Busy na trasę do Morskiego Oka kupione, ale nie pojadą. Pojawił się problem
Oprac.: Katarzyna Nowak
W przyszłym roku w Tatrzańskim Parku Narodowym będą najprawdopodobniej kursować długo wyczekiwane elektryczne busy. "Będziecie mieli wreszcie alternatywę" - ogłosił wiceminister klimatu i środowiska Mikołaj Dorożała, odnosząc się do kontrowersyjnego wykorzystywania koni na tatrzańskich szlakach. To jednak nie koniec dyskusji - trwa spór dotyczący popularnej drogi prowadzącej do Morskiego Oka.
Nowe busy, które trafiły w serce Tatr, są przystosowane do przewożenia osób z niepełnosprawnościami, ale i zwykłych turystów. Pojazdy posiadają rampy ułatwiające wejście lub wjazd na wózku, są klimatyzowane, wyposażone w tapicerkę z izolacją termiczną i dźwiękową. Za pojazdy zapłacił resort środowiska, koszt według wstępnych szacunków wyniósł około 3,5 mln zł.
Zakup nie oznacza jednak likwidacji transportu konnego, o co od lat walczą aktywiści. Busy mają kursować równolegle z transportem konnym.
Busy stoją na parkingu. Czekają na zgodę
"Tradycja w narodzie rzecz święta, jak to mawiał Kargul z Pawlakiem, ale w dobie masowej turystyki z 5 mln turystów rocznie, wielkimi pieniędzmi w tle, to już z tradycją wspólnego ma niewiele" - komentuje zakup busów Mikołaj Dorożała. Wiceminister potwierdził, że busy na trasę do Morskiego Oka są już kupione i czekają na użycie.
Mimo tego na regularne kursy nie zgadza się zarządca drogi, a jest nim starosta tatrzański. Przeciwni wykorzystaniu busów są też inni samorządowcy, a w tym burmistrz Zakopanego i wójtowie Bukowiny Tatrzańskiej, Kościeliska, Białego Dunajca i Poronina.
Samorządowcy swój sprzeciw w formie listu przesłali do resortu klimatu, choć busy i tak stanęły na parkingu i czekają na wiosnę. Tatrzański Park Narodowy ma nadzieję, że nowoczesne pojazdy zaczną wozić pasażerów na przełomie kwietnia i maja 2025 r. Z samorządowcami prowadzi obecnie rozmowy.
W rozmowie z Radiem Eska Andrzej Skupień, starosta tatrzański powiedział, że "na ten moment i przy tym stanie prawnym drogi, regularny transport osobowy nie jest możliwy". Droga prowadząca do Morskiego Oka ma charakter zamknięty.
Dyrektor TPN Szymon Ziobrowski, podkreśla ponadto, że zimowe, trudne, warunki na szlaku uniemożliwiają obecnie korzystanie z busów.
O busach, które mają pojawić się na trasie Palenica Białczańska – Morskie Oko mówi się od wielu lat. Aktywiści od lat żądają likwidacji transportu konnego w Tatrach - mówią o notorycznych przeciążeniach, zmęczeniu, cierpieniu i wypadkach z udziałem koni. Zwierzęta były poddawane różnym badaniom, w tym ortopedycznym.
W Tatrach testowano kilka pojazdów. Np. w sierpniu firma ze Zgorzelca udostępniła góralom elektryczny wóz dopasowany do podhalańskiego krajobrazu, a zaledwie dwa miesiące wcześniej testowano innego e-busa.
Próby te były wynikiem interwencji resortu klimatu (latem doszło do wypadku z udziałem konia, opinię publiczną zbulwersowało zachowanie woźnicy, który bił przewrócone zwierzę).
Likwidacja transportu konnego w Tatrach
Konkretne decyzje zapadły w maju po spotkaniu władz TPN-u z minister klimatu i środowiska Pauliną Hennig-Kloską, działaczami prozwierzęcymi i fiakrami. Wypracowano porozumienie, które zakładało rozpoczęcie testów elektrycznych busów, ale resort klimatu sugerował, że będzie dążył do całkowitego usunięcia transportu konnego z Tatr.
- Resort będzie pracować nad likwidacją transportu konnego, a to pierwsza taka deklaracja w historii - mówiła Zielonej Interii Anna Plaszczyk, koordynatorka kampanii "Ratuj konie".
Tatrzański Park Narodowy zdecydował dotychczas o wycofaniu wydawania pozwoleń na licencje dla fiakrów oraz o zmniejszeniu maksymalnej liczby osób, jakie mogą być przewożone na konnym wozie (o dwie osoby dorosłe i dwójkę dzieci mniej).