Chemikalia w rzece obok lotniska w Krakowie. Mieszkańcy mają dość
Oprac.: Jakub Wojajczyk
Niebezpieczne chemikalia w rzece tuż obok domów. Mieszkańcy podkrakowskiej Olszanicy skarżą się też na ogromny fetor i twierdzą, że trujące substancje pochodzą z miejscowego lotniska. Co na to władze portu lotniczego Kraków-Balice? Reportaż Teresy Gut dla programu "Czysta Polska" Polsat News.
Fetor nie do zniesienia wydobywa się z małej rzeki, która przepływa obok domu Aliny Dumon. To zaledwie 4-kilometrowy ciek wodny, który wypływa z lotniska w Balicach. - Jest tu piana na brzegach. Tragedia. Jeszcze to śmierdzi - mówi pani Alina, mieszkanka Olszanicy w Krakowie.
Chemikalia do odmrażania samolotów spływają do rzeki
- I truje - dodaje Paweł Romanek, który mieszka bezpośrednio przy potoku. Reporterka "Czystej Polski" spotkała się z nim w szpitalu, gdzie pracuje. - Wyprowadzam się okresowo, gdy natężenie tych chemikaliów jest tak duże, ze nie pozwala mi na przebywanie w pomieszczeniach mojego domu - mówi mieszkaniec krakowskiej Olszanicy.
Bo to, co wywołuje brzydki zapach, prawdopodobnie wpływa też na zdrowie mieszkańców. Mowa np. o dolegliwościach związanych z drogami oddechowymi i objawach neurologicznych.
- Na początku myśleliśmy, że gdzieś nam się ulatnia gaz - mówi Alina Dumon. Okazuje się, że do Potoku Olszanickiego trafiają wody opadowe z krakowskiego lotniska. Problem pojawia się zimą, gdy do odladzania samolotów i płyty startowej używane są specjalistyczne chemikalia.
- Glikol propylenowy oraz mrówczany sodu i potasu. I na każdym lotnisku takie substancje w dużych ilościach są wykorzystywane - tłumaczy prof. Mariusz Czop z Akademii Górniczo-Hutniczej w Krakowie. Eksperci wskazują, ze biodegradacja powinna następować w ściśle kontrolowanych warunkach oczyszczalni ścieków.
Formaldehyd w krakowskim potoku. Służby potwierdzają
Tymczasem w potoku prawdopodobnie powstaje formaldehyd. - To substancja organiczna, rakotwórcza. Znajduje się w wodzie, zostało to potwierdzone przez badania WIOŚ-u - mówi Tomasz Fiszer ze Stowarzyszenia Nasza Olszanica.
Urzędnicy kontrolowali lotnisko pięciokrotnie i nawet nałożyli kary w wysokości... 500 zł. - Nie możemy nałożyć wyższej - tłumaczy Magdalena Gala z Wojewódzkiego Inspektoratu Ochrony Środowiska w Krakowie. Przepisy nie pozwalają na wyższe kary.
Mieszkańcy postanowili wziąć sprawy w swoje ręce i uruchomili społeczny monitoring jakości wody. Prostymi urządzeniami badane są podstawowe parametry.
Prof. Mariusz Czop mówi, że w potoku nie ma już życia biologicznego. Płynąca rzeczką substancja zabiera cały tlen - tłumaczy. A mowa o potoku, który przepływa przez użytek ekologiczny, gdzie jeszcze kilka miesięcy temu żyły bobry!
Jeszcze niedawno żyły tu bobry. Teraz życie zamarło
Mieszkańcy zgłosili sprawę do prokuratury. Ta wszczęła postępowanie w sprawie niszczenia roślin lub zwierząt objętych ochroną.
Od przedstawicielki lotniska reporterka "Czystej Polski" usłyszała, że planowana jest budowa zbiorników retencyjnych, z których zanieczyszczenia mają być wywożone cysternami.
- Ta inwestycja jest blokowana, była blokowana na okres roku, przez Stowarzyszenie Nasza Olszanica - mówi Natalia Vince, rzeczniczka prasowa Kraków Airport.
Potwierdza to Tomasz Fiszer ze Stowarzyszenia Nasza Olszanica. - Automatyczno-ręczna wajcha z wywożeniem ścieków beczkowozami, a reszta do potoku, jest dla nas nieakceptowalna.
Mieszkańcy domagają się wybudowania na terenie portu lotniczego oczyszczalni ścieków. Lotnisko ma inne plany. Władze portu chcą - za zgodą urzędników - przełożyć koryto rzeki.
- Według fachowców związanych z naszym działem infrastruktury to jest najlepsza opcja i też najszybsza. Budowa oczyszczalni na te chwile nie jest planowana - mówi rzeczniczka lotniska.
Takie stanowisko lotniska szokuje mieszkańców. - Użytek ekologiczny, a oni zmienią przebieg potoku... Nie! - mówi Alina Dumon, mieszkanka Olszanicy.
- My nie jesteśmy przeciwko rozwojowi lotniska. Chcemy, żeby to wszystko było przygotowane zgodnie ze standardami XXI w. - dodaje Tomasz Fiszer.