Mówią, że przywrócili wymarłe wilki. Firma zdradziła kontrowersyjny plan
Mnóstwo zarzutów postawiono Colossal Biosciences po tym, jak teksańska firma ogłosiła wskrzeszenie pierwszego wymarłego gatunku - wilka straszliwego z plejstocenu. Łącznie z tym, że to tak naprawdę tylko atrapa.

To najbardziej elektryzujący naukowo-przyrodniczy temat ostatnich dni. Amerykańska firma z siedzibą w Dallas w Teksasie oświadczyła w poniedziałek, że przywróciła do życia pierwszy w dziejach wymarły gatunek - wilka straszliwego.
Wilk straszliwy powrócił. Był większy od dzisiejszych wilków
Drapieżniki te żyły między 125 a 10 tys. lat na terenie Ameryki Północnej oraz Rosji i w części Europy. Był to zwierz bardzo duży, przekraczający rozmiarami dzisiejsze wilki szare z Eurazji czy wilki rude z Ameryki Północnej.
Postawne gabaryty, potężna głowa i klatka piersiowa, wreszcie silne szczęki stanowiły o przystosowaniu wilka straszliwego do życia w epoce lodowcowej i polowań na ówczesną megafaunę.
Zdaniem paleontologów ten jeden z największych psowatych w dziejach był w stanie powalać nawet bardzo duże zwierzęta plejstocenu, takie jak prażubry, bizony, wielkie naziemne leniwce, nawet mastodonty i mamuty. Natomiast silne szczęki były dostosowane do zjadania zamarzniętego mięsa - może padliny, może ukrytych przez siebie resztek ogromnej zdobyczy, nie do zjedzenia na raz.
Romulus i Remus - dwa szczeniaki wilka straszliwego
Colossal Biosciences pokazała film, na którym widać dwa szczeniaki wilka straszliwego. To śnieżnobiałe zwierzęta o imionach Romulus i Remus. Jest jeszcze ich młodsza siostra Khaleesi, której imię nawiązuje do wilkorów z "Gry o tron". Jej jeszcze nie pokazano, jest za mała.
Małe wilki wyją, biegają po wybiegu, zachowują się zupełnie jak zwierzęta, które znamy. Tyle że już w młodym wieku mają spore rozmiary, co jest efektem zmian genetycznych dokonanych w ich komórkach.
To jeden z zarzutów - że Colossal Biosciences pokazała nam zwierzęta zbytnio przypominające współczesne wilki. Tymczasem wilk straszliwy kiedyś, lata temu, rzeczywiście był zaliczany do rodzaju Canis jak wilki, kojoty, szakale, psy domowe czy dingo. Przedstawiano go jako zwierzę wyglądające jak ogromny wilk o wielkiej sile. Dzisiaj jednak już wiemy, że to błąd.
Wilk straszliwy wyglądał inaczej. Miał mniej wilcze ciało, zupełne nie-wilczy łeb. Bardziej na myśl nasuwał brytana czy jakąś hienę niż klasycznego wilka szarego. Badania wskazały, że nie ma aż tak wiele wspólnego z krewniakami z rodzaju Canis, więc nosi już nową nazwę łacińską Aenocyon dirus, a nie Canis dirus jak kiedyś.
Stąd prosty wniosek, że założenie Colossal jest błędne. Nie wystarczy zmodyfikować genów wilka szarego, aby powstał wilk straszliwy. Nawet jeśli zmienimy kolor i gęstość futra, kości i kształt żuchwy, tkankę mięśniową i rozmiary.
"Nie macie wilka straszliwego. Macie jego atrapę albo nasze wyobrażenie o nim" - z taką linią krytyki spotyka się Colossal Biosciences, pomijając już kwestie etyczne tej operacji. Naukowcy uważają, że to, co uzyskali Teksańczycy, to nadal jest wilk szary, tylko nieco zmodyfikowany genetycznie, większy, mocarniejszy i o gęstszym i białym futrze.
Żaden to wilk straszliwy.

