Lep i trutka. Od tych środków giną tysiące ptaków i jeży
Oprac.: Katarzyna Nowak
W ubiegłym roku do ośrodka dla zwierząt Puchaczówka trafiła rekordowa liczba zatrutych zwierząt. W organizmach wszystkich znalazła się trutka wystawiona w celu wyeliminowaniu innego "intruza". To już prawdziwa plaga, ponieważ zabójcze chemikalia są wykładane zarówno w przestrzeni publicznej, jak i w domach. - Coraz bardziej zatracamy złoty środek - mówi Marcin Marzec z Fundacji Ośrodek Leczenia i Rehabilitacji Dzikich Zwierząt "Puchaczówka".
Trutki na gryzonie można kupić za zaledwie kilka złotych. Zwierzęta, które je zjedzą, umierają w agonii. Ale nie tylko one. Z powodu wykładanych chemikaliów cierpią inne - uważane przez nas za pożyteczne i rzeczywiście kluczowe w ekosystemie zwierzęta - jeże i ptaki, a także wszystkie inne, które zjedzą skażoną padlinę. Każde zwierzę pełni zresztą swoją rolę, a jego eliminowanie prowadzi do zaburzeń w przyrodzie.
- Trafiają do nas dziesiątki i setki ptaków, to przerażające - podkreśla Marcin Marzec.
Trutka, a także środki ślimakobójcze mogą zabić też naszego psa, czy kota i niszczyć całe środowiska wokół nas, a my wciąż nie potrafimy dostrzec błędu, który sprawia, że zwierzęta do nas podchodzą.
Lep i trutka. Od tych środków giną tysiące zwierząt
- W zeszłym roku trafiła do nas rekordowa ilość zwierząt. Nie wiem, co dokładnie było wykładane, ale ilość zatrutych ptaków drapieżnych i jeży, które żywią się padliną była przerażająca - mówi w rozmowie z Interią opiekun zwierząt, Marcin Marzec. Ośrodek przyjmuje i leczy chore sowy, orły, jeże, lisy i wiele innych gatunków.
Jeżeli dane zwierzę ma wyraźne objawy zatrucia oznacza to, że ciężko będzie uratować mu życie. - Jeśli widać, że jest źle, to zwierzę prawdopodobnie nie przeżyje, ale zawsze walczymy - dodaje Marzec. Jeżeli trucizna nie zaczęła działać, można zrobić płukanie żołądka. Objawy występują jednak zazwyczaj po godzinie od przyjęcia trucizny.
Krzywdę zwierzętom wyrządzają też lepy na gryzonie i na owady, które umieszcza się na drzewach. To równie popularny jak trutka sposób na unieruchomienie i zabicie gryzoni. Producenci reklamują swoje produkty jako skuteczne do wyłapywania zwierząt, a przyrodnicy nazywają ten sposób sadystycznym i proponują stosowanie innych metod, np. używanie żywołapek. Do lepiącego podłoża przylepiają się rozmaite gatunki zwierząt: ptaki, gryzonie, koty i gatunki chronione. Opaski na pnie drzew, czyli lepy na owady to rodzaj dwustronnej taśmy, która pokryta jest z obu stron niewysychającym klejem. Przyklejają się do drzewa w wyniku tego pożyteczne mrówki, ptaki i inne żyjątka.
Na zakaz używania takich metod raczej się nie doczekamy. Musimy znaleźć inny sposób na współżycie ze zwierzętami.
- Niestety, jesteśmy coraz bardziej wygodniccy i roszczeniowi - podkreśla Marcin Marzec.
Po pierwsze: nie kupuj za dużo i nie śmieć
Według specjalisty z "Puchaczówki" społęczeństwa nie mają świadomości, jakie skutki niesie za sobą tępienie zwierząt, które pełnią określone funkcje w całym ekosystemie. Im więcej eliminujemy, tym więcej mieszamy i pogłębiamy brak równowagi w przyrodzie.
- Najprostszą rzeczą, jaką moglibyśmy zrobić - i uczymy tego dzieci w podstawówce - jest zachowanie higieny wokół domu i szanowanie jedzenia - zwraca uwagę Marzec. - Jeśli przestaniemy być brudasami to zwierzęta nie będą do nas przychodzić. Porządek i nieśmiecenie to remedium na wszystkie dzikie zwierzęta w mieście, one mają nas "gdzieś", liczą tylko na jedzenie.
Kluczowa w procesie współżycia zwierząt z ludźmi jest edukacja. Zmiany zachodzą jednak powoli.