Afrykański kraj wkurzył się na Niemców. "Skoro tak, weźcie sobie te słonie"

Prezydent Botswany Mokgweetsi Masisi zanosi się gniewem. Powodem jest decyzja Niemiec, które pod wpływem wniosku Zielonych chcą zakazać importu trofeów łowieckich z Afryki. Botswana jest oburzona, gdyż uważa komercyjne polowania zachodnich myśliwych za ważne źródło dochodu i regulacji populacji słoni. "Skoro tak, to wysyłamy do Niemiec 20 tys. naszych słoni, niech je gdzieś umieszczą" - zapowiedział prezydent kraju.

Słoń afrykański w rezerwacie Mashatu w Botswanie
Słoń afrykański w rezerwacie Mashatu w BotswanieSergi Reboredo/VW Pics/Universal Images Group Getty Images
partner merytoryczny
banner programu czyste powietrze

Botswana ma dzisiaj około 130 tys. słoni, to najwięcej w Afryce. Jeszcze sto lat temu kontynent afrykański przemierzało 10 mln tych ssaków. Wtedy nikt nie wspominał o "nadmiarze słoni" czy o tym, że jest ich za dużo.

Słonie nie wymarły. Jeszcze

W 1964 r. urodzony w Nysie dr Bernhard Grzimek, dyrektor ogrodu zoologicznego we Frankfurcie nad Menem i twórca parku narodowego Serengeti w Tanzanii wieszczył, że słonie wymrą do końca XX w. Tak się nie stało. Programy ochronne powstrzymały degrengoladę.

Na początku XXI w. znów doszło jednak do tąpnięcia i w ciągu pierwszej dekady stulecia liczba słoni afrykańskich znów zaczęła spadać - na skutek kłusownictwa, ale także legalnych polowań komercyjnych, na które kraje afrykańskie wydają pozwolenia. WWF podaje, że tylko w latach 2000-2010 zniknęło 111 tys. słoni, czyli ćwierć całej populacji. Dzisiaj ich liczbę szacuje się na zaledwie 420 tys.

Czy to dużo? W porównaniu z 10 mln przed stu laty mamy do czynienia z zaledwie niespełna 5 proc. dawnej wielkiej populacji zwierząt, które mają wyjątkowy wpływ na przyrodę Afryki, krajobraz, rozwój roślinności, nawet na stosunki wodne. Zachwianie populacji słoni to zachwianie różnorodności przyrodniczej Afryki. A warto pamiętać, że w 1989 r., gdy ruszały wielkie projekty ochrony tych zwierząt i uważano je za ekstremalnie zagrożone wymarciem, kontynent zamieszkiwało ponad 600 tys. zwierząt. Więcej niż obecnie.

Zwierzęta nie mówią w Wigilię. Mówią do nas cały czas. Sprawdź, czy potrafisz z nimi rozmawiać

Zwierzęta nie mówią w Wigilię. Mówią do nas cały czas. Sprawdź, czy potrafisz z nimi rozmawiać

Problemem XXI w. stało się zniesienia zakazów na handel kością słoniową w Azji. W efekcie Czad stracił niemal wszystkie swoje słonie, Tanzania - aż 60 proc., czyli 85 tys. osobników. Populacja została znów zachwiana.

Botswana ma najwięcej słoni w Afryce

Nie jest ona dzisiaj rozłożona w Afryce równomiernie. Ponad połowa wszystkich słoni afrykańskich mieszka w zaledwie pięciu krajach południa kontynentu - Botswanie, Zimbabwe, Zambii, Namibii i Republice Południowej Afryki. Park narodowy Hwange w Zambii, park Etosha w Nambii, park Krugera w RPA i zwłaszcza parki Botswany, takie jak Chobe, słyną z dużych grup słoni, a Botswana przebija liczbą tych zwierząt inne kraje afrykańskie, w tym znane z turystyki safari Kenią czy Tanzanię. I tu się na słonie poluje.

W Afryce konieczne są translokacje słoni
W Afryce konieczne są translokacje słoniZdjęcie ilustracyjne123RF/PICSEL

Komercyjne polowania za pieniądze są w Afryce powszechne w państwach takich jak Botswana, a tak się składa, że biorą w nich udział myśliwi głównie z zamożnych rejonów zachodnich, w tym z Niemiec. Od 2021 r. fotel ministra ochrony środowiska w Niemczech piastuje Steffi Lemke, ważna działaczka Partii Zielonych.

