Puma czy zwykły kot? Na południu Polski wybuchła panika, jest ostrzeżenie
"Uwaga, drapieżnik na terenie miasta" - zaalarmowali w mediach społecznościowych urzędnicy z Kowar w woj. dolnośląskim. Mieszkańcy są przekonani, że widzieli w swojej okolicy pumę. Inni mówią jednak, że to... po prostu duży czarny kot.

"W związku z otrzymanymi zgłoszeniami informujemy, że na terenie Kowar zaobserwowano obecność pumy" - informują władze miasta. Zwierzę najprawdopodobniej uciekło z prywatnej hodowli. Mieszkańców poproszono o szczególną ostrożność i niezbliżanie się do drapieżnika.
Puma w Kowarach? "Nie mam żadnych wątpliwości"
Informację kazała przekazać burmistrz miasta, która kierowała się wiadomościami od policji. Ta potwierdziła, że rzeczywiście wpłynęło takie zgłoszenie. Jedna z mieszkanek twierdziła, że widziała pumę na łące w miejscowości Mysłakowice.
Na miejsce wysłano patrol policji, straż leśną oraz myśliwych. Przeczesywanie terenu jednak nie dało żadnego efektu. Rzekomej pumy nie odnaleziono. Policja w rozmowie z TVN24 podkreśliła, że należy zachować ostrożność. "Jednak nie sądzimy, że to będzie akurat puma" - powiedziała podinsp. Edyta Bagrowska, rzeczniczka policji w Jeleniej Górze.
Kolejnym argumentem przemawiającym za tym, że zwierzę na nagraniu nie jest egzotycznym drapieżnikiem jest to, że w okolicy nie ma żadnej hodowli ani ogrodu zoologicznego, który trzymałby tego typu okazy.
W sprawie wypowiedział się też Paweł Sroka z zoo we Wrocławiu, ekspert od ssaków drapieżnych. "Nie mam żadnych wątpliwości, że widoczne na nagraniu zwierzę to po prostu gruby, czarny kot" - powiedział w rozmowie z Radiem Wrocław.
Należy także podkreślić, że określenie "puma" - nawet jeśli rzeczywiście byłby to duży drapieżnik - jest błędne. Chodzi zapewne o czarny wariant umaszczenia jaguara, znanego także jako czarna pantera. Pumy melanistyczne w naturze nie występują - nie udokumentowano dotąd takich osobników.