Google i Amazon apelują do rządu. Chodzi o blokowanie energetyki wiatrowej

Od początku roku wiatraki zapewniły blisko 20% wytwarzanej w Polsce energii elektrycznej. I to mimo polityki obecnego rządu, który ich rozbudowę konsekwentnie blokuje. Dlatego do walki o rozwój energetyki wiatrowej na lądzie stają już nie tylko branża i Senat, który właśnie cofnął kontrowersyjną sejmową poprawkę, lecz nawet Google, Amazon i Ikea.

Biznes chce rozwoju czystej energii w Polsce
Biznes chce rozwoju czystej energii w PolsceWojciech StróżykGetty Images

Jak można działać z myślą o ochronie klimatu, obniżeniu rachunków Polaków za prąd i ograniczeniu zależności od importowanych paliw? Przechodząc na czyste źródła energii, w tym m.in. energetykę wiatrową.

18% z wiatru

Początek 2023 r. bardzo dobrze pokazuje, że potencjał tego źródła energii jest mocno niewykorzystany. Jak podaje przyglądająca się systemowi energetycznemu fundacja Instrat, 20 lutego po raz kolejny pobity został rekord produkcji prądu z farm wiatrowych. W szczytowym momencie w ciągu godziny turbiny wiatrowe wyprodukowały aż 7833 MWh prądu – czyli znacznie więcej niż wszystkie polskie gospodarstwa domowe zużywają w takim samym czasie.

Co więcej, łącznie od początku roku do 20 lutego farmy wiatrowe wyprodukowały 4,2 TWh – więcej niż przez cały rok wytwarzają wszystkie elektrownie wodne na rzekach. Produkcja ze wszystkich źródeł wyniosła zaś w tym czasie 23,5 TWh. Oznacza to, że 18% energii elektrycznej zostało wytworzone dzięki wiatrakom. Wielokrotnie zdarzało się też, że z wiatraków pochodziła ponad jedna trzecia prądu w polskiej sieci.

Walka z wiatrakami wciąż trwa

A wszystko w sytuacji, gdy potencjał energii z wiatru od kilku lat jest mocno przyduszony. Jedną z pierwszych decyzji po przejęciu władzy przez polityków Zjednoczonej Prawicy było bowiem zablokowanie rozwoju wiatraków. To właśnie ich decyzja z 2016 r. wyłączyła z możliwości zabudowy tego typu instalacjami aż 99,7% powierzchni Polski. Na początku roku odżyły jednak nadzieje, że najbardziej restrykcyjne przepisy w Unii Europejskiej zostaną w końcu w miarę sensownie poluzowane. Rząd przedstawił bowiem nowelizację ustawy, która miała uwolnić pod inwestycje wiatrowe ponad 7% powierzchni kraju. Czyli obszar 25-krotnie większy od obecnego.

Niespodziewanie w ostatnim momencie odręczną poprawkę do projektu ustawy zgłosił jednak Marek Suski. I tak na początku lutego odległość przyszłych wiatraków od zabudowy mieszkaniowej zwiększono z 500 do 700 m.

W środę, 22 lutego, nowelizacją ustawy zajął się będący w rękach opozycji Senat. Senatorowie przyjęli poprawkę, która przywraca odległość 500 m. Postanowili też, że dalsze zmniejszenie odległości będzie możliwe za zgodą mieszkańców i gminy. W takim przypadku inwestor będzie musiał opłacać gospodarstwom położonym bliżej niż 500 m opłaty dystrybucyjne, mocową, kogeneracyjną i opłatę OZE, które zawarte są w rachunkach za energię elektryczną. Warto dodać, że przywrócenie odległości 500 m przegłosowano jednogłośnie, a wśród 94 głosów „za” znalazły się też 42 głosy senatorów PiS. 

W Sejmie o wiele więcej do powiedzenia ma jednak Solidarna Polska, która jest największym hamulcowym energii z wiatru w obozie Zjednoczonej Prawicy.

Odległość ma znaczenie

Zwiększenie odległości z 500 do 700 m oznaczałoby, że powierzchnia dopuszczona pod tego inwestycje w energetykę wiatrową zmniejszy się mniej więcej o połowę. Z budowy wiatraku wyjęto by nie ok. 80 hektarów w otoczeniu domu, a ponad 150. Z wyliczeń Polskiego Stowarzyszenia Energetyki Wiatrowej wynika, że zmniejszyłoby to potencjał nowej mocy zainstalowanej o 60-70%. - Bez 500 metrów ustawa wiatrakowa jest bublem - przez 10 lat nie powstanie żadna nowa farma wiatrowa. To de facto dalsze blokowanie energetyki wiatrowej na lądzie. To niezrozumiałe w obliczu kryzysu energetycznego i dramatycznie wysokich cen energii - ocenia Janusz Gajowiecki, prezes PSEW.