O co chodzi Colossal Biosciences z tymi wilkami?
Firmie postawiono także zarzuty, że dokonała performance'u, aby pokazać ludziom cokolwiek i rozgrzać opinię publiczną. Przypomnijmy, że Colossal pracuje nad wieloma projektami, np. wskrzeszeniem mamuta włochatego, który ma się pojawić w 2028 r.
Na tapecie ma także wilkowora tasmańskiego - ostatniego przedstawiciela australijskiej megafauny, który w 1986 r. został uznany na Tasmanii za gatunek wymarły. Z Mauritiusem firma podpisała już umowę na odtworzenie wielkiego nielotnego gołębia dronta dodo, jednego z największych światowych symboli wymierania gatunków.
W grę wchodzą też żyjące, ale znajdujące się na krawędzi gatunki, jak niełaz północny czy dzięcioł wielkodzioby - je także Colossal chce generować genetycznie.
Na to wszystko potrzeba środków i oś krytyki firmy z USA kieruje się także w tę stronę. Pokazała widowiskowe białe wilki, żeby zrobić szum i zdobyć kolejne pieniądze - mówią komentatorzy. Media na szczęście uwzględniły szerszy kontekst i wątpliwości co do zabawy genami.
Teraz Colossal Biosciences - firma dość aktywna w social mediach - odpowiada na te zarzuty. Robi to głównie na platformie X, gdyż jej konto na Instagramie - jak twierdzą Amerykanie - zostało... zhakowane. "Potrafimy odtworzyć wymarły gatunek, a nie możemy zalogować się na swoje konto na Instagramie" - zwrócili się do Meta (właściciel Instagrama).
Colossal podaje wiele przykładów komentarzy korzystnych dla siebie - naukowcy są nazywani zbawcami współczesnego świata, którzy nie pozwolą zginąć obecnej przyrodzie. Jak bowiem wielokrotnie podkreślali Amerykanie, ich celem jest stworzenie bariery ochronnej dla wymierających gatunków, tak abyśmy nie stracili już żadnego z nich.
Dwie próbki wilka straszliwego dzieli 60 tys. lat
Inny komentarz zarzuca Colossal działanie pod publiczkę dla zebrania środków oraz to, że pokazane wilki nie są wilkami straszliwymi, ale wciąż wilkami szarymi. Firma z Teksasu odpisała, że "Nazywamy go wilkiem straszliwym, ponieważ pochodzi z DNA wymarłego wilka straszliwego".
To nawiązanie do techniki odtwarzania tego zwierzęcia. Colossal Biosciences wykorzystała bowiem próbki DNA prawdziwych wilków straszliwych z plejstocenu. Pobrano je z zęba zwierzęcia sprzed 12,5 tys. lat znalezionego w Sheridan Pit w stanie Ohio oraz z czaszki, a dokładniej z kosteczek ucha środkowego wilka straszliwego sprzed 72 tys. lat odkrytych w American Falls w stanie Idaho.

Nawiasem mówiąc, już to jest dość kontrowersyjne, bowiem te dwie próbki dzieli 60 tys. lat. Tyle oddziela chociażby obecnego słonia indyjskiego od mamuta włochatego. Wilk straszliwy żył w obu tych momentach w historii (przypomnijmy: pojawił się ok. 125 tys. lat temu i wymarł około 10 tys. lat temu), ale przez kilkadziesiąt tysięcy lat musiał się zmieniać.
Beth Shapiro z Colossal Biosciences tłumaczy w "Buisness Wire": "Nowatorskie podejście do odzyskiwania kopalnego DNA postępy obliczeniowe pozwoliły nam rozwiązać historię ewolucji wilków straszliwych i ustanowić genomiczne podstawy do de-wymarcia, czyli przywrócenia ich, w szczególności w celu pewnego wybrania specyficznych dla wilków strasznych wariantów genetycznych, które stanowią nasze cele do edycji genów".
Co po wilku straszliwym? Plany Colossal
Badaczka zdradziła też powód odtworzenia wilka straszliwego i dalsze plany. Jak czytamy: "Jest to część funkcjonalnego odtworzenia wymarłych gatunków - tworzenia organizmów, które przypominają i są genetycznie podobne do wymarłych gatunków, z cechami, które pomagają im rozwijać się we współczesnym świecie".
To sygnał, że Colossal nie tyle myśli o odtwarzaniu przeszłości i przywrócenia do życia całej epoki lodowcowej, łącznie z wilkami straszliwymi, mamutami, może i innymi gatunkami. Myśli o współczesności i przyszłości.
Chce stworzyć metody genetycznej modyfikacji istniejących gatunków - tak, by stały się bardziej "dostosowane do obecnych warunków". Już wcześniej forma wspominała np. o stworzeniu populacji słoni odporniejszych na suszę i wielu innych pomysłach.
To znaczy, że zamierza wyręczać poniekąd ewolucję, przyspieszać ją i modyfikować. Opracować metody, które mogą potem być potrzebne ludziom nie tylko w ochronie przyrody, ale i produkcji.