Warszawa. Hydraulik zszedł do studni. Po chwili uciekał przed wężami

Mieszkanka Warszawy kupiła działkę w Falenicy w celach rekreacyjnych. Na jej terenie znajdowała się studnia, którą postanowiła uruchomić. Nie wiedziała, że znajdowali się tam dzicy lokatorzy.

Padalec jest niegroźny dla ludzi.
Padalec jest niegroźny dla ludzi.123RF/PICSEL
partner merytoryczny
banner programu czyste powietrze

By uruchomić studnię, kobieta wezwała hydraulika. Mężczyzna zszedł po drabinie na dno, jednak po kilku chwilach prawie wybiegł na powierzchnię, krzycząc, że w studni znajduje się rój węży.

Przerażona właścicielka działki zadzwoniła niezwłocznie na numer alarmowy 112.

Interwencja służb

Na miejscu znalazło się szereg różnych służb - policja, straż miejska, straż pożarna i ekopatrol.

Sytuacja była bardzo nietypowa. Funkcjonariusze podejrzewali, że ktoś mógł pozbyć się w taki sposób niechcianej hodowli węży. Niestety jest to typowe zachowanie hodowców, którym znudziło się zwierzę i żal im go uśmiercić, więc postanawiają "wypuścić je na wolność". Nie wiedzą, że często wyrządzają takim zachowaniem więcej szkody niż pożytku. Zwierzę albo i tak bardzo szybko skona w męczarniach, albo przetrwa i będzie gatunkiem inwazyjnym, które będzie stanowić ogromne zagrożenie dla całego ekosystemu.

By sprawdzić, co za zwierze kryje się na dnie studni, strażacy wypompowali wodę. Okazało się, że zamieszkała tam rodzina padalcy. Chociaż przypominają węże, w rzeczywistości klasyfikowane są jako beznogie jaszczurki. Naturalnie występują w Polsce i są pod ścisłą ochroną. Nie stanowią żadnego zagrożenia dla ludzi.

Zwierzęta były w dobrej kondycji zdrowotnej. Strażnicy ekopatrolu przejęli cztery osobniki i wypuścili je do lasu w Wawrze.

Pożarowa prewencja. Ludziom pomaga „elektroniczny nos”AFP
INTERIA.PL
Masz sugestie, uwagi albo widzisz błąd na stronie?
Dołącz do nas