Śmietniki jak paczkomaty pojawiły się w Polsce. Mieszkańcy wskazują wady
Kolejne miasto w Polsce postawiło u siebie inteligentne pojemniki na odpady. W Świętochłowicach, a wcześniej w Rumii, Zamościu czy Ciechanowie, mieszkańcy mają do dyspozycji śmietniki, które w działaniu przypominają nieco popularne paczkomaty. Nie wszyscy są jednak do nich przekonani.

Od końca 2024 r. na wybranych osiedlach w Świętochłowicach stoją nietypowe pojemniki na odpady. Działają jak automaty paczkowe - żeby wyrzucić śmieci, trzeba najpierw zeskanować kod QR. Dopiero wtedy otworzy się pokrywa umożliwiająca pozostawienie posegregowanych odpadów.
Pojemniki na odpady niczym paczkomaty. Działają na kod QR
Zaletą takiego rozwiązania jest przede wszystkim to, że zarządcom budynków łatwiej będzie ustalić, kto nie segreguje śmieci. Jak wiadomo, wiążą się z tym kary. Te mogą wynieść nawet kilkadziesiąt tysięcy złotych na spółdzielnię. Niestety w większości przypadków są one wymierzane na zasadzie odpowiedzialności zbiorowej, bo nie sposób dojść, kto z mieszkańców klatki czy osiedla ma w nosie ekologię.
Ten właśnie problem mają rozwikłać inteligentne śmietniki. Spółdzielnia otrzymuje od firmy odbierającej odpady specjalne naklejki z kodami, które mieszkańcy muszą przyklejać do worków. To konieczne, bo jeśli tego nie zrobią, pojemnik po prostu się nie otworzy. Trzeba najpierw zeskanować kod - zupełnie tak jak w paczkomacie. Wówczas otworzy się klapa śmietnika, a waga sprawdzi, ile kilogramów odpadów wyrzuca dana osoba.
Z tym też wiąże się niestety pierwsza wada tego rozwiązania. Bo co jeśli zapomnimy przykleić kodu? Czy starsze osoby poradzą sobie z zeskanowaniem naklejki? Obawy te zresztą potwierdzili sami mieszkańcy w rozmowie z lokalnymi mediami i w mediach społecznościowych.

Śmietniki za pieniądze z Polskiego Ładu budzą wątpliwości
Inteligentne śmietniki budzą wątpliwości jeszcze pod innym kątem. Chodzi o prywatność i dane osobowe. Mieszkańcy nie chcą, żeby urzędnicy rozliczali ich indywidualnie z tego, co robią ze swoimi odpadami.
Miasta odpowiadają jednak, że w zasadzie nie mają wyboru - za niezebranie wymaganej ilości posegregowanych śmieci płaci się kary. W Rumii, gdzie też wprowadzono "pojemniki-paczkomaty", tzw. poziom recyklingu wynosi tylko ok. 27 proc. To stanowczo za mało. Nic więc dziwnego, że samorządy starają się te wskaźniki poprawić.
Pozostaje jeszcze kwestia zasadności takich inwestycji. Śmietniki działają pilotażowo i obsługują zazwyczaj zaledwie po kilka-kilkanaście bloków. Te w Świętochłowicach kosztowały 2 mln zł i stoją pod czterema wieżowcami. Pojemniki w Rumii to już koszt 5,4 mln zł dla kilkuset mieszkań, czyli co najwyżej kilku bloków. W obu tych przypadkach większość pieniędzy pochodziła z funduszu Polski Ład.
Jak nietrudno więc obliczyć, gdybyśmy chcieli wyposażyć całe miasto w tego typu pojemniki, kosztowałoby to setki milionów złotych. Czy taki koszt jest uzasadniony, nawet jeśli inwestycje pozwoliłyby zmniejszyć unijne kary za brak segregacji?