Szerszenie z Azji rozpoczęły inwazję. Nawet europosłowie alarmują
Szerszeń azjatycki z gatunku Vespa velutina już jest problemem w Europie, a będzie kłopotem jeszcze większym. Jego obecność w ekosystemie nie przejdzie niezauważona nie tylko z uwagi na rozmiary tego owada. Także dlatego, że odciska on piętno na miejscowej przyrodzie, zwłaszcza na pszczołach i innych błonkówkach, które atakuje.
Także nasze szerszenie są drapieżnikami. Odżywiają się owocami, sokami roślin, ale chętnie też polują. Wyprawiają się na ule i barcie, przy czym nawet jeden osobnik potrafi zadać im poważne straty. Jeden szerszeń europejski może zabić nawet 30-40 pszczół i to w sposób dość brutalny, bo przez dekapitację. Obcina im głowy. A szerszeń azjatycki z gatunku Vespa velutina jest od niego większy.
Szerszeń z Azji dotarł do zachodniej Europy
Ten gatunek wielkich os nie pochodzi z Europy. Jego ojczyzną jest Daleki Wschód, zwłaszcza Japonia, Korea, Chiny i Tajwan oraz rosyjski Kraj Nadamurski, ale spotyka się go także na szerszym obszarze obejmującym także Indochiny, a nawet Indonezję. Entomologowie uważają, że ich pierwotną ojczyzną mogły być Indie, Nepal i Birma. Mieszkańcy Azji wiedzą jak niebezpieczna może być ta błonkówka dysponująca solidnym żądłem i mocnym jadem. Szerszeń ten jest tak silny, że bez problemu może zaatakować modliszki, inne osy czy pająki, które próbowałyby z kolei pożreć jego. Nic dziwnego, królowa ma niemal 3,5 cm długości.
Zobacz również:
To wyjaśnia, dlaczego sprawa pojawienia się szerszeni rodem z Azji w Europie budzi aż takie emocje. To w końcu największa osa na świecie, która dotąd nie występowała na naszym kontynencie. A dla osób wrażliwych np. alergologicznie użądlenie może być bardzo groźne, do śmierci włącznie.
Ostatnio owady pojawiły się w Wielkiej Brytanii, o czym informowaliśmy w Zielonej Interii. Naukowcy do tej pory nie wiedzieli, skąd szerszenie azjatyckie wzięły się w Europie. Najnowsza teoria mówi o tym, że za inwazją stoi zaledwie jeden owad - królowa "morderczych" szerszeni.
Ich pojawienie się w Europie to nie tylko zagrożenie dla ludzi, ale i miejscowej przyrody. Szerszeń azjatycki to drapieżnik. Francuzi obliczyli, że jedna kolonia zjada ponad 11 kg owadów podczas jednego lata. Z kolei badania przeprowadzone w Hiszpanii wskazują na to, że szerszenie azjatyckie żerują również na padlinie. Są absolutnie wszystkożerne.
Występowanie tego szerszenia, poza Francją i Wielką Brytanią, potwierdzono także w Belgii, Hiszpanii i Włoszech. Na razie nie ma go jeszcze w Polsce, ale to pewnie kwestia czasu.
I właśnie z południa Europy, z Hiszpanii i Włoch dochodzą niepokojące sygnały o atakach szerszeni azjatyckich na miejscowe ule i barcie.
Szerszeń Vespa velutina może być problemem dla pszczelarzy
Włoscy politycy już zwrócili się do Parlamentu Europejskiego w sprawie szerszeni. Jedenastu posłów z prawicowej partii Forza Italia zaapelowało do Komisji o opracowanie "konkretnych środków w celu walki z rozprzestrzenianiem się owadów poprzez finansowanie walki z nimi i ich kontroli ze środków UE". Unia jeszcze nie podjęła w tej kwestii, ale szacunki mówiące o tym, że te szerszenie mogą zaszkodzić europejskiemu pszczelarstwu i produkcji miodu, są.
Michele Meridio, prezes stowarzyszenia pszczelarzy w Veneto we Włoszech, zwraca uwagę na łamach "The Guardian", że sprawa jest poważna. O ile bowiem szerszeń europejski oraz szerszeń wschodni, zamieszkujący Bałkany, Turcję, a także Włochy atakuje jeden ul i nim się zadowala, o tyle szerszenie azjatyckie robią inaczej. Potrafią demolować kilka uli jeden po drugim.
Nadzieją jest to, że niektóre błonkówki nauczyły się już bronić przed inwazyjnym gatunkiem. Przykładem jest trzmiel ziemny, który w starciu z szerszeniem teoretycznie nie ma szans. Trzmiele opracowały jednak taktykę polegająca na tym, że gdy zostają zaatakowane przez wielką osę, spadają wraz z nią na ziemię. Szerszeń traci wtedy przewagę, a trzmiel naciera na niego żądłem.