Według analiz branży przyjęcie gorszego wariantu oznaczać będzie, że do 2030 r. powstaną co najwyżej 4 GW nowych mocy wiatrowych. Utrzymanie odległości 500 m dawałoby z kolei szansę na budowę w tym czasie ponad 10 GW nowych wiatraków na lądzie. To więcej mocy z wiatru, niż jest zainstalowane obecnie. 

Z jednej strony to jeden z kamieni milowych, które Polska musi zrealizować, żeby uwolnić miliardy złotych z Krajowego Planu Odbudowy. Z drugiej strony odchodzenie od paliw kopalnych oznacza niższe emisje gazów cieplarnianych, a więc dołożenie polskiej cegiełki do globalnych działań na rzecz ochrony klimatu.

Energia z wiatru to energia odnawialnaLOIC VENANCE/AFP/East NewsEast News

I wreszcie z trzeciej, niemniej ważnej strony – to bardzo dobry sposób na obniżenie kosztów energii elektrycznej i zapotrzebowania na import paliw. Jak podaje think tank Instrat, w dzisiejszych warunkach każdy gigawat lądowych turbin wiatrowych przynosi dwa miliardy złotych oszczędności w imporcie gazu ziemnego lub blisko miliard złotych w przypadku węgla kamiennego.

„Warunki klimatyczne w Polsce są sprzyjające dla rozwoju elektrowni wiatrowych na dużej części obszaru kraju. Produkują one obecnie najtańszy prąd ze wszystkich technologii. Główną przeszkodą w ich rozwoju nie jest pogoda, ale prawo" - zauważa Instrat.

Google i Ikea apelują

Potencjał energii z wiatru dostrzega też wielki biznes, który zaapelował do polskiego parlamentu i premiera o przyjęcie odległości 500, a nie 700 m. „Dziś zielona energia to nie tylko nowa moda – to konieczność. Aby skutecznie zmniejszyć wpływ na środowisko i zachować konkurencyjność, nasze firmy traktują priorytetowo inwestycje na tych rynkach, na których zielona energia elektryczna jest łatwo dostępna” – napisali przedstawiciele biznesu w apelu.

Pismo podpisali światowi potentaci, czyli Google, Ikea, Amazon i Mercedes-Benz, a także polska spółka Cement Ożarów i kluczowe dla polskiej gospodarki korporacje: Hutnicza Izba Przemysłowo-Handlowa, Polska Izba Motoryzacji i Stowarzyszenie Producentów Cementu. 

„Wszelkie próby ograniczenia dalszego rozwoju energetyki wiatrowej są dla Polski straconą szansą na przyciągnięcie nowych inwestycji, stworzenie nowych miejsc pracy i wykorzystanie pełnego potencjału jako europejskiego hubu dla wielu globalnych korporacji” – stwierdzają autorzy apelu.

Turbiny wiatrowe w Polsce po raz kolejny przekroczyły godzinowy rekord produkcji energii Andrzej GrygielEast News

Kluczowa decyzja

Tak jak w 2016 r., także i teraz najwięcej do powiedzenia w zakresie ochrony klimatu mamy nie my poprzez indywidualne działania, lecz decyzje polityków. Warto mieć przy tym na uwadze, że energetyka wiatrowa to element większej transformacji energetycznej, jaką Polska – tak czy inaczej – przejdzie w najbliższych latach. Jej dalsze spowalnianie sprawi więc, że nasz kraj będzie znajdować się na coraz większych peryferiach współpracy międzynarodowej. Dotyczy to także biznesu, dla którego inwestowanie w gospodarce opartej tak mocno na węglu (na co wskazuje chociażby przytoczony apel światowych korporacji) będzie coraz bardziej problematyczne.

Najbliższa decyzja obozu władzy pokaże więc, jakie miejsce na międzynarodowej arenie chce zajmować w 2023 r. I czy wciąż chce walczyć nie tylko z wiatrakami, lecz także ze wszystkimi wokół.

Szymon Bujalski, Ziemia na Rozdrożu

Biogazownie w PolscePolsat News
Masz sugestie, uwagi albo widzisz błąd?
Dołącz do nas