Dwa kraje toczą wojnę o ziemniaka. Sprawa jest poważna
To nie jest pierwsza wojna Peru z Chile. Niegdyś, w latach 1879-1884 walczyły one o saletrę. Teraz trwa wojna o ziemniaka. Nie giną w niej ludzie, ale stawka jest wysoka - to kwestia historii i dumy narodowej.
Na targowiskach w wielu krajach Ameryki Południowej można dostać oczopląsu. Nie przywykliśmy bowiem, by ziemniaki sprzedawano w tak wielu formach i nawet kolorach. Nie chodzi przy tym o słodkie bataty, które z ziemniakami - co ciekawe - niemal w ogóle nie są spokrewnione, ale właśnie o klasyczne rośliny zwane także kartoflami, a w Poznaniu - pyrami. Jak powiadają poznaniacy: właśnie dlatego, że pochodzą z Peru.
Wojna Peru i Chile o ziemniaki
Wielu sąsiadów Peru, a już zwłaszcza Chile, nigdy by się z tym nie zgodziło. Ich zdaniem to bujda, a ojczyzną ziemniaków nie jest Peru, ale właśnie jego południowy sąsiad.
Sprawa jest poważna, bowiem Peruwiańczycy zaatakowani przez Chilijczyków, tym razem od strony ziemniaka, uznali swą dumę narodową za poważnie zagrożoną i postanowili się bronić. Kwestia wojny peruwiańsko-chilijskiej o ziemniaki dotarła nawet na szczeble rządowe.
Spór rozpoczął się w 2008 r. od wypowiedzi chilijskiej minister rolnictwa Marigen Hornkohl Venegas, która orzekła, że 99 proc. spożywanych dziś na świecie ziemniaków ma swój rodowód w Chile. A zatem wszelkie ziemniaki w mundurkach, z gzikiem, zupy ziemniaczane czy sałatki niemieckie, mąka kartoflanka i krochmal, a nawet frytki i talarki, są w gruncie rzeczy chilijskim wynalazkiem.
To była potwarz. Peru nie mogło tego tak zostawić. Reakcja była natychmiastowa. Peruwiański minister spraw zagranicznych Jose Antonio García Belaunde stwierdził, że ziemniaki są peruwiańskie, tu wyrosły, tu uprawiali je Inkowie i stąd do Europy zabrali je konkwistadorzy, gdzie stały się podstawowym warzywem spożywanym przez cały świat.
To Peru, konstatował minister, dzięki swym ziemniakom, uratowało świat przed głodem, zmieniło nawyki kulinarne świata i dokonało jednej z największych rewolucji w dziejach ludzkości. Ludzkości, która wszędzie teraz spożywa narodową roślinę peruwiańską.
W Peru ziemniaki rosną w różnych kolorach
Istotnie, gdy przemierza się terytorium Peru, wszędzie widać mnóstwo upraw ziemniaczanych. Kraj ten nie jest dzisiaj liderem produkcji i eksportu ziemniaków. bo ranking otwierają tu Chiny przed Indiami, a na miejscu trzecim na świecie do niedawna była jeszcze Ukraina, ale jednak najważniejsze warzywo świata pochodzi stąd.
W