Dwa inwazyjne gatunki połączyły się w groźną hybrydę. Skutki będą opłakane
Jeden gatunek inwazyjny to problem, dwa gatunki inwazyjne to większy problem, ale gdy te oba łączą się w groźną hybrydę - kłopoty są potężne. I tak właśnie jest z termitami, które zaatakowały Stany Zjednoczone. Połączone tworzą coś, co zagraża tutejszym ekosystemom.

Do wszystkich problemów, jakie z gatunkami inwazyjnymi mają mieszkańcy i przyrodnicy doszedł teraz jeszcze jeden i to bardzo poważny. To termity - społeczne owady, tworzące niekiedy wielkie kolonie i jedne z tych zwierząt, które potrafią rozkładać celulozę.
O czym Amerykanie doskonale wiedzą. Oglądali przecież kreskówki z psem Huckleberry'm, który toczył walkę z termitami w swoim domu. Te pałaszowały jego drewnianą konstrukcję i drwiły sobie z wysiłków gospodarza.
Termity występują głównie w ciepłych regionach świata, są również w Ameryce Północnej i Stanach Zjednoczonych. Ten kontynent zamieszkuje około 50 gatunków - dość niewiele, gdy weźmiemy pod uwagę, że w Ameryce Południowej jest ich 400, w Australii - 360, podobnie w Azji. Rekordowa jest Afryka, która stanowi dom dla przeszło 1000 gatunków termitów.
Co ciekawe, te społeczne owady zamieszkują również Europę, chociaż akurat nie Polskę. U nas termitów nie ma, a z 10 europejskich gatunków najbardziej rozpoznawalny jest Reticulitermes lucifugus z terenów południowej Francji czy Włoch. To gatunek tworzący milionowe kolonie i zawleczony do Ameryki Północnej.
Dwa azjatyckie termity krzyżują się w USA
Kontynent ma problemy z wieloma inwazyjnymi owadami, także termitami. Naukowcy z University of Florida's Institute of Food and Agricultural Sciences (UF/IFAS) donoszą w materiale opublikowanym w "Proceedings of the Royal Society B", że dwa azjatyckie gatunki termitów w Stanach Zjednoczonych zaczynają sprawiać ogromne kłopoty. Łączą się bowiem i krzyżują, tworząc bardzo groźną dla ekosystemu hybrydę.

Mowa o Coptotermes formosanus - termicie znanym początkowo z Tajwanu, dlatego zwanym tajwańskim. To owad występujący na rozległych obszarach Azji (nie tylko na Tajwanie) oraz w Afryce, dokąd mógł zostać zawleczony. Trafił też na Hawaje i do USA, gdzie stał się szybko pożerającą i dziurawiącą drewno plagą. Jedna kolonia pożera pół kilograma drewna dziennie. Populacje tych termitów w południowych Stanach Zjednoczonych są tak liczne, że swego czasu w Nowym Orleanie ich roje pojawiły się nawet jako zjawisko na radarach pogodowych. Wiemy, że te owady rozprzestrzeniły się i dalej będą zajmować nowe tereny USA na skutek działania człowieka oraz takich zjawisk jak tajfuny.
Drugi gatunek to także pochodzący z Azji termit Coptotermes gestroi, żyjący głównie pod ziemią i zwany niekiedy filipińskim. Opanował on wiele wysp na Oceanie Indyjskim np. Mauritius czy Reunion, a w 1937 r. dotarł na Karaiby. Od lat sześćdziesiątych spotykany jest na Hawajach, a w 1996 r. odkryto pierwszą kolonię toczącą drewniany kościół na Florydzie.
A jego niszczycielska siła jest ogromna. W Singapurze i Malezji gatunek ten odpowiada nawet za 90 proc. szkód wyrządzonych przez owady w konstrukcjach wykonanych przez człowieka. Jest liczny, płodny i ekspansywny, a na dodatek blisko spokrewniony z kolegą z Tajwanu. Tak blisko, że oba gatunki się krzyżują.

Jak czytamy w komunikacie UF/IFAS: "Naukowcy potwierdzają, że dwa najbardziej niszczycielskie gatunki inwazyjnych termitów nie tylko rozprzestrzeniają się w Stanach Zjednoczonych, ale także krzyżują. Nowe badanie przeprowadzone przez University of Florida Institute of Food and Agricultural Sciences (UF/IFAS) potwierdza, że hybrydowe kolonie termitów zostały już utworzone w południowej Florydzie".
Niepokojące wieści z Florydy w sprawie termitów
Badania genetyczne potwierdziły, że hybrydy termitów miały połowę swoich genów z obu gatunków. Przez ostatnie cztery lata naukowcy zbierali uskrzydlone termity hybrydowe podczas rójek, ale nie byli w stanie określić dokładnej lokalizacji kolonii. Jak mówią, termity to owady tajemnicze i nie tak łatwo je namierzyć, prześledzić cały proces powstawania i życie takiej kolonii. Zmieniło się to ostatnio podczas badań w zwykłym parku miejskim w Fort Lauderdale, gdzie zespół odkrył drzewo zainfekowane kolonią złożoną z hybryd. Teraz wiemy więcej i wiemy też, że te mieszańce to poważne zagrożenie dla ekosystemów Florydy oraz stawianych tu ludzkich budowli drewnianych.

Floryda jest miejscem wyjątkowo podatnym na inwazje obcych gatunków. Wiele z nich stanowi tu plagę, a sztandarowym przykładem są pytony birmańskie, którym także pomogły huragany. Gady wydostały się wtedy ze sklepów zoologicznych i rozmnożyły.
Teraz, jak mówi autor badań nad termitami, Thomas Chouvenc z Fort Lauderdale Research and Education Center, mamy problem z owadami. "Skrzyżowanie się dwóch najbardziej niszczycielskich gatunków termitów na świecie na Florydzie jest prawdziwym zmartwieniem i nie wiadomo, czy w dłuższej perspektywie nie będzie to poważnym problemem ekonomicznym, który pogłębiłby ten już spowodowany przez oba gatunki" - powiedział naukowiec. I dodał: "Ponieważ proces hybrydyzacji prawdopodobnie trwa od dekady, nie da się go zatrzymać."