W Niemczech znaleźli zwierzę podobne do krokodyla. Uwagę zwraca ogon
W czasach, gdy tereny Niemiec pokrywały płytkie, ciepłe morze, a wokół panowały tropikalne upały, żyło na tym terenie zwierzę przedziwne. Nieco przypominało krokodyla, ale miało długi pysk, ogon wieloryba. To nowy gatunek Enalioetes schroederi, co znaczy "mieszkaniec morza". Bo jakby tego wszystkiego było mało, ten krewniak krokodyli żył w morzu.
Morskie krokodyle dzisiaj to wyjątek. Jedynie krokodyl różańcowy i w pewnym zakresie krokodyl amerykański doraźnie pływają w wodzie słonej, ale nie zamieszkują mórz na stałe. Tymczasem miliony lat temu takie podobne do krokodyli zwierzęta żyjące w wodzie morskiej na stałe były normą. Dopiero później krokodylomorfy wycofały się do rzek i jezior.
Zobacz również:
Enalioetes schroederi był takim właśnie zwierzęciem przystosowanym do życia w płytkim, ciepłym morzu, które we wczesnej kredzie można było znaleźć nie w Afryce, Azji czy na Karaibach, ale w Europie, tuż za nasza granicą.
Szczątki tego zwierzęcia odkryto w Niemczech, niedaleko Engelbostel pod Hanowerem, gdzie jeszcze niedawno stacjonowała polska reprezentacja piłkarska podczas Euro 2024. To tam, w płytkim morzu, Enalioetes czatował na swe ofiary we wczesnej kredzie, między 140 a 132 mln lat temu.
Ogon wieloryba i smukły pysk - to zwierzę żyło w morzu
Ten drapieżnik należał do bardzo przypominającej krokodyle grupy zwierząt zwanej krokodylomorfami z rodziny Metriorhynchidae. To wymarłe zwierzęta o długim, smukłym ciele, wydłużonym pysku nieco podobnym do gawiala, wreszcie gładkiej skórze bez łusek i ogonie jak u wieloryba, co świadczy o przystosowaniu do dobrego pływania i nurkowania.
Naukowcy są zdania, że taki wygląd tych wymarłych zwierząt to ewidentna konwergencja, czyli podobny sposób dostosowania się do życia w morzu jak u ichtiozaurów, mozazaurów, notozaurów i innych morskich zwierząt tego okresu.
Krokodyl z Niemiec był świetnym pływakiem
Niektórzy przedstawiciele tej rodziny także kończyny mieli przekształcone w wiosła (zwłaszcza przednie), co znaczy że morza już raczej nie opuszczali, a jeśli już, to na krótko. Wiele tych krokodylomorfów wiodło ziemnowodny tryb życia, taki jak obecne krokodyle. Znacznie lepiej jednak od nich pływało.
Nie były to drapieżniki ogromne. Największe gatunki jak dakozaur zwany Godzillą mierzyły cztery metry, inne ograniczały się do półtora metra albo dwóch. Chwytały zapewne ryby, ale nie tylko. Mogły też polować na inną zdobycz, np. podchodzącą do wodopoju, stosując cierpliwe wyczekiwanie jak krokodyle.
Przez prawie sto lat naukowcy nie potrafili połączyć kropek i zastanawiali się, co też znaleziono w kamieniołomach koło Hanoweru jeszcze w 1916 r. Początkowo zakładano, że to ichtiozaur, potem, że pierwotny krokodyl. Dzisiaj wiemy, że enaliet był krokodylomorfem z rodziny metriorynchów, które do krokodyli zarazem były podobne, jak i znacznie się od nich różniły. Ten pysk, wiosłowate łapy, wielorybi ogon i gładka skóra to jednak pewna specyfika świadcząca o tym, że zwierzęta prowadziły inny tryb życia niż obecne krokodyle.
Czy rozpoznasz morskie ssaki? Sprawa wydaje się łatwa, więc sprawdźmy [QUIZ]
Nowe znalezisko z Niemiec to najlepiej zachowany okaz takiego metrioryncha z okresu kredowego. Naukowcy zrobili mu pełną tomografię, przez co poznali budowę wnętrza ciała, nawet jego uszy i gruczoły solne umieszczone na szczycie pyska, którymi zwierzę usuwało nadmiar morskiej soli. To też pewne podobieństwo do wielorybów.
Mark Young, paleontolog z Uniwersytetu w Edynburgu mówi, że to dowód na to, iż w okresie kredowym metriorynchy ewoluowały w stronę coraz bardziej morskiego trybu życia i możliwe, że mogło to doprowadzić ostatecznie do całkowitego porzucenia przez nie lądu, tak jak to uczyniły ssaki (walenie).