokościach od 2269 do 4009 m.
O sprawie donosi "Deep Sea Research". Opisuje Bathydevius caudactylus jako pierwszy gatunek ślimaka żyjący tak głęboko i tak daleko na północ, a także tak niezwykłego i niespokrewnionego z żadnymi obecnie żyjącymi mięczakami. Jak czytamy, ślimaki te zapewne żerują na nawet głębokich dniach morskich. Ich szorstki aparat gębowy pozwala im zjadać pokarm przyczepiony do tego dna. Tam też składa jaja, a specyficzny kaptur pomaga ślimakowi w łapaniu drobnych skorupiaków i kryla zupełnie jak w wypadku roślin mięsożernych. Ciało ślimaka zatrzaskuje się nad nierozważną ofiarą, która wpada w pułapkę.