W morzach i oceanach zalegają ich całe wyspy. Naukowcy badają je z kosmosu
O zanieczyszczeniu wód śmieciami mówi się od dawna. Naukowcy poinformowali, że wykrywanie śmieci morskich z kosmosu stało się obecnie rzeczywistością.
Ile razy widzieliśmy zdjęcia zwierząt zaplątanych w sieci rybackie, torebki foliowe, zranionych przez śmieci, które zamiast na wysypisku znalazły się w wodzie. Naukowcy od dawna badają skalę problemu, inżynierowie tworzą specjalistyczny sprzęt, który ma pomóc w usunięciu odpadów.
Do tej pory odpady, głównie z tworzyw sztucznych, na powierzchni wód morskich nie były wykrywalne z kosmosu. Wszystko zmieniło się, gdy naukowcy postanowili skorzystać z superkomputerów i zaawansowanych algorytmów wyszukiwania. Okazało się wówczas, że satelity mogą być niezwykle skutecznym narzędziem do szacowania ilości śmieci w morzu.
Do wykrywania śmieci nie potrzeba specjalistycznych satelitów, ale warto zamontować dedykowane czujniki
Podczas prac badawczych przeanalizowano sześcioletnią serię obserwacji Morza Śródziemnego z europejskiego satelity Copernicus Sentinel-2. Łącznie było to 300 tys. zdjęć wykonywanych co 3 dni w rozdzielczości 10 metrów.
Wyniki badań ujawniły duże skupiska śmieci w pływających strukturach zwanych naukowo "pokosami". Mogą mieć one nawet kilka kilometrów długości. Zbierają się dzięki sile wiatru oraz prądom morskim. Co jakiś czas docierają do nas informacje o wysyłaniu nowego satelity, którego zadaniem jest dokonanie specjalistycznych obserwacji. W tym przypadku dobra wiadomość jest taka, że wykorzystano satelitę, którego czujniki nie zostały specjalnie zaprojektowane do identyfikacji śmieci.
Wykorzystano jednak zdolność do wykrywania plastiku i dzięki temu utworzono mapę najbardziej zanieczyszczonych obszarów Morza Śródziemnego. Pokazuje ona głównie punkty, w których śmieci dostają się do morza z lądu i pozwala lepiej zrozumieć mechanizmy ich transportu. Wyniki wskazują, że ilość pływającego plastiku w Morzu Śródziemnym w latach 2015-2021 mogła pokryć obszar około 95 kilometrów kwadratowych, co odpowiada powierzchni około 7500 boisk piłkarskich.
Do tej pory szukanie na powierzchni oceanu skupisk śmieci o średnicy kilku metrów przypominało szukanie igieł w stogu siana, ponieważ tworzenie się pokosów wymaga obecności dużej ilości śmieci i słabego wiatru, aby zapobiec ich rozprzestrzenianiu się.
Choć w tym przypadku wykorzystano dostępny na orbicie sprzęt zdolny do wykrywania plastiku, to naukowcy sugerują, aby w przyszłych misjach zainstalować specjalne czujniki do detekcji tworzyw sztucznych. Pozwoliłoby to na 20-krotne zwiększenie zdolności wykrywania tego typu śmieci w oceanach.
Śmieci w oceanach to duży problem
Przeprowadzone badanie wykazało istotny wpływ czynników geograficznych (gęstość zaludnienia, położenie, ilość opadów atmosferycznych) na gromadzenie się śmieci w morzu. Okazało się także, iż znaczna część ogranicza się do 15 kilometrów od wybrzeża i po kilku dniach lub miesiącach tam wracają. Niemniej jednak dystrybucja śmieci z tworzyw sztucznych pochodzenia kontynentalnego oraz tych powstałych w wyniku działalności człowieka bezpośrednio w morzu zachowuje się i rozprzestrzenia w różny sposób - wyjaśnia prof. Arias.
Badania zostały opublikowane w czasopiśmie Nature Communications.