Co zatruwa rzeki, jeziora i morza? Algi, sinice, ścieki i… leki
Polska żyje cały czas sprawą zatrucia Odry. Do wymarcia ponad 100 ton ryb doprowadziły, jak potwierdziło Ministerstwo Klimatu i Środowiska, zakwity tzw. złotych alg. Nie są to jednak jedyne organizmy, które doprowadzają do ogromnych zniszczeń w wodnych ekosystemach.
Równo tydzień temu od Anny Moskwy, minister klimatu i środowiska usłyszeliśmy, że powodem śnięcia ryb w Odrze są zakwity "złotych alg". Nie są one groźne dla człowieka, ale zawarte w mikroorganizmach toksyny są trujące dla ryb, małży i innych zwierząt.
Złote algi w Odrze
W Odrze wykryto algi z gatunku Prymnesium parvum, który jest toksyczny i odpowiada za śmiertelne zatrucia ryb w słonych wodach mórz i oceanów. W przepływającej przez Czechy, Polskę i Niemcy rzece zakwitł prawdopodobnie w wyniku nadmiernego zasolenia, o którym wcześniej również informował resort klimatu i środowiska. Wody solankowe są zrzucane do Odry regularnie.
Toksyny "złotych alg" uszkadzają skrzela ryb, doprowadzając do krwawienia wewnętrznego. Ryby w ten sposób zwyczajnie się duszą. Trucizna powoduje także, że tracą orientację lub nawet wyskakują z wody.
Niestety alg, które wykryto w Odrze nie da się łatwo i szybko oczyścić. Są pewne środki chemiczne, które pozwalają usunąć Prymnesium parvum z wody, takie jak np. stężona woda utleniona, jednak ich użycie zawsze będzie wiązać się z zagrożeniem dla innych organizmów.
Sinice w Bałtyku i jeziorach
Choć specjaliści zapowiadali, że tegoroczne wakacje nad Morzem Bałtyckim raczej powinny upłynąć bez zakwitów sinic, to jednak stało się inaczej. Mikroorganizmy pojawiły się w Zatoce Gdańskiej, a także w kilku zbiornikach na terenie województwa pomorskiego.
Kiedyś sinice uznawano za rośliny, jednak od niedawna zalicza się je do świata bakterii. Na dodatek są to bakterie wyjątkowo odporne na niesprzyjające warunki. Sinice radzą sobie z wysokim zasoleniem, kwasowością i upałami. To sprawia, że organizmy te występują na Ziemi praktycznie wszędzie.
Wiele osób może zdziwić fakt, że sinice w Bałtyku i innych zbiornikach wodnych nie znikają na zimę. Bakterie te są obecne przez cały rok, ale dopiero wyższa temperatura wody sprawia, że zaczynają się gwałtownie namnażać. Największe zakwity zajmują powierzchnię nawet 100 kilometrów kwadratowych i jeśli pozwalają na to niskie fale oraz wiatr - wówczas docierają do linii brzegowej. To właśnie pod postacią zielonego szlamu i charakterystycznej piany zalewającej plaże znamy je najlepiej.
Sinice podrażniają skórę i powodują wysypki, zaczerwienienia i dolegliwości pokarmowe. Przy wysokiej temperaturze toksyczne związki mogą przedostawać się wraz z parującą do powietrza, podrażniając w ten sposób także drogi oddechowe.
Ścieki, odpady i... leki
Niedawno media poinformowały, że duże zanieczyszczenie spotkało także chorwacką rzekę Neretwę, która wpływa do Adriatyku. To głównie metale ciężkie, które dostały się tam wraz ze ściekami z zakładów metalurgicznych. Zagrożone są między innymi węgorze, żaby, ostrygi i małże.
Do rzek wylewane są jednak nie tylko ścieki przemysłowe, ale i komunalne. I nie mówimy tu o krajach trzeciego świata, które na co dzień borykają się z problemem oczyszczania wody, ale choćby o Londynie. Ostatnie śledztwo wykazało, że w stolicy Wielkiej Brytanii przynajmniej raz w tygodniu do Tamizy zrzucane są nieoczyszczone ścieki z domów i mieszkań. Prowadzi to do powstawania na rzece obrzydliwych gór z odpadów wyrzucanych do toalet, takich jak nawilżane chusteczki.
Niewiele osób zdaje sobie także sprawę z tego, że nasze rzeki są już w znacznym stopniu zanieczyszczone lekami. Farmaceutyki dostają się do nich nawet mimo oczyszczania ścieków. Niebezpieczne stężenia leków mogą występować nawet w 25 proc. wszystkich rzek na świecie. Dzięki temu ludzie będą uodparniać się na substancje lecznicze, co jest szczególnie groźne w przypadku antybiotyków.
WHO, ONZ i inne organizacje twierdzą, że oporność na antybiotyki jest najgorszym zagrożeniem dla ludzkości. To następna pandemia.