Z jeziora w Polsce nagle wynurza się wąż. Widok mrozi krew w żyłach
Różnych zwierząt spodziewalibyśmy się w wodzie, podczas kąpieli w jeziorze, ale raczej nie węża. Ryby, żaby, może raki i wodne owady - to oczywiste, że żyją w takim środowisku, ale o wężu mało kto pomyśli. Dopóki nie zobaczy go obok siebie, płynącego po tafli jeziora. Taki widok może wywołać panikę, ale nie ma się czego obawiać. Przeciwnie - warto się wtedy przyjrzeć najlepszemu pływakowi wśród naszych gadów, jakim jest zaskroniec.
Gady to te kręgowce, które jako pierwsze zupełnie uniezależniły się od wody. Płazy i ich przodkowie ze środowiska wodnego wyszli na ląd (miało to miejsce 390 - 395 milionów lat temu i było początkiem kolonizacji lądu przez kręgowce), ale nie mogą w większości oddalać się od niego za bardzo i zupełnie z nim zerwać.
Miękkie jaja płazów potrzebują wody do rozwoju i tylko nielicznie przedstawiciele tej gromady potrafią składać jaja na wilgotnej glebie czy zlanych deszczem liściach, a nie bezpośrednio w wodzie.
Zobacz również:
Gady to co innego. Wytworzyły jaja w skorupkach, co uniezależnia je od wody. Przedstawiciele gadów w ogóle do środowiska wodnego nie muszą wracać na żadnym etapie swego życia. A jednak niektóre to robią z własnej woli, przystosowując się do życia w wodzie wtórnie.
Na świecie mamy wiele gadów żyjących w wodzie, nawet wyłącznie tam. Żółwie morskie wychodzą jeszcze na ląd dla złożenia jaj, ale węże morskie - już nie. Do wody wchodzą tez niektóre jaszczurki jak legwany morskie.
W naszej faunie jedyny polski rodzimy żółw to zwierzę ziemnowodne - mowa o żółwiu błotnym. Na tym jednak nie koniec, bo chociaż z grona naszych węży wszystkie są gatunkami lądowymi, to jednak mamy tu także speców od wodnego życia.
Zaskroniec - mistrz pływania wśród węży
Zaskroniec zwyczajny to specjalista szczególny. Na lądzie porusza się sprawnie i szybko. Wiele osób, które widziały niegdyś zaskrońca, jest zdumionych szybkością, jaką ten wąż rozwija, gdy ucieka. Także gdy goni swoją zdobycz, wśród których miejsce specjału zajmują właśnie płazy.
Zaskrońce chwytają gryzonie, duże owady, ale płazy to dla nich uczta. Za żabami potrafią zapędzać się do wody, a tam wydaje się, że płaz jest już bezpieczny. To w końcu jego środowisko, jego królestwo, które przodkowie zaskrońca opuścili na zawsze.
Nic bardziej mylnego. Zaskroniec bez wahania ruszy do jeziora w pościgu za żabą, a ta prędko przekona się jak wielkim mistrzem pływania jest ten wąż. Szybkimi ruchami ciała rozpędza się bardzo szybko i dopędzi żabę. Ta nurkuje w nadziei na ratunek, ale wtedy okazuje się, że gad także to potrafi.
Nurkuje równie dobrze, na tyle wyśmienicie, że pozwala mu to polować także na ryby. I właśnie nieduże kręgowce żyjące w wodzie - żaby, kumaki, traszki, ryby - stanowią podstawę jego diety.
Zaskroniec nie jest jadowity, więc opiera się na swojej sprawności fizycznej. Szybkość także podczas pływania, nagły atak i przytrzymanie śliskiego zdobyczy całkiem dobrze rozwiniętymi zębami, jakie ma ten wąż to warunek sukcesu.
Nie są to zęby jadowe, ale raczej rodzaj zagiętych haczyków do przytrzymywania łupu. Zaskroniec nie jest w stanie zatem jadowicie ukąsić człowieka i nie ma żadnego powodu, aby obawiać się go nawet wtedy, gdy nieoczekiwanie wynurzy się koło nas w jeziorze albo przepłynie tuż obok.
Ludzie często reagują wówczas nerwowo. Krzyczą: "wąż, wąż!" i uciekają z wody, a spłoszony zaskroniec znika pod wodą. W takich sytuacjach warto zachować spokój i raczej przyjrzeć się wężowi, temu jak świetnie pływa, z jaką gracją się porusza.
Zaskroniec w wodzie? Nie panikuj, podziwiaj
Zaskrońce to węże zdecydowanie najczęściej spotykane w naszym kraju. W wodzie - jedyne, na jakie możemy trafić. A mimo tego ludzie niejednokrotnie mylą je ze żmijami i panikują.
Zaskroniec tworzy kilka odmian barwnych, nie każda jest taka charakterystycznie popielata w delikatne, kreskowane plamki (nie zygzak). Tę rozpoznać najłatwiej, zwłaszcza gdy widać do tego charakterystyczne dla tego węża żółtawe czy pomarańczowe, w niektórych wypadkach białawe, plamy z tyłu głowy. Znajdują się po obu jej stronach, właśnie "za skroniami", skąd wzięła się nazwa zwierzęcia. Dostrzeżenie ich nie pozwala pomylić niejadowitego zaskrońca z żadnym innym wężem, zwłaszcza ze żmiją zygzakowatą, z którą w innych wypadkach mylony jest często. I zabijany.
Wypadałoby teraz powiedzieć, że zaskroniec to wąż zupełnie niegroźny, ale nie będzie to do końca prawda. Owszem, zwierzę nie ma jadu i nawet jeśli nas ugryzie (a ząbki ma ostre, mogą przebić palec albo i paznokieć), nie wstrzyknie go, ale to nie znaczy, że jest wężem zupełnie bezbronnym. Prawdopodobnie właśnie dlatego, że zaskrońce - podobnie jak wiele innych gadów z rodziny połozowatych (czyli węży właściwych) - nie wykształciły jadu, musiały wykombinować inne sposoby zarówno polowania, jak i obrony.
W wypadku zaskrońca to pomysł na udawanie martwego. Wąż, zaskoczony przez napastnika, odwraca się wtedy tak, że pokazuje charakterystycznie ubarwioną, brzuszną część ciała. Ta nagła zmiana okoliczności, koloru i zachowania gada często działa odstraszająco. Zwłaszcza, że zaskroniec dodaje do tego pokaz w postaci wyciągania z paszczy języka. Wtedy naprawdę wygląda jak martwy.
Wypuszcza paskudnie zalatującą ciecz z gruczołów znajdujących się u nasady ogona, który węże - wbrew pozorom - mają. Ta substancja jest wyjątkowo paskudna w zapachu, więc najczęściej wystarcza, ale zdarza się, że zaatakowany waz dodaje do tego również turbosmród, jakim jest wyrzucenie z jelit resztek niestrawionego jeszcze pokarmu.
Nie zrobi tego jednak, jeżeli nie będziemy go niepokoić i pozwolimy spokojnie wślizgnąć się do jeziora, gdzie może zapolować na żaby i traszki.