In vitro w służbie zagrożonych gatunków. Zespół z Wrocławia chce ratować dzikie koty

Aż 38 z 39 gatunków kotowatych jest zagrożonych wyginięciem. Zespół prof. Wojciecha Niżańskiego z Uniwersytetu Przyrodniczego we Wrocławiu pracuje nad ich ocaleniem. Rysie, tygrysy czy gepardy mogą dostać drugą szansę dzięki zamrażaniu komórek rozrodczych i zapłodnieniu in vitro.

Prof. Wojciech Niżański z Uniwersytetu Przyrodniczego we Wrocławiu
Prof. Wojciech Niżański z Uniwersytetu Przyrodniczego we Wrocławiu materiały prasowe
partner merytoryczny
banner programu czyste powietrze

Badania prowadzone są w Katedrze Rozrodu z Kliniką Zwierząt Gospodarskich Uniwersytetu Przyrodniczego we Wrocławiu.

- Pobieramy komórki męskie i żeńskie od zwierząt w zoo, gdy są poddane anestezji przy okazji innych zabiegów lub szczepień. W prosty i nietraumatyczny sposób pozyskujemy w ten sposób plemniki oraz komórki jajowe i zamrażamy je w ciekłym azocie - wyjaśnia prof. Wojciech Niżański. W laboratorium dokonywane jest sztuczne zapłodnienie komórek jajowych, a następnie embriony są zamrażane w ciekłym azocie. Przechowywany w temperaturze -196°C materiał genetyczny może przetrwać tysiące lat.

- Na tym etapie nie przeprowadzamy jeszcze embriotransferu. Czekamy z tym do momentu aż będziemy pewni, że nasza wiedza oraz doświadczenie, pozwoli bezpiecznie wykorzystać ten materiał genetyczny do pozyskiwania miotów - tłumaczy prof. Niżański. Nie ma wątpliwości, że metody in vitro to przyszłość, która również w świecie zwierząt będzie alternatywą dla metod naturalnych. - Dzięki nim, gdyby natura sobie nie poradziła, będziemy mieli szansę na podtrzymanie przy życiu wielu gatunków - podkreśla naukowiec.

Na liście gatunków do ocalenia są nie tylko kotowate. Zespół z SGGW tworzy w Banku Genów w Kostrzycy jedyny na świecie bank nasienia żubra. Bank finansowany jest z Funduszu Leśnego, gdzie przeprowadzana jest podobna procedura zamrażania materiału genetycznego żubrów. Badania te są efektem współpracy z prof. Wandą Olech-Piasecką.

- Pierwszą wojnę światową przetrwało jedynie kilka samców, co sprawiło, że żyjące dziś żubry są blisko ze sobą spokrewnione. Boimy się, że pojawiające się choroby mogą zdziesiątkować całe stada, ponieważ wszystkie osobniki będą na nie podatne. Dlatego chcemy zwiększyć bioróżnorodność żubrów, by stały się bardziej odporne. Gdy w puszczy ginie samiec, to jedziemy pobrać materiał i ustalamy z genetykami, które plemniki, z którymi komórkami jajowymi powinniśmy połączyć za pomocą in vitro, by embriony były genetycznie różne, jak najmniej spokrewnione - opowiada o projekcie prof. Niżański.

źródło: Uniwersytet Przyrodniczy we Wrocławiu

Tony plastiku w oceanach. Rozkłada się do 450 lat!Deutsche Welle
INTERIA.PL
Masz sugestie, uwagi albo widzisz błąd na stronie?
Dołącz do nas