Szczerbate krawężniki i sztuczne kałuże. Ekoinnowacje w polskich miastach

Wojciech Słomka

Przy obecnym zaawansowaniu rozwoju technologii to właśnie ona może pomóc chronić środowisko. Niestety, tego rodzaju inwestycje są przedsięwzięciami wysokokosztowymi, niemożliwymi do zastosowania przez wszystkich zainteresowanych. Możemy za to działać prościej i bardzo często bez ponoszonych nakładów finansowych. Ale musimy tego chcieć, poszerzać swoją wiedzę i zacząć działać.

article cover
pixabay.com

Ogrom informacji docierających do odbiorców o ciągle pogarszającym się stanie środowiska w wyniku zmian klimatu może skutkować zniechęceniem. Trudno podejmować decyzje o działaniu, skoro powierzchowny bilans strat i zysków wskazuje niepowodzenie. Jednak w obliczu stale pogarszającej się jakości naszego życia poprzez pogłębiający się kryzys klimatyczny, nie możemy być bierni.

Grabić czy nie grabić? Kosić czy nie kosić?

Podstawą transformacji jest decyzyjność centralna, ale, jak udowodniono wielokrotnie, presja ma sens. Głos społeczny jest głosem najbliższym sprawom ludzi. To aktywiści i społecznicy dowiedli, że wywieranie stałego nacisku na jednostki samorządowe prowadzi do sukcesu. 

W porównaniu z siłą decyzji centralnych głos mieszkańców miast wydaje się być słaby. Tak jednak nie jest. Dzięki uporowi ochroniono wiele drzew wcześniej przeznaczonych do wycinki oraz zwrócono uwagę na wiele cennych przyrodniczo obszarów. Przykładem jest decyzja radnych miejskich z Wrocławia, którzy podczas tegorocznej, lipcowej sesji rady miasta ustalili, że Lasek Oporowski będzie chroniony przepisami prawa polskiego i w myśl rozporządzenia stał się użytkiem ekologicznym. 

Warto dodać, że inicjatywa ochrony Lasku to w pełni projekt obywatelski. Drobnych i lokalny inicjatyw potrzebujemy coraz więcej. Tego rodzaju proekologiczna decyzyjność nie musi być związana jedynie ze szczeblem administracyjno-urzędniczym. To również otwarcie na zmiany i wprowadzanie modyfikacji przez projektantów przyszłych realizacji inwestycyjnych, wykonawców prac. 

Dotychczas przyjęte schematy działania w zakresie gospodarowania zielenią w miastach czy też służące ochronie bioróżnorodności, już nie są przestarzałe, ale wręcz zagrażające podmiotom, dla których zostały stworzone. Dawniej propagowane i stosowane: koszenie trawników, likwidacja chwastowisk czy nadmierne grabienie liści jesienią z obszarów zielonych, w obecnej dobie przy kontynuacji tych czynności w niezmienionej formie prowadzi do pogłębiania suszy glebowej oraz ograniczania możliwości zachowania bioróżnorodności miast.

Zmiana nawyków dla wielu osób rozpatrywana jest w kategorii zaniedbania i lenistwa. Dowody naukowe wskazują, że w sytuacjach dotyczących ochrony zasobów przyrody w wielu sytuacjach jest odwrotnie. Dawne przekonania, funkcjonujące jako opinie własne, nie stanowią wartości rzeczywistej, która poparta jest specjalistycznymi badaniami naukowymi. 

Przyzwyczajenia nie zawsze są słuszne

Obrazując zagadnienie, należy zwrócić uwagę na ograniczenie lub zaprzestanie koszenia trawników miejskich, gospodarowanie opadłymi liśćmi w okresie jesiennym czy też niepełnym usuwaniem biomasy powstałej w wyniku ścięcia drzewa. Zaniedbanie poprzez niekoszenie miało stać się utrapieniem dla alergików. Jednak tego rodzaju utrudnienie na terenach pozostawionych naturze bez ostrzy kosiarki, nie wystąpiło w stopniu wyższym, niż kiedy koszono regularnie. 

Stałe wzbudzanie roślin do wzrostu poprzez ich ścinanie wymuszało konieczność wytwarzania kwiatów i kwiatostanów pełnych uczulającego pyłku wiele razy w ciągu sezonu wegetacyjnego. Pozostawienie bez cięcia, prowadziło w rezultacie do jednokrotnego zapylenia w sezonie. Ponadto, wytworzone nasiona stawały się atrakcyjne dla wielu organizmów zwierzęcych, które chętniej odwiedzały żerowiska. Tym samym poziom bioróżnorodności był większy. 

Podobne odczucia każdego roku wzbudzają niegrabione liście w okresie jesiennym. Domniemanie to one miały stawać się przyczyną licznych upadków i kontuzji. Zauważono jednak, że miejsca w których pozostawiano liście były chętniej wybierane przez mieszkańców miast w ramach rekreacji przy jednoczesnym nie notowaniu jakichkolwiek urazów kostno-stawowych. 

