Uchodźców klimatycznych jest coraz więcej. Płacą cenę za nasz rozwój
Dziś obchodzimy Światowy Dzień Pomocy Humanitarnej. Według ONZ tylko w tym roku 235 mln ludzi będzie potrzebować pomocy humanitarnej i ochrony. Jedną z przyczyn jest rozpędzający się kryzys klimatyczny.
Mateusz Czerniak, Zielona Interia: Uchodźcy klimatyczni to jest bardziej pieśń przyszłości, czy teraźniejszość?
Małgorzata Olasińska-Chart, dyrektorka programu pomocy humanitarnej w Polskiej Misji Medycznej: Z perspektywy organizacji pracującej w krajach Afryki Subsaharyjskiej, widzimy, że zaczęły się już migracje rodzin z części terytoriów, np. Sudanu Południowego, Kenii czy Tanzanii, w stronę rejonów centralnych tych krajów, które są mniej narażone na susze czy też powodzie.
Problemem jest to, że z powodu zmieniającego się klimatu wydłuża się tam pora sucha i zmienia się rozkład miesięcy jej występowania względem pory deszczowej. A miesiące występowania i stosunek długości tych dwóch pór był podstawą planowania upraw w tych krajach. Teraz przez te zmiany czekanie na deszcz trwa dłużej, pada w innych okresach i o wiele krócej.
Przez to rodziny nie są w stanie zasiać, zebrać, a potem wyżywić się ze swoich upraw. Trzeba pamiętać, że w tych najuboższych krajach świata, nie tylko w Afryce Subsaharyjskiej, ale też na przykład na Haiti, Bangladeszu czy Filipinach, głównym źródłem żywności dla rodziny są przydomowe poletka. Dodatkowo nadwyżka żywności jest tam sprzedawana przez ludzi na targach, za co rodziny kupują inne produkty rolne, których nie uprawiają, bądź mają dodatkowy zysk ze swoich upraw. Tego rodzaju dochód wydawany jest najczęściej np. na czesne dla dzieci w szkole.
Brakuje też wody.
Tak, zmiany klimatu powodują susze oraz wysychanie źródeł i rzek, czyli zmniejszony dostęp do wody. To ma wpływ oczywiście m.in. na hodowle zwierząt. W Sudanie Południowym pasterze desperacko w porze suchej szukają wody, żeby napoić bydło, przemierzając nawet 20-30 km dziennie. Co ciekawe prawie zawsze są oni uzbrojeni w broń, pilnując zwierząt, które stanowią ich największy majątek. Przy próbach kradzieży często po prostu zabijają potencjalnego złodzieja.
Ocieplenie skutkuje też wzrostem mnożenia się patogenów, bakterii czy owadów. Np. w ostatnim czasie mamy do czynienia z ogromnym wzrostem ilości szarańczy w Etiopii, Somalii czy Kenii, co jeszcze bardziej zmniejsza bezpieczeństwo żywnościowe tych krajów.
Z tych właśnie powodów ludzie szukają lepszego miejsca do życia w innych częściach kraju, często uzyskując wsparcie od mieszkających tam członków ich rodzin. Trzeba pamiętać, że są to ludzie, którzy nie posiadają dokumentów podróży, czy nawet dowodów tożsamości, więc nawet gdyby chcieli, nie mogliby legalnie wyjechać.
Jaka jest teraz skala migracji klimatycznych na świecie?
Światowa Organizacja Zdrowia podaje co roku statystyki dotyczące głodu na świecie. Liczba osób nim zagrożonych corocznie się zwiększa właśnie z powodu zmian klimatycznych i w ich następstwie konfliktów zbrojnych, które wypędzają ludzi z ich domów. Obecnie wg raportu ONZ zagrożonych głodem jest ok. 690 mln ludzi. Z tego jedna czwarta to dzieci poniżej 5 roku życia.
Często ludzie z naszego regionu świata dziwią się temu, że rodziny w Afryce czy Azji są tak liczne, skoro nie ma ja za co wykarmić. Ale trzeba zrozumieć, że z powodu m.in. braku opieki medycznej co piąte dziecko w Afryce umiera we wczesnym dzieciństwie. Dlatego rodziny decydują się na posiadanie większej ilości dzieci, żeby pod koniec życia nie zostać bez potrzebnej pomocy.
Jakich krajów dotyczy teraz w największym stopniu taka migracja?
To kraje Afryki Subsaharyjskiej, czyli Sudan Południowy, Sudan, Somalia, Erytrea, Republika Środkowej Afryki, a także bardziej na zachód Nigeria, Ghana, a na wschód Kenia i Tanzania i kraje na południe od tego pasa. To kraje położone na skraju powiększających się rejonów pustynnienia, dlatego ich mieszkańcy są zmuszeni migrować w kierunku strefy równikowej, gdzie występuje większa ilość opadów.
A czy istnieje ryzyko, że ludzie z Afryki Subsaharyjskiej będą migrować do Europy?
Tylko jeśli ich kraje, a także kraje ościenne, nie będą nadawały się do życia. Ale w pierwszej kolejności jest to zdecydowanie najczęściej migracja wewnątrz krajów do swojej rodziny bądź do krajów ościennych. Na przykład dla Sudańczyków kierunkiem jest Etiopia, a dla ludzi z Sudanu Południowego Uganda.
Jak poradzić sobie z tym, że duża część Polaków widzi w uchodźcach zagrożenie?
Myślę, że najważniejsza jest po prostu edukacja. Jesteśmy krajem mocno monokulturowym i jednolitym etnicznie, w dużej mierze też religijnie, więc łatwo klasyfikujemy kogoś nam nieznanego jako "obcego" i przez to stanowiącego zagrożenie. Dlatego uważam, że kluczowe jest, żeby od etapu wczesnej edukacji oswajać Polaków z wiedzą, że świat i ludzie są dużo bardziej różnorodni, niż najbliżsi nam Europejczycy.
Jakie polityki wobec krajów zagrożonych migracjami klimatycznymi powinna obrać Unia Europejska, w tym Polska?
Trudno mi komentować politykę międzynarodową. W krajach, gdzie pomagamy, potrzeba jeszcze większych inwestycji ze strony lokalnych rządów - tego nie są w stanie w tak dużej skali zrobić organizacje pozarządowe, zajmujące się pomocą humanitarną. Mowa tu np. o inwestycjach w irygację ziemi rolniczej, linie produkcyjne żywności, czy energetykę odnawialną. To ostatnie jest ważne, ponieważ miliony mieszkańców Afryki masowo wycinają lasy, żeby wyprodukować węgiel drzewny do domowego użytku. To potęguje proces pustynnienia regionu, erozję gleby i dodatkowo zabiera ochronę przed coraz intensywniejszymi wiatrami i trąbami powietrznymi.
Przede wszystkim potrzebujemy jednak, jako kraje rozwinięte - jak najszybciej osiągnąć neutralność klimatyczną, ponieważ napędzany głównie przez nasze emisje kryzys klimatyczny, będzie miał najpoważniejsze konsekwencje właśnie w tych regionach świata, które już teraz mają ogromne problemy z ociepleniem klimatu.