​Akcja Greenpeace w kopalni Turów

Aktywiści Greenpeace weszli na teren kopalni węgla brunatnego Turów. Na koparkę wnieśli transparenty w trzech językach.

article cover
materiały prasowe
partner merytoryczny
banner programu czyste powietrze

Organizacja protestuje w ten sposób przeciwko bezczynności PGE i ministra aktywów państwowych w sprawie pogłębiającego się kryzysu klimatycznego. Koncern PGE jest największym emitentem gazów cieplarnianych w Polsce i trzecim w Unii Europejskiej.

"Kryzys klimatyczny pogłębia się, a działanie PGE sprowadza się do wzruszania ramionami i mówienia "No i ch*j". To skandal, że największa spółka energetyczna w kraju nie ma planu prawdziwej transformacji, który obejmowałby odejście od węgla. PGE dużo mówi o ekologii, ale wciąż planuje kolejne inwestycje węglowe, w tym przedłużenie działania elektrowni i kopalni węgla brunatnego Turów nawet do 2044 roku" - twierdzi Joanna Flisowska, koordynatorka zespołu klimat i energia w Greenpeace.

materiały prasowe

Zdaniem organizacji brak planu odejścia od węgla regionu turoszowskiego i bełchatowskiego może grozić utratą środków unijnych z Funduszu Sprawiedliwej Transformacji.

Dodatkowo działalność odkrywki Turów jest powodem sporu z Czechami i Niemcami. Burmistrz Żytawy złożył w Komisji Europejskiej skargę na działalność kopalni w związku z niszczeniem budynków. Mieszkańcy okolicznych miejscowości po niemieckiej, ale i czeskiej stronie granicy obawiają się także, że inwestycja jeszcze bardziej obniży poziom wód gruntowych i doprowadzi do ich zakwaszenia. Z kolei rząd Czech za działalność Turowa pozwał Polskę do Europejskiego Trybunału Sprawiedliwości.

Kopalnia i elektrownia Turów należą do spółki PGE Górnictwo i Energetyka Konwencjonalna, będącego częścią PGE Polskiej Grupy Energetycznej. W ubiegłym roku minister klimatu i środowiska Michał Kurtyka przedłużył koncesję na wydobywanie w Turowie węgla brunatnego na kolejne sześć lat, do 2026 r.

materiały prasowe


Po godzinie 15 działacze Greenpeace nadal przebywali na terenie odkrywki. Potwierdziła to rzeczniczka PGE Górnictwo i Energetyka Konwencjonalna S.A. Sandra Apanasionek. Dodała, że na miejscu jest również policja. Według informacji PAP z protestującymi rozmawiał m.in. policyjny negocjator.

"Postulaty Greenpeace są nierealne. Doprowadziłyby do uzależnienia Polski od energii sprowadzanej z zagranicy, zaś dla tysięcy ludzi z regionu turoszowskiego - utratę pracy z dnia na dzień. Zatrudnienie bezpośrednie w Kopalni i Elektrowni to ok. 5300 osób. Dodatkowo pracownicy spółek zależnych oraz podmiotów współpracujących, wraz z rodzinami, to około 60-80 tys. osób. Likwidacja działalności Kopalni i Elektrowni Turów bez zapewnienia rozłożonego na lata programu transformacji oznaczałaby załamanie lokalnego rynku pracy oraz dramatyczny wzrost bezrobocia i upadłość setek firm" - wskazała w komunikacie rzeczniczka.

materiały prasowe
INTERIA.PL
Masz sugestie, uwagi albo widzisz błąd na stronie?
Dołącz do nas