Przeciek z raportu IPCC: Albo redukcja metanu, albo katastrofa klimatyczna

IPCC w swoim najnowszym raporcie ma stwierdzać, że gaz, który emitowany jest m.in. podczas hodowli zwierząt i wydobycia gazu łupkowego oraz ropy naftowej, odgrywa coraz większą rolę we wzmacnianiu globalnego ocieplenia - informuje "The Guardian".

Wydobycie gazu ziemnego w pobliżu miasta Nadym w Rosji.
Wydobycie gazu ziemnego w pobliżu miasta Nadym w Rosji.Wojtek Laski/East NewsEast News
partner merytoryczny
banner programu czyste powietrze

Czołowi naukowcy działający w ramach Międzyrządowego Zespołu ds. Zmian Klimatu przedstawią w poniedziałek przełomowy szósty raport, w którym ma być zawarte jak do tej pory najpoważniejsze ostrzeżenie, że pędzimy w stronę katastrofy klimatycznej. Brytyjski tygodnik "The Guardian" donosi, że jednym z kluczowych punktów raportu będzie stwierdzenie, że metan odgrywa coraz większą rolę w ogrzewaniu planety. Według IPCC ścinanie emisji dwutlenku węgla, który odpowiada za większość procesu antropogenicznego globalnego ocieplenia, ma być niewystarczające, żeby zatrzymać ten proces. Świat musi działać szybko w sprawie emisji innego silnego gazu cieplarnianego, metanu, żeby zatrzymać wzrost globalnej średniej temperatury.

Uniknąć katastrofy

Durwood Zaelke, prezes Institute for Governance and Sustainable Development i główny recenzent IPCC stwierdził, że redukcja emisji metanu jest prawdopodobnie jedynym sposobem na powstrzymanie wzrostu temperatury na 1,5 stopnia Celsjusza w stosunku do epoki preindustrialnej. Powyżej 1,5 stopnia Celsjusza nastąpi wzrost ilości i intensywności ekstremalnych zjawisk pogodowych i mogą zostać osiągnięte tzw. punkty krytyczne, które spotęgują kryzys klimatyczny i ekologiczny.

Dołącz do ZIELONA INTERIA także na Facebooku

Zdaniem badaczy ograniczenie emisji metanu mogłoby zrównoważyć pewien pozytywny efekt, który ma spalanie węgla. Oprócz CO2 podczas jego spalania emitowane są tlenki siarki, które odbijają światło słoneczne i w ten sposób zmniejszają w pewien sposób ocieplenie powodowane przez dwutlenek węgla. Pierwszym efektem zaprzestania spalania węgla będzie więc ujawnienie prawdziwego ocieplenia, które już nastąpiło. Redukcja emisji metanu pozwoli to załagodzić.

Rosyjski grzech

Poziom metanu w atmosferze wzrósł w ostatnich latach, a przyczyną jest wydobycie gazu łupkowego, wycieki ze źle zarządzanego wydobycia i przesyłu gazu ziemnego, wydobycie ropy i produkcja mięsa. Z danych przedstawionych przez amerykańską Narodową Agencję Oceanów i Atmosfery wynika, że w 2020 r. poziom ten był najwyższy w historii pomiarów i osiągnął rekordowe 1892,3 ppb (części na miliard). Dodatkowo w ubiegłym roku rósł o 50 proc. szybciej niż w 2019 r.

Jednym z głównych źródeł tego gazu są źle zarządzane szyby naftowe i gazowe na terenie Rosji. Kraj ten podjął niewielkie wysiłki, żeby uszczelnić swoją infrastrukturę.

Metan ma 80 razy większy potencjał do podwyższania globalnej średniej temperatury, ale krótszą żywotność. Utrzymuje się w atmosferze przez dekadę, po czym rozpada się na CO2. 

Według Paula Bledsoe'a, byłego doradcy ds. klimatu w Białym Domu, obecnie pracującego w Progressive Policy Institute, Unia Europejska powinna zacząć mierzyć i regulować emisje metanu wynikające z produkcji gazu ziemnego, który importuje.

Jeśli chodzi o naturalne źródła metanu, to są nimi tereny podmokłe i wieczna zmarzlina. Niestety według nowego badania opublikowanego w "Proceedings of the National Academy of Sciences", ciepło, które coraz częściej dociera nad Syberię, przyczynia się do topnienia zmarzliny.

Źródło: The Guardian, Zielona Interia, PAP

mcz

INTERIA.PL
Masz sugestie, uwagi albo widzisz błąd na stronie?
Dołącz do nas