The Conversation: Największym emitentem na świecie może być wojsko
Aż 5 proc. światowych emisji może pochodzić od sił zbrojnych, jednak międzynarodowe regulacje nie pozwalają na raportowanie o skali zanieczyszczeń - alarmuje naukowa witryna internetowa The Conversation.
"Wojna to brudna sprawa" - stwierdzają autorzy publikacji, przypominając, że "Departament Obrony USA jest największym instytucjonalnym konsumentem paliw kopalnych i największym instytucjonalnym emitentem CO2 na świecie".
Jeżeli sama armia amerykańska byłaby krajem, to z powodu zużycia węgla, ropy i gazu byłaby 47. emitentem na świecie, pomiędzy Peru a Portugalią - wynika z badań z 2019 r.
Wojska USA są "bardziej znaczącym negatywnym aktorem klimatycznym niż wiele krajów uprzemysłowionych", których przedstawiciele debatują na szczycie COP26 w Glasgow - czytamy w The Conversation.
Zdaniem autorów analizy, sektor wojskowy i współpracujące z nim branże mogą odpowiadać za nawet 5 proc. globalnej emisji dwutlenku węgla. To więcej, niż lotnictwo cywilne i żegluga razem wzięte. The Conversation zauważa, że armie nie muszą raportować do ONZ danych na temat emisji.
Takie dane co roku, na mocy ramowej konwencji Narodów Zjednoczonych w sprawie zmian klimatu (UNHCCC) musi składać 46 państw świata oraz Unia Europejska. Porozumienie paryskie z 2015 r. zwolniło wojsko z takiego raportowania.
Przez to kraje, które wydają bardzo dużo na zbrojenia, jak Chiny, Indie, Izrael czy Arabia Saudyjska, są zwolnione z obowiązku składania raportu na temat emisji dwutlenku węgla przez ich armie.
W 2020 r. wydatki na wojskowość na świecie sięgnęły prawie 2 bln dol. Naukowcy uważają, że społeczność międzynarodowa pozostaje w dużej mierze nieświadoma konsekwencji dla klimatu i kosztów pozafinansowych generowanych prze sektor obronny. Co więcej, problem "olbrzymiego, militarnego śladu węglowego w atmosferze nie znalazł odzwierciedlenia w oficjalnym programie COP26".
W czerwcu kraje NATO ogłosiły, że "skonkretyzują swoje cele, by przyczynić się do osiągnięcia zerowej emisji netto CO2 do 2050 roku". Wówczas pojawiły się pytania odnośnie tego, co należy wkalkulować w ostateczny poziom emisji. Chodzi m.in. o łańcuch dostaw na potrzeby wojska, czy skutki degradacji środowiska np. poprzez wylesianie wynikłe z prowadzenia operacji militarnych.