Niemcy cofnęli czas. Kibice na Euro 2024 chwilami przecierają oczy
Prosper-Haniel w Bottrop koło Gelsenkirchen była ostatnia. Przed Wigilią 2018 r. zamknięto ją jako ostatnią kopalnię w Zagłębiu Ruhry. Ten region Niemiec kojarzący się z kopalniami, hutami i wydobyciem węgla i żelaza bardziej niż Górny Śląsk czy Donbas dzisiaj jest w Niemczech oazą zieleni. Sztandarowym przykładem końca starego świata i początku nowego. To jedna z największych tego typu przemian w świecie.
Dortmund i Gelsenkirchen - dwa wiodąca miasta Zagłębia Ruhry - są w 2024 r. gospodarzami piłkarskiego Euro 2024. W Dortmundzie zresztą polscy piłkarze zakończyli rywalizację meczem z Francją, ostatnim w grupie i ostatnim swoim na turnieju.
Polscy fani mogli więc odwiedzić stadion legendarnego klubu Borussia Dortmund, założonego zresztą w 1909 r. przez młodych i pracujących tu ludzi z myślą o lepszej asymilacji migracji z terenów Polski. Polacy ponad 100 lat masowo przyjeżdżali do Zagłębia Ruhry do pracy. Do kopalń, do hut, do przemysłu, którym ten region stał od czasów rewolucji przemysłowej.
Zobacz również:
Historycy uważają, że na początku XIX w. w Zagłębiu Ruhry poza Dortmundem i Duisburgiem liczącymi raptem 5 tys. ludzi nie było w zasadzie żadnych miejscowości. Dopiero przemysł sprawił, że zaczęły powstawać na wielką skalę i w wielkim zagęszczeniu. W 1850 r. w Zagłębiu Ruhry było już 300 kopalń węgla, rud żelaza i cynku.
Z czasem ta liczba doszła do ponad 3 tys. Wszystkie zakłady przemysłowe potrzebowały ludzi do pracy. Migracja i przyrost naturalny osiągnęły rozmiary nigdy nie spotykane w Niemczech.
Przemysłowe serce Niemiec w końcu przestało bić
Dortmund, Duisburg, Gelsenkirchen, Essen, Bochum, Hamm, Oberhausen, Bottrop zwiększyły liczbę mieszkańców nawet dziesięciokrotnie, a Zagłębie Ruhry w szerokim znaczeniu obejmuje także inne miasta jak Düsseldorf, który w 50 lat, od 1870 do 1920 r. zwiększył liczbę mieszkańców ośmiokrotnie, do prawie pół miliona (dzisiaj ma 600 tysięcy, więc proces wyhamował) czy Wuppertal, a także znane również z piłki nożnej Leverkusen i Mönchengladbach, wreszcie także dawna stolica RFN przed zjednoczeniem - Bonn.
Biorąc pod uwagę, że zamiana tego niegdyś - aż trudno uwierzyć - głównie rolniczego terenu Niemiec w przemysłowe serce kraju trwało ponad 100 lat, aż do wielkiego tąpnięcia w 1957 r., degradacja środowiska poszła bardzo szybko.
W 1957 r. nastąpił jednak przełom. Problemy gospodarcze Niemiec po wojnie, niskie ceny węgla importowanego zwłaszcza z USA, tania ropa naftowa (przed kryzysem naftowym lat siedemdziesiątych) i przestawianie się przemysłu na nią sprawiły, że Zagłębie Ruhry - niedawne centrum przemysłowe Europy - zaczęło podupadać.
Szyby wielkiej kopalni w Zollverein w Essen wznoszą się nad okolicą i są widoczne z daleka. Mieszkańcy nazywają je nawet "niemieckimi wieżami Eiffla", bo też istotnie nieco przypominają kształtem symbol francuskiej stolicy. W czasach Trzeciej Rzeszy ta kopalnia wydobywała trzy i pół miliona ton węgla rocznie, miała 50 pieców koksowniczych i bez mała 8 tysięcy pracowników. Dzisiaj panuje tu cisza.
Zollverein została zamknięta w latach osiemdziesiątych jako jeden z wielu wygaszanych i zamykanych zakładów przemysłowych Zagłębia Ruhry. Pokrywająca się stopniowo zielenią okolica przeszła wielką zmianę. Tereny kopalnianie, koksownie i piece są dzisiaj dostępne do zwiedzania po tym jak uczyniono z nich perłę muzealnictwa i to wpisana na listę UNESCO. Tu biegnie Szlak Turystyczny Kultury Przemysłowej, który obejmuje także np. największe na świecie muzeum górnictwa w Duisburgu.
Kotłownie i koksownie zmieniły się w przestrzeń, którą zamiast górników i hutników przejęli teraz artyści. Wystawy malarstwa i rzeźby, instalacje sztuki współczesnej, restauracje, kawiarnie, także kampusy i budynki uczelni - ta przemiana jest aż niesamowita.
W czasach Trzeciej Rzeszy ta kopalnia wydobywała trzy i pół miliona ton węgla rocznie, miała 50 pieców koksowniczych i bez mała 8 tysięcy pracowników. Dzisiaj panuje tu cisza.
Ropa wyparła węgiel. To był koniec
Willy Brandt już w 1961 r. domagał się zamknięcia większości zakładów przemysłowych Zagłębia Ruhry. Pod jego wpływem w kwietniu 1962 r. Bundestag przyjął pierwszą ustawę o kontroli czystości powietrza w Niemczech. Ustanowione nią limity sprawiły, że część zakładów musiała zostać zamknięta, przejść wiele zmian, zastosować filtry. Tak się zaczęło.
Pół wieku po tamtym początku Zagłębie Ruhry nie jest już centrum przemysłu, ale centrum rozwoju ekologii i ochrony przyrody. Nie działa już żadna kopalnia, koksownia czy huta. Wprowadzona tu strefa ekologiczna Ruhry obejmuje 13 obszarów: Bochum, Bottrop, Dortmund, Duisburg, Essen, Gelsenkirchen, Mülheim, Oberhausen, Recklinghausen, Castrop-Rauxel, Gladbeck, Herten i Herne. To największa ta strefa w Niemczech i Europie.
Park krajobrazowy Hoheward na terenach pogórniczych i poprzemysłowych między Gelsenkirchen z Recklinhausen z jego wielkimi pasami zieleni to projekt, który ruszył w pierwszych latach XXI wieku i wydaje się wręcz scenariuszem futurystycznym. A może właśnie odwrotnie, bo to on przywraca stan poprzedni tego regionu, sprzed industrializacji. To niemal cofnięcie czasu.
Nie wszyscy sa optymistami. Badania zniszczonych terenów Zagłębia Ruhry wskazują na to, że tutejsza gleba jest słaba, kiepsko przytrzymuje wodę, to w zasadzie ugór.
- Jak tu zielono - mówią kibice, którzy przyjechali do Zagłębia Ruhry na Euro 2024. - Jak tu brzydko - dodają inni, bo też budynki poprzemysłowe nadal są widoczne, a miasta tej części Niemiec nigdy nie dorobiły się malowniczych starówek czy wspaniałych zabytków. Są jednak zabytkowe pod innym względem. To spektakularny przykład na to, jak można dokonać niemożliwego. Zamienić niemal apokaliptyczną degradację w zielone serce Niemiec.
Radosław Nawrot, Dortmund