W obecnych czasach liście są naturalnym izolatorem chroniącym przed przesychaniem ziemi oraz są w stanie magazynować wodę w swoich rozkładających się tkankach. Dzisiaj kopce z liści są miejscem zimowania dla jeży i wielu innych gatunków zwierząt, bardzo często chronionych przepisami prawa polskiego. Dodatkowo, w wyniku rozkładu, ponownie wprowadzają do gleby mikro- i makroelementy w sposób zbilansowany, a tym samym spada nakład finansowy ponoszony przez budżet miasta na zakup nawozów mineralnych. 

Nie inaczej wygląda sytuacja z podjęciem decyzji o nieusuwaniu całości biomasy powstałej w wyniku ścięcia drzewa. Pozostawiona kłoda lub pień bez korony są miejscami do rozwoju wielu gatunków bezkręgowców, są również wykorzystywane przez ptaki lub nietoperze. Tym samym obowiązek wydatkowania funduszy na zakup i montaż budek lęgowych jest ograniczany. Dzisiaj w ramach zmiany przyzwyczajeń w parkach miejskich czy też na skwerach zieleni możemy obserwować stosy gałęzi, stale kwitnące chwasty lub biomasę roślinną stosowaną jako ściółkę antychwastową.

Szczerbate krawężniki i sztuczne kałuże

W podobny sposób należy traktować dotychczasowe i obowiązujące rozwiązania techniczne. Część z nich pozostanie niezmienna, inne natomiast z powodzeniem mogą zostać zmodyfikowane. Jesteśmy przyzwyczajeni do równej linii krawężników, zabezpieczających powierzchnię pieszą lub jezdną przed rozsunięciem. Warto również wspomnieć, że w wyniku trwającej nieprzerwalnie suszy w Polsce od 10 lat, profil glebowy jest stale przesuszony, a chwilowy wzrost wilgotności struktur ziemi nie stanowi długotrwałej poprawy jakości. 

Ponadto wysuszone gleby, w wyniku kontaktu z wodą, wymagają długiego czasu, zanim woda ta zacznie przesiąkać w głąb profilu. Dlatego też jedną z metod przeciwdziałania powodziom jest dbałość o stałe utrzymanie wilgotność w glebie. Płynąca woda po płaskiej powierzchni jezdni lub chodnika jest odprowadzana do kanalizacji burzowej, a tym samy w miejscu opadu deszczu jest uznawana za wodę straconą. 

Można ją jednak zatrzymywać poprzez montowanie szczerbatych krawężników. W najprostszym rozwiązaniu pomiędzy dwoma krawężnikami pozostawiana jest wolna przestrzeń, którą woda spływa między innymi na zieleńce. Inne rozwiązania obejmują montaż krawężników o obniżonej górnej krawędzi lub stosowanie krawężników U-kształtnych. Takie proste rozwiązanie techniczne znacznie wpływa na polepszanie warunków wilgotnościowych gleb miejskich. 

Susza to również problem z zapewnieniem wody pitnej dla zwierząt miejskich oraz miejsc, w których mogłyby się wykąpać. Kąpiele są bardzo ważne i istotne w utrzymywaniu prawidłowej higieny piór, co zapewnia im prawidłowy lot. Coraz częściej propagowanym rozwiązaniem, będącym odpowiedzią na ten problem, jest tworzenie tzw. sztucznych kałuży. Stanowi to płytkie zagłębienie w płaskiej kamiennej lub betonowej, poziomej powierzchni, w której zbiera się woda deszczowa. W okresach najsuchszych, napełniane są wodą wodociągową. 

Warto również zwrócić uwagę na stratę wody odprowadzanej systemem rur z dachów budynków. Taka woda w znacznym stopniu trafia do kanalizacji burzowej i staje się bezużyteczna. Jedna, mała modyfikacja może sprawić, że zostanie ona zatrzymana w miejscu wytworzenia i wykorzystana dla polepszenia warunków siedliskowych. Tym rozwiązaniem jest montaż tak zwanych kanałów odwodnieniowych łączących ujście wylewu z rury rynnowej z naziemnym miejscem, do którego woda może zostać odprowadzona i wykorzystana, np. do podlewania roślin. Takie kanały mogą być otwarte lub mogą być montowane z rusztem zapewniającym większe bezpieczeństwo uczestnikom ruchu.

Jak widać, wiele małych rozwiązań i modyfikacji technicznych ma duże znaczenia dla polepszania warunków przyrodniczych ekosystemu miejskiego i doskonale sprawdzają się w czasach zmian klimatu.

Szkoccy hodowcy owiec sięgają po nowego ochroniarzaAFPTV / AFPAFP
Masz sugestie, uwagi albo widzisz błąd?
Dołącz do nas