Polski ptak wzbudza kontrowersje. Coś się nie zgadza, wybuchł spór
W poznańskim Muzeum Narodowym kończy się wystawa obrazów Józefa Chełmońskiego, która wzbudziła ogromne zainteresowanie ludzi. Jedna z sal poświęcona jest obrazom malarza przedstawiającym polską przyrodę XIX wieku. Wśród nich jest dzieło, które do dzisiaj wzbudza duże kontrowersje wśród przyrodników.

W skrócie
- Wystawa w Muzeum Narodowym w Poznaniu poświęcona Józefowi Chełmońskiemu przyciągnęła tłumy zwiedzających i została przedłużona.
- Obrazy Chełmońskiego ukazują polską przyrodę XIX wieku, a wiele z nich to cenione źródło wiedzy przyrodniczej.
- Największe kontrowersje budzi obraz 'Pogoda. Jastrząb', na którym przedstawiony ptak niekoniecznie jest jastrzębiem – przyrodnicy spierają się, czy to pustułka, kobuz czy inny drapieżnik.
- Więcej podobnych informacji znajdziesz na stronie głównej serwisu
Spis treści:
Józef Chełmoński to jeden z najbardziej cenionych i lubianych polskich malarzy, o czym świadczy frekwencja podczas czasowej wystawy w Muzeum Narodowym w Poznaniu. Aby obejrzeć jego dzieła, przychodziły tłumy i wystawę trzeba było przedłużyć. Artysta żył w latach 1849 - 1914 i przez pewien czas przebywał na prowincji, gdzie doskonale odmalował życie kresowej wsi i jej przyrodę. Tak dobrze, że obrazy Józefa Chełmońskiego stanowią do dzisiaj świetną okazję do analiz przyrodniczych, wręcz naukowych.

My znamy go głównie z takich obrazów jak "Babie lato" czy "Bociany", na którym dwóch chłopów obserwuje lecące ptaki. Józef Chełmoński przedstawił jednak znacznie więcej zwierząt, zwłaszcza ptaków. Powstały chociażby "Odlot żurawi", przedstawiający te wspaniałe zwierzęta we mgle, a także "Bąk", "Czajki", "Kurka wodna", "Kuropatwy w śniegu" czy "Dropie". Ten ostatni obraz jest szczególnie istotny, bowiem dropie już w Polsce wymarły. Ostatni osobnik zginął w Stobnicy pod Poznaniem w 1996 roku. Tymczasem malarz pokazał je na płótnie z 1886 roku, gdy jeszcze były liczne.
- Czasy Chełmońskiego to epoka, kiedy rewolucja przemysłowa już nabiera rozpędu, ale jednocześnie czasy, kiedy presja człowieka na środowisko jest znacznie mniejsza - i to rzeczywiście w tych obrazach widać - mówił np. w programie Czysta Polska na Polsat News prof. Bogdan Chojnicki, klimatolog z Uniwersytetu Przyrodniczego w Poznaniu.

Przyrodnicy analizują także gatunki pieczołowicie pokazane na obrazach malarza i środowisko, w których żyły i które także przedstawił. Piotr Tryjanowski z Uniwersytetu Przyrodniczego w Poznaniu zwraca uwagę na to, że jest na nich wiele detali, których dzisiaj już nie ma np. miedze. Można przyjrzeć się jak wyglądał wtedy krajobraz przyrodniczy polskich Kresów.
Drapieżny ptak na obrazie zawisa nad łąką. Co to jest?
Wśród dzieł Józefa Chełmońskiego jest jedno, które wzbudza jednak wyjątkowe zainteresowanie naukowców i przyrodników. To obraz "Pogoda. Jastrząb" namalowany w 1899 roku i znajdujący się w zbiorach Muzeum Narodowego w Poznaniu. Obraz unikalny, bo świetnie pokazujący dynamikę pogody, wiatru. W tych okolicznościach nad łąką zawisa drapieżny ptak wypatrujący zdobyczy, zapewne gryzonia.

To obraz, który Józef Chełmoński zmieniał. Spod farby przedstawiającej niebo prześwituje kontur o wiele większej sylwetki ptaka, gdyż początkowo malarz planował pokazać zwierzę właśnie tych rozmiarów. Dopiero potem zmienił koncepcję i proporcję, zamalował je i pokazał ptaka mniejszych gabarytów.
Kontrowersje budzi tytuł obrazu, bowiem ptak pokazany na płótnie raczej nie jest jastrzębiem. Nie zgadza się ani sylwetka, ani zachowanie, ani kolory. Jastrzębie nie polują w ten sposób, w zawisie i być może malarz pomylił się co do tego drapieżnika. Jednakże historycy sztuki i badacze języka zwracają uwagę na to, że w XIX wieku wiele ptaków zbiorczo określano "jastrzębiami", nie tylko jastrzębia zwyczajnego, zwanego gołębiarzem. Józef Chełmoński mógł tak określić zupełnie innego ptaka.
Chełmoński nie pokazał jastrzębia. To kobuz albo pustułka
Którego? Przyrodnicy spierają się o to. Taki sposób polowania jest charakterystyczny dla kilku z nich, w tym dla pustułki.Jak pisaliśmy w Zielonej Interii, pustułka jest mistrzynią polowania w zawisie, gdy tak potrafi manewrować skrzydłami i ciałem na wietrze, że one się poruszają, ale głowa pozostaje nieruchoma. To pozwala ptakowi namierzyć zdobycz, a potrafi on wykryć gryzonia w ultrafiolecie. To nie daje mu dużych szans na ucieczkę.

Barwy zwierzęcia na obrazie wskazują jednak raczej na kobuza, który jest krewnym sokoła. Problem w tym, że kobuz raczej nie poluje w przedstawiony sposób. Polega na szybkości, jak wiele sokołów i w związku z tym bardzo rzadko chwyta zdobycz na ziemi i rzadko poluje na gryzonie. Kobuzy pojawiają się nad łąkami, ale czatują raczej na tutejsze ptaki. W czasach Józefa Chełmońskiego łupem kobuza mogły być widoczne w dali skowronki, może także czajki, jaskółki czy biegusy, ale niekoniecznie coś ukrytego w trawie.
W grę wchodzi także któryś z błotniaków, ale tutaj nie do końca zgadzają się proporcje ptaka.