Niemcy chcą zakazać importu trofeów ze słoni z Afryki

Zakaz sprowadzania trofeów myśliwskich do kraju to jej pomysł, a taki zakaz ma postawić tamę komercyjnym polowaniom na egzotyczne zwierzęta w wielu krajach świata, w tym w Botswanie. Moda na trofea stała się tak duża wśród zamożnych Niemców, że kraj ten jest obwiniany za organizacje ekologiczne za prowadzenie zalegalizowanej eksterminacji zwierząt, więc Zieloni postanowili coś z tym zrobić. Zdaniem minister Lemke zakazanie importu i przywożenia trofeów jest tak samo istotne jak zakazanie kiedyś handlu kością słoniową.

To oburzyło prezydenta Botswany. Mokgweetsi Masisi zarzucił Niemcom i Steffi Lemke arogancję, a jego słowa cytują m.in. "Bild" oraz stacja BBC.

"Skoro pani Lemke tak bardzo kocha słonie, to niech sobie je weźmie i się nimi zajmie. Wyślemy do Niemiec całą naszą nadwyżkę tych zwierząt" - zapowiedział prezydent. Ta nadwyżka to 20 tys. zwierząt, a warto pamiętać, że Botswana przeniosła już 8 tys. słoni do Angoli oraz kilkaset do Mozambiku, gdzie populacja tych wielkich ssaków jest odbudowywana po zapaści.

Skoro pani Lemke tak bardzo kocha słonie, to niech sobie je weźmie i się nimi zajmie. Wyślemy do Niemiec całą naszą nadwyżkę tych zwierząt.
Mokgweetsi Masisi, prezydent Botswany
Wspaniały widok - słonie afrykańskie nad rzeką Khwai w Botswanie
Wspaniały widok - słonie afrykańskie nad rzeką Khwai w BotswanieSergi Reboredo/VW Pics/Universal Images Group Getty Images

Botswana chce wysłać 20 tysięcy słoni do Niemiec

Mokgweetsi Masisi dodał, że minister Lemke szybko się przekona, jak trudno jest utrzymać słonie na terenie kraju. Powiedział nawet, że "skoro jest taka mądra i wszystko wie lepiej, to niech sama się nimi zajmie". Postawił jednak warunek - Niemcy muszą zapewnić słoniom swobodę poruszania się i życia w niemieckich parkach, tak jak zapewnia je Bostwana.

"I wtedy zobaczymy, kto i ile robi dla słoni" - mówi prezydent, który dodaje, że żaden kraj na świecie nie zrobił dla ich ochrony tyle, co Botswana. Teraz jednak cierpi ona na "przesłonienie", o ile można tak nazwać nadmiar zwierząt na terenie jednego kraju.

Zakaz przywożenia trofeów afrykański przywódca uznał za akt arogancji i protekcjonalnego traktowania krajów takich jak Bostwana. Jego zdaniem to będzie sprzyjało wzrostowi konfliktów ludzi ze słoniami, w efekcie do wzrostu ubóstwa i kłusownictwa. Wrócą najmroczniejsze czasy, dla których komercyjne polowania są znośną alternatywą.

Prezydent Botswany Mokgweetsi Masisi (z lewej) i Steffi Lemke, minister środowiska Niemiec (z prawej)
Prezydent Botswany Mokgweetsi Masisi (z lewej) i Steffi Lemke, minister środowiska Niemiec (z prawej)NurPhoto / Contributor / Sean Gallup / StaffGetty Images

W tej sprawie przed świętami minister Lemke spotkała się nawet w Berlinie ze swoim odpowiednikiem z Botswany, Dumezdweni Met Mthimkhulu. Bostwana wysłała go, gdyż kwestia polowań jest dla niej kwestią kluczową.

Do akcji włączył się też Pohamba Shifeta, minister środowiska i ochrony przyrody z Namibii. Zwrócił się on do Steffi Lemke z dramatycznym komunikatem, że zakaz przywożenia trofeów to śmierć dzikich zwierząt w Afryce. Jak argumentował, gdyby zakazano regulowanych polowań dla trofeów, miejscowa ludność straci źródło dochodu. Zwierzęta nie będą miały już żadnej wartości dla społeczności lokalnych i zostałyby po prostu zastrzelone. "W sumie nie wierzę, że Niemcy nam to robią" - powiedział nawet.

Warto jednak pamiętać, że Namibia i Botswana czerpią zyski także z turystyki, a ona nie opiera się na polowaniach, ale na oglądaniu zwierząt w ich naturalnym środowisku. Parki takie jak Etosha, Chobe, Moremi, Magkadikgadi czy Nxai to najważniejsze na naszej planecie miejsca, gdzie można obejrzeć podczas bezkrwawego safari takie skupiska zwierząt.

Kwestia trofeów już wywołała kryzys w niemieckiej koalicji rządzącej.

Z Europy do Afryki. Nowe technologie w walce o przyrodęAFP
INTERIA.PL
Masz sugestie, uwagi albo widzisz błąd na stronie?
Dołącz do nas