"Aleja raka". Najbardziej toksyczny obszar USA skażony bardziej niż sądzono
Nowe badania wskazują, że niesławna “Aleja Raka” - bardzo skażony obszar uchodzący za najbardziej toksyczny region USA, jest jeszcze bardziej toksyczna, niż dotąd sądzono. Nowe badanie wykazało, że poziom rakotwórczego tlenku etylenu jest tam dziewięciokrotnie wyższy, niż szacowano.
Ten odcinek rzeki Mississippi ma bardzo złą sławę. Liczący około 135 kilometrów odcinek między Nowym Orleanem a Baton Rouge w Luizjanie dorobił się przydomku “Aleja raka". Zasłużenie. Mieszkańcy tej okolicy mają o 95 proc. większe ryzyko zachorowania na raka, niż statystyczny mieszkaniec USA.
Prawdopodobną przyczyną tego niezwykle wysokiego współczynnika zachorowań jest wysokie zanieczyszczenie środowiska. Okolica ta pełna jest zakładów przemysłowych, przede wszystkim reprezentujących branżę petrochemiczną. Jednym z głównych produktów ubocznych działalności jest tlenek etylenu. Toksyna, która zgodnie z danymi amerykańskiej federalnej Agencji Ochrony Środowiska (EPA), jest związkiem rakotwórczym, powiązanym ze zwiększoną liczbą przypadków raka piersi i płuc.
Jest jeszcze gorzej, niż dotąd sądzono
Problemy, jakich doświadczają mieszkańcy tego regionu są znane jeszcze od lat 80. XX wieku, ale ich rozwiązanie jak dotąd wymyka się władzom. Co więcej, okazało się, że rzeczywista sytuacja może być jeszcze gorsza, niż do tej pory sądzono. Według nowego badania, EPA dotychczas drastycznie zaniżała poziom tlenku etylenu obecnego w środowisku. Zgodnie z danymi zebranymi przez naukowców Uniwersytetu Johnsa Hopkinsa, w sercu “Alei Raka" stężenie tego związku jest ponaddwukrotnie wyższe od progu, powyżej którego EPA uważa ryzyko raka za niedopuszczalne.
Aby zebrać nowe dane, naukowcy umieścili bardzo czułe monitory powietrza wzdłuż trasy, na której znajduje się skupisko obiektów przemysłowych emitujących tlenek etylenu. Monitory wykryły poziomy aż 10 razy wyższe niż progi EPA, a badaczom udało się wykryć smugi toksyn nawet 12 kilometrów od emitujących je zakładów. Sami badacze nie byli jednak zaskoczeni wynikami pomiarów.
"Przez ponad dwadzieścia lat wykonywania podobnych pomiarów przekonaliśmy się, że zmierzone przez nas stężenia praktycznie każdej substancji zanieczyszczającej niemal zawsze okazują się wyższe, niż się spodziewamy" powiedział magazynowi “Grist" prof. Peter DeCarlo, autor badania z Uniwersytetu Johnsa Hopkinsa. "W przypadku tlenku etylenu jest to szczególnie istotne ze względu na ryzyko zdrowotne, jakie niesie ze sobą nawet niski poziom."
Tlenek etylenu jest niezwykle groźny
W przypadku tlenku etylenu, EPA uznaje, że nie ma czegoś takiego, jak “bezpieczne" stężenie tej substancji. Według badań amerykańskiej agencji ochrony środowiska, wdychanie go przez całe życie w stężeniu wynoszącym zaledwie 11 cząsteczek na bilion może skutkować jednym dodatkowym przypadkiem raka na 10 000 osób. Im wyższe stężenie, tym większe ryzyko raka.
Tlenek etylenu jest emitowany podczas produkcji petrochemicznej i w toku pracy zakładów sterylizujących sprzęt medyczny. Na początku tego roku EPA zaostrzyła przepisy dotyczące emisji tlenku etylenu z obu typów obiektów. Wymagają one od firm instalowania monitorów i raportowania danych do EPA i stanowej agencji ochrony środowiska. Jeżeli monitory wykażą stężenia powyżej pewnego "poziomu działania", firmy będą zobowiązane do dokonania napraw. Oczekuje się, że przepis ten zmniejszy emisję tlenku etylenu i chloroprenu, kolejnej toksycznej substancji chemicznej, o 80%. Firmy mają dwa lata na dostosowanie się do nowych regulacji.
DeCarlo i jego zespół odkryli, że w trzech czwartych regionów, z których gromadzili dane, poziomy tlenku etylenu przekraczały próg 11 części na bilion. Średnio wykrywali niemal trzykrotnie większe stężenie substancji - około 31 części na bilion. Ale w niektórych, skrajnych przypadkach, zaobserwowali stężenia przekraczające nawet 109 części na bilion - dziesięciokrotnie wyższe od progu uznawanego przez EPA za niebezpieczny. Wyniki opublikowano w recenzowanym czasopiśmie akademickim Environmental Science & Technology. "Najwyższe poziomy tej substancji znajdowaliśmy w pobliżu obiektów petrochemicznych co oznacza, że ludzie znajdujący się w ich pobliżu, a także ich pracownicy, są narażeni na zdecydowanie większe stężenia" powiedział DeCarlo.