Kolejny przypadek niebezpiecznego wirusa w Afryce. Jego umieralność może wynosić nawet 90 proc.
Na Wybrzeżu Kości Słoniowej po raz pierwszy od 25 lat wykryto przypadek wirusa ebola - poinformował tamtejszy minister zdrowia.
Minister Pierre Dimba powiedział, że był to "izolowany i importowany" przypadek u 18-letniej dziewczyny, która przyjechała z sąsiedniej Gwinei. - Pacjentka dostała gorączki i została przyjęta do szpitala, gdzie jest leczona - dodał Dimba. Rozpoczęto natychmiast szczepienia wszystkich osób, które miały, lub mogły mieć, kontakt z chorą.
Niecałe dwa miesiące temu w Gwinei ogłoszono koniec epidemii eboli. Zdaniem Światowej Organizacji Zdrowia, ostatni przypadek jest "skrajnie niepokojący".
W Gwinei w latach 2013-2016 podczas najgorszej do tej pory epidemii eboli zmarło ponad 2,5 tys. osób. W tym roku odnotowano ponowny wzrost zachorowań. Oficjalnie, nowe przypadki przestano odnotowywać 19 czerwca.
Wirus ebola po raz pierwszy został zidentyfikowany w 1976 r. Na całym świecie do tej pory zmarło na niego ponad 11 tys. osób.
Ebola wywołuje gorączkę krwotoczną, która średnio dla 50 proc. chorych kończy się śmiercią. W niektórych odmianach wirusa umieralność może wynosić nawet 90 proc.
Obecnie jest jedna zatwierdzona szczepionka, trwają prace nad kolejnymi.