Wypadek konia na trasie do Morskiego Oka. Hennig-Kloska: Nie możemy zakazać
Oprac.: Jakub Wojajczyk
Nie możemy zakazać konnym zaprzęgom przejazdu do Morskiego Oka, właścicielem drogi jest starostwo powiatowe - poinformowała w poniedziałek minister klimatu i środowiska Paulina Hennig-Kloska. Dodała, że po ukonstytuowaniu się zarządu powiatu tatrzańskiego będą prowadzone rozmowy na ten temat.
Podczas poniedziałkowej konferencji prasowej szefowa MKiŚ poinformowała, że resort klimatu wspólnie z Tatrzańskim Parkiem Narodowym przygotowuje alternatywne rozwiązania transportu na trasie do Morskiego Oka.
Chodzi m.in. "o rozwiązania elektryczne, hybrydowe". Propozycje zastąpienia konnych zaprzęgów innymi środkami transportu były już rozważane, ale do tej pory były one blokowane przez władze powiatu. Dodała, że we wtorek zostanie powołana nowa rada powiatu, która wybierze nowe władze. Minister oświadczyła, że natychmiast po ukonstytuowaniu się zarządu powiatu, podjęte zostaną rozmowy ws. transportu do schroniska.
Ministerstwo klimatu reaguje na sytuację koni na trasie do Morskiego Oka
"Stworzymy platformę do rozmów z organizacjami, które od lat alarmują opinię publiczną o stanie koni na trasie do Morskiego Oka. Zamienimy sale sądowe na sale rozmów wszystkich stron i przygotujemy propozycje rozwiązania problemu. Czekam na zestaw możliwych rozwiązań od TPN i planuję wizytę w Parku" - zapowiedziała Paulina Hennig-Kloska.
Z dostępnych danych wynika, że na trasie do Morskiego Oka pracuje ok. 300 koni, z czego większość żyje krócej niż wynosi średnia przedstawicieli tego gatunku. Minister powiedziała, że obecnie czeka na raport, który ma pokazać ile kilometrów dziennie konie pokonują i jaki jest ich stan zdrowia. Zaznaczyła, że w XXI w. rozwój turystyki da się pogodzić z dobrostanem zwierząt.
Hennig-Kloska pytana była, dlaczego nie może po prostu zakazać transportu konnego na trasie do Morskiego Oka. Minister odpowiedziała, że takiej decyzji nie może podjąć, może ją natomiast wydać starostwo powiatowe, które jest właścicielem drogi.
Woźnica uderzył konia na trasie do Morskiego Oka. Wideo wywołało burzę
W sobotę w mediach społecznościowych pojawiły się filmy, na których widać leżącego na asfalcie konia, jednego z dwóch ciągnących wóz z turystami. Uderzony przez woźnicę w pysk koń w końcu podnosi się. Według medialnych informacji do zdarzenia doszło 3 maja w rejonie Wodogrzmotów Mickiewicza na trasie do Morskiego Oka w Tatrach. Zwierzę miało się przewrócić po potknięciu.
W poniedziałek w Programie Pierwszym Polskiego Radia minister rolnictwa Czesław Siekierski poinformował, że polecił służbom weterynaryjnym zbadanie sytuacji koni na drodze do Morskiego Oka. Zapowiedział, że muszą zostać wprowadzone zmiany, jeśli okaże się, że konie były przemęczone.
W ubiegłym roku w raporcie Fundacji Viva "Konie z Morskiego Oka. Cierpienie, którego nie widać" podano, że w latach 2012-2022 aktywistom fundacji udało się ustalić los 1002 koni pracujących na trasie do Morskiego Oka. W raporcie wskazano, że w 2022 r. nadal pracowało 290 koni, których potwierdzone dane posiadała fundacja. 712 zostało wycofanych z pracy między styczniem 2012 a latem 2022. Do rzeźni trafiło 61 proc., a 23 konie zmarły. Ich ciała poddano utylizacji.
Główną przyczyną cierpienia tych zwierząt jest praca ponad siły. Konie wycofane z trasy między styczniem 2012 roku a latem 2022 pracowały na niej średnio 36 miesięcy, a w chwili śmierci miały średnio 9 lat - podano.