Sami zgotowaliśmy sobie ten los. Szopy się już nie odczepią. Oto powód
Analiza 20 tys. zdjęć szopów wykonanych w różnych miastach nie pozostawia wątpliwości. Szopy pracze już się od nas nie odczepią. Synantropizują się, tzn. przystosowują się do życia w miastach i w pobliżu człowieka. A świadczą o tym różnice anatomiczne w budowie ich ciał.

W skrócie
- Szopy pracze zyskały miano inwazyjnych i niebezpiecznych dla polskiej przyrody, błyskawicznie zajmując coraz to nowe miasta w kraju.
- Analiza 20 tys. zdjęć wykazała, że szopy pracze dostosowują się do życia w mieście i przechodzą poważne zmiany anatomiczne, w tym skrócenie pyska, które związane jest ze zmianami w diecie.
- Naukowcy ostrzegają, że szopy już nie opuszczą miast, a ich liczebność w Polsce będzie rosnąć, podobnie jak stało się to wcześniej w Niemczech i Stanach Zjednoczonych.
- Więcej podobnych informacji znajdziesz na stronie głównej serwisu
Szopy pracze to w Polsce gatunek inwazyjny i to niezwykle groźny. Wielu przyrodników uważa wręcz, że zwierzę z Ameryki jest dzisiaj największym problemem polskiej przyrody. Zjada wszystkie małe kręgowce i powoduje ogromne szkody.
Łapy tego ssaka są sprawne i pozwalają mu chwytać zdobycz, której nie złapią inne polskie drapieżniki. Szop poluje na wszystkie małe kręgowce w Polsce, wybiera też skorupiaki i mięczaki. Dzięcioły i inne dziuplaki w Ameryce wiedzą, że z jego powodu muszą budować gniazda w dziuplach głębszych, aby szop nie wsadził tam łap i nie wybrał jaj oraz piskląt. Nasze nie mają takich doświadczeń.
Inwazja szopów na Europę trwa od niemal stu lat. W 1959 r. zauważono go po raz pierwszy na zachodzie Polski. Przyszedł z Niemiec, gdzie już w 1927 r. podjęto pierwszą próbę wypuszczenia szopów na wolność, w okolicach Frankenburgu w Hesji - wtedy jeszcze nieudaną.
W kwietniu 1934 r. na posesji leśnej Rolfa Haaga wypuszczono siedem osobników. To był początek wielkiej inwazji, którą wspomagali kolejni uciekinierzy z hodowli futerkowych. Kassel w Niemczech uważane jest za najbardziej "zaszopione" miasto w Europie, mieszka tam więcej tych zwierząt niż w wielu miastach Ameryki.
Podbijanie Polski przez szopy pracze postępuje od zachodu, od granicy niemieckiej. Te inwazyjne i groźne dla naszej przyrody ssaki najliczniejsze są w Lubuskiem i Zachodniopomorskiem, ale można je już spotkać w wielu innych miastach.

Szop pracz pochodzi z Ameryki Północnej
Jego naturalny areał obejmuje tereny od Kanady przez całe Stany Zjednoczone po Panamę. Dalej, aż do Ameryki Południowej występuje podobny do niego szop krabożerny. Jest jeszcze szop karłowaty, endemit meksykańskiej wyspy Cozumel.
W Ameryce Północnej szop ma stałe miejsce w ekosystemach, ale zaczął także kolonizować nowe obszary. W jego wypadku to miasta. Nowy Jork, Waszyngton, Chicago, San Francisco, Toronto, Miami czy Filadelfia - tam szopy żyją na stałe i pojawiają się na ulicach, by plądrować miejscowe śmietniki i wysypiska, polować na ptaki i gryzonie.
Ich wejście do miast nastąpiło już dość dawno i stanowi istotny element zmian zachodzących w przyrodzie. "Frontiers in Zoology" publikuje właśnie dane na temat obecności tych drapieżników w miastach oraz tego, jak zaczęły się synantropizować. Synantropizacja oznacza przystosowanie się gatunku do życia w pobliżu człowieka i jego osadach, miastach.
Badacze skorzystali z wiedzy mieszkańców, których prosili o obserwację oraz zdjęcia i nagrania szopów. Na ich podstawie mogli dokonać analizy budowy ciał zwierząt. Objęła ona aż 20 tys. zdjęć i nagrań. Wnioski były zaskakujące. Szopy zmieniły swoją anatomię pod wpływem człowieka.
Szopy w miastach zaczynają zmieniać się fizycznie
Naukowcy odkryli na przykład, że szopy żyjące w miastach mają krótsze pyski niż te na obszarach wiejskich. Wiąże się to ze zmianą pokarmu i zwyczajów żywieniowych.

Zoologowie z Uniwersytetu Arkansas w Little Rock wskazują jedną podstawową przyczynę: odpady. "Śmieci to prawdziwy impuls do zmian" - czytamy na stronie tego uniwersytetu.
"Zwierzęta uwielbiają nasze śmieci, a one towarzyszą człowiekowi zawsze. To łatwe źródło pożywienia. Wystarczy, że zwierzęta zniosą naszą obecność i nie będą agresywne wobec człowieka, a będą mogły pożywić się wszystkim, co wyrzucimy" - tłumaczą naukowcy.
Ich zdaniem szop pracz zmienia się w zwierzę wybitnie śmieciowe. W sporej mierze przestawiają się na taką dietę. Z jednej strony to dobrze, bo mniej polują na ptaki i inne zwierzęta miejsce, ale z drugiej strony to ściśle wiąże drapieżniki z ludźmi.
Już nie opuszczą miast, nie zrezygnują z naszego towarzystwa, nie zmienią tych obyczajów. To droga bez odwrotu, musielibyśmy chyba wyburzyć miasta.
Co ciekawe, amerykańskie badania wskazują na to, że podobnie zaczynają się zachowywać także inne ssaki, np. dydelfy i pancerniki.
Te informacje są istotne także dla nas, bowiem szopy są coraz liczniejsze w Europie i coraz liczniejsze w Polsce. Na razie nie podbiły jeszcze Warszawy, Wrocławia, Poznania czy Gdańska, nie opanowały jeszcze nawet Szczecina, Zielonej Góry czy Gorzowa, ale niebawem może się to stać i szop na ulicach polskich miast nie będzie już rzadkością. Wtedy warto pamiętać o tym, o czym dzisiaj mówią doświadczeni w tej materii Amerykanie.












