To przełom. Zaczęliśmy rozmawiać ze zwierzętami. To one stworzyły język
Skomplikowane pieśni wielorybów nadal stanowią zagadkę dla badających je ludzi, ale wiemy o nich coraz więcej. Jak chociażby to, że wieloryby zmieniają częstotliwości i brzmienie swoich dźwięków wraz z zanieczyszczeniem mórz, że słyszą niekoniecznie uszami, a ostatnio - że odpowiedziały na nasze pytania. Wiemy już tez, że to nie ludzie wymyślili język, ale właśnie walenie.
Język to tak złożony i skomplikowany system komunikacji, że nie jest dostępny tylko ludziom. A przynajmniej tak nam się wydaje. Odmawiamy zwierzętom posługiwania się językiem w założeniu, że to jednak nie ta półka, nie ta komplikacja i nie taki system, który moglibyśmy nazwać językiem, a który wiąże się z rozwojem inteligencji i zachowań społęcznych.
Słownik języka polskiego podaje następujące definicje języka:
- system znaków dźwiękowych służących do porozumiewania się przez członków danego narodu, społeczeństwa
- sposób porozumiewania się ludzi pewnego środowiska lub zawodu oraz zapisu i przekazywania informacji w jakiejś dziedzinie wiedzy
- sposób formułowania wypowiedzi w mowie lub piśmie, charakterystyczny dla danego człowieka, autora, dzieła, epoki
- utrwalony społecznie zespół znaków dotyczących jakichś działań człowieka lub wyrażających jego emocje oraz każdy układ elementów rzeczywistości, któremu człowiek nadał jakąś treść.
W każdym z tych wypadków mówimy o pewnej społeczności, która język tworzy i dzięki któremu przekazuje sobie informacje, wiedzę oraz umacnia struktury społeczne. Zwierzęta nie są w stanie tego zrobić?
Czy wieloryby posługują się mową i językiem?
Shane Gero, zoolog i założyciel Dominicana Sperm Whale Project, czyli projektu badającego karaibskie kaszaloty, opisał różnorodność dźwięków wydawanych przez te walenie na wodach Dominikany i wyróżnił kilka odrębnych dialektów. Każdy z wielorybów obserwowanych przez badacza nawiązywał kontakt z tym osobnikiem, który miał podobny sposób wyrażania się. Stąd wysnuł wniosek, że kaszaloty potrafią tworzyć struktury społeczne oparte na różnych językach. Z kolei Richard Connor, ekspert od waleni z University of Massachusetts twierdził, że wyodrębniające się dialekty wielorybów zyskują strukturę, reguły i stają się podstawą do organizacji społecznej tych ssaków. To rzeczywiście jest język.
Język złożony i wielofunkcyjny, bowiem dzięki niemu kaszaloty przekazują sobie informacje i opracowują strategię polowań czy wędrówek. Są skuteczniejsze i współpracują.
Dr Kate Stafford, oceanograf z University of Washington w Seattle, za pomocą podwodnych mikrofonów przeprowadziła badania nad walami grenlandzkimi. W ich ramach wyodrębniła 60 różnych pieśni tych wielorybów, które można było z czystym sumieniem porównać do zróżnicowanego śpiewu ptaków. Zdaniem wielu badaczy waleni, te ssaki pod wieloma względami przewyższają ptaki w zakresie posługiwania się dźwiękiem.
Czy to już mowa? Dr Ryuji Suzuki z Howard Hughes Medical Institute uważa, że tak. Zanalizował on komputerowo dźwięki wielorybie i wydzielił w nich poszczególne frazy układające się w słowa i zdania. Co więcej, znalazł między tymi samymi frazami różnice, co porównał do różnych form gramatycznych w naszym języku. Jeśli dodamy do tego lokalne dialekty, okaże się, że większość waleni posługuje się nie tyle dźwiękami, co wręcz mową, językiem z zastosowaniem słów, zdań, gramatyki i gwar.
A już absolutną sensacją są ostatnie osiągnięcia dr Brendy McCowan z Uniwersytetu Kalifornijskiego i dra Freda Sharpe'a z Alaska Whale Foundation, którzy nawiązali prawdopodobnie pierwszą w historii konwersację z humbakiem. Samicy nadano imię Twain, a cała "rozmowa" trwała ok. 20 minut. Humbak w wodach Alaski odpowiedział na pytania ludzi emitowane z głośników.
W taki oto sposób zaczęliśmy rozmawiać ze zwierzętami.
Dźwięk obrabiany jest w melonie. To patent waleni
W filmie "Kongo" zrealizowanym na podstawie książki Michaela Crichtona niezwykle uzdolniona gorylica Amy potrafi rozmawiać z ludźmi za pomocą języka migowego. Wieloryby nie muszą się do tego posługiwać, a ich mowa jest prawdopodobnie najbardziej skomplikowanym językiem zwierząt, jaki powstał w przyrodzie.
Składają się na nie tony o wysokiej częstotliwości, ale nie tylko. Wieloryby używają dźwięków o różnej częstotliwości do różnych zadań. Te najkrótsze stanowią rodzaj echolokacji. Za ich pomocą ssaki potrafią orientować się w specyficznej przestrzeni, jaką jest woda. Dłuższe są rozwinięciem mowy w komunikacji z innymi osobnikami. Ich emisja jest możliwa dzięki strukturze zwanej phonic lips - jamie dźwiękowej znajdującej się w głowie zębowców i obłożonej licznymi workami powietrznymi. Dzięki temu wieloryby zębowe potrafią stymulować swe dźwięki i układać z nich treści. U fiszbinowców podobną rolę odgrywa rozbudowana krtań. Drgania przekazywane są do melona, który nie jest tutaj rośliną dyniowatą, ale wypełnioną tłuszczem poduszką służącą morskim ssakom do obróbki dźwięku.
Nie koniec na tym, bowiem wieloryby odbierają dźwięki nie tylko uszami, które u tych ssaków nie mają zewnętrznej struktury. Jak się okazuje, całe ich ciało oraz ich skóra są wrażliwe na drgania fal akustycznych. Zwierzę reaguje na nie, inaczej mówiąc - słyszy całym sobą i komunikuje się całą powierzchnią ciała.
Niegdyś uważano, że dźwięki wielorybów niosą się po oceanach na ogromne odległości, przekraczające 1000 km, a nawet obiegają kulę ziemską. Dzisiaj wiemy, że jest z tym kłopot. Morza i oceany są zanieczyszczane w przeróżny sposób, także dźwiękowo. Potężny hałas, jaki powstaje pod wodą ma ogromny wpływ na wieloryby. Być może to on sprawia, że nagle znajdujemy je wyrzucone na plaży. Na pewno przyczynił się do tego, że walenie zmodyfikowały swój język.
Badania u zachodnich brzegów Kanady wykazały, że zmienia się struktura dźwięków waleni i ich częstotliwość w zależności od hałasu, w jakim przyszło im żyć. Niegdyś zwierzęta te potrafiły się usłyszeć z około 1000 kilometrów, ale dzisiaj to już niemożliwe. Morza są pełne hałasu, więc wielorybom coraz trudniej się komunikować wśród dźwięków śrub, podwodnych maszyn i kabli przenoszących hałas. Współczesne oceany pozwalają im na śpiew dochodzący najdalej do 200 km, a to znacznie zmienia życie tych ssaków.
To wszystko jako żywo przypomina sceny z filmu "Star Trek. Powrót na Ziemię", w którym w 2268 roku przybywa do nas cylindryczny statek kosmiczny. Nie ma z nim żadnego kontaktu, a jedynym dźwiękiem, który odpowiadałby na wezwania przybyszów z Kosmosu jest śpiew wieloryba humbaka.
Jest to pewne nawiązanie do tezy o językowych podstawach komunikacji waleni, która możemy uznać za mowę. A jeśli tak, to okaże się, że wieloryby stworzyły język znacznie wcześniej niż ludzie.
W 2016 roku na podstawie skamieniałości z Południowej Karoliny zespół Morgana Churchilla z New York Institute of Technology w Old Westbury przebadał okaz wymarłego walenia z gatunku Echovenator sandersi. Miał wydłużony i uzbrojony w zęby pysk, żył w oligoceńskich morzach wokół Ameryki. Ten waleń miał wyraźne ślady ucha wewnętrznego, które po zeskanowaniu okazało się zdolne do odbierania dźwięków wysokiej częstotliwości. To znaczy, że owa umiejętność poprzedzała stosowanie echolokacji u waleni. Echowenator żył 27 milionów lat temu, co znaczy że już wtedy walenie stworzyły system komunikacji dźwiękowej, który stał się podstawą ich języka. O wiele wcześniej niż ludzie.