Ceny warzyw i owoców będą jeszcze wyższe. Zmiany klimatu wydrenują nam portfele

Warzywa i owoce są drogie. Nie pierwszy raz. Jakiś czas temu hitem była pietruszka, której ceny sięgały nawet 30 zł za kilogram. Jeśli nie zatrzymamy zmian klimatycznych, będzie coraz drożej.

Kobieta sprzedająca warzywa na targu w Kiszyniowie w Mołdawii.
Kobieta sprzedająca warzywa na targu w Kiszyniowie w Mołdawii. SERGEI GAPONAFP
partner merytoryczny
banner programu czyste powietrze

Rekordy cen biją m.in. truskawki i czereśnie. Maciej Kmera, ekspert rynku hurtowego w Broniszach, stwierdził, że najbardziej w stosunku do notowań z początku czerwca 2020 r. podrożała kapusta, pietruszka, selery i pory. Koszyk krajowych warzyw jest średnio o około 13 proc. droższy niż przed rokiem.

Co jest przyczyną takich podwyżek? To skomplikowane. Z jednej strony na pewno trzeba wskazać na lockdown, przez który spadła liczba klientów na przykład na bazarach. Teraz kiedy mamy już otwartą gospodarkę, wielu sprzedawców po prostu odbija sobie straty, podwyższając ceny. Z drugiej jednak strony to, że rokrocznie ceny warzyw i owoców osiągają coraz to nowe pułapy, jest spowodowane warunkami meteorologicznymi. W przypadku wspomnianych już truskawek, wiśni, czy warzyw, winny jest opóźniony o dwa tygodnie, czy nawet miesiąc okres wegetacji - wiosna była po prostu za chłodna. Z drugiej strony mamy słynną pietruszkę, której cenę dwa lata temu napompowała susza.

Czy więc w przyszłości już zawsze wizyty w warzywniaku będą tak bardzo drenować nasze portfele?

Zmiany klimatu zmieniają uprawy

- W ostatnich latach wahania cen owoców i warzyw są rzeczywiście bardzo duże i jest to spowodowane m.in. tym, że uprawy narażone są na stresy spowodowane skutkami zmiany klimatu, w tym stres zimna. Mimo że zmiany klimatu sprawiają, że okres wegetacyjny się wydłuża i zaczyna się w lutym, a nie w marcu, to nie oznacza, że w maju nie przyjdą przymrozki. Kiedy okres wegetacyjny zaczyna się bardzo wcześnie, a przymrozki przychodzą późno, to efektem jest to, że zabijają one większość zawiązków, a nawet całe rośliny - wyjaśnia nam prof. Zbigniew Karaczun, sozolog, wykładowca Szkoły Głównej Gospodarstwa Wiejskiego i ekspert Koalicji Klimatycznej.

W 2007 r. właśnie taki przebieg wiosny sprawił, że plony jabłek były trzykrotne niższe niż średnia wieloletnia. Kompletnie inna sytuacja była natomiast w 2018 r., gdzie mieliśmy do czynienia z wczesną wiosną i brakiem przymrozków, co w efekcie skutkowało nadprodukcją i zmarnowaniem się tych owoców.

- Nie ma się co cieszyć z wydłużonego okresu wegetacyjnego. Niektórzy twierdzą, że z jego powodu, czy z tego, że dzięki wyższej temperaturze możemy uprawiać nowe gatunki roślin w Polsce, zmiana klimatu będzie pozytywna dla polskiego rolnictwa. Ale to nieprawda. Oprócz późniejszych przymrozków zmiana klimatu to także wyższa temperatura, silniejszy wiatr oraz zmiana w rozkładzie opadów, która powoduje susze. W efekcie od 2011 r. mamy już w Polsce permanentną suszę letnią - tłumaczy prof. Karaczun. Jego zdaniem wyjątkowo mocna susza letnia w 2018 i 2019 r. bardzo poważnie wpłynęła na wielkość plonów. To jej zawdzięczamy szokującą i słynną cenę pietruszki z tamtego okresu.

Nieprzewidywalność szkodzi rolnictwu

- W tym roku natomiast mamy chłodną wiosnę i sporą ilość opadów. Paradoksalnie zaskoczyło nas więc to, że mieliśmy “tradycyjny" przebieg zimy. I okazało się, że te nowe odmiany, które teraz mamy w Polsce, nie za bardzo sobie radzą z takimi warunkami. Zmiany klimatu wprowadzają właśnie więcej takiego rodzaju nieprzewidywalności, która jest niebezpieczna dla rolnictwa i bezpieczeństwa żywnościowego - mówi prof. Karaczun.

Ekspert podkreśla, że wszystkie czynniki z wyjątkiem gleby, od których zależy sukces produkcji rolnej, to czynniki modyfikowane przez zmianę klimatu - ilość i rozkład opadów, długość okresu wegetacyjnego, występowanie lub brak przymrozków, średnie i maksymalne temperatury, wiatr.

- Zmiany pogody są coraz bardziej gwałtowne. W lutym mieliśmy kilka dni, gdzie temperatury przekraczały 10 stopni Celsjusza i potrafiły w ciągu doby spaść o 20 stopni. Tego rodzaju gwałtowność zmian będzie się niestety nasilała - mówi sozolog i dodaje, że może to się odbić nie tylko wzrostem cen niektórych roślin, ale w skrajnych przypadkach nawet ich całkowitą niedostępnością.

Kawa i czekolada na wyginięciu

Jak mówi ekspert, może się stać tak, że na przykład czarna herbata, kawa arabica, niektóre szczepy win (np. Pinot Noir) czy kakao mogą być całkowicie niedostępne albo dostępne dla nielicznych, bo skrajnie drogie. To wyjątkowo wymagające rośliny i każda zmiana w bardzo dużym stopniu zmniejsza możliwość ich uprawy. Jeśli chodzi natomiast o rośliny uprawiane w Polsce, to najbardziej zagrożone są ziemniaki.

Ziemniaki są zimnolubne i mają duże wymagania jeśli chodzi o dostęp do wody w niektórych okresach. Eksperci przewidują, że plony tego warzywa mogą spaść w Polsce nawet o 70 proc.

- Podrożeją na pewno wszystkie warzywa uprawiane w Polsce, które wymagają dużej ilości wody. To dlatego, że już niedługo nie będzie można ich uprawiać bez sztucznego nawadniania - mówi prof. Karaczun i podkreśla, że jedynym skutecznym sposobem na powstrzymanie tego procesu jest wyhamowanie zmiany klimatu, a więc osiągnięcie światowej neutralności klimatycznej netto.

- Tylko jeśli zastopujemy antropogeniczne emisje dwutlenku węgla, a tym samym postępującą zmianę klimatu i wzrost średniej globalnej temperatury, będziemy mogli się dostosować do już zmienionych przez nią warunków - tłumaczy. - W przypadku Polski najważniejszą formą adaptacji jest zmiana całościowej polityki wodnej. Czas zacząć na masową skalę retencjonować wodę opadową i skończyć z ekstremalnie szkodliwymi działaniami, takimi jak np. prostowanie rzek.

INTERIA.PL
Masz sugestie, uwagi albo widzisz błąd na stronie?
Dołącz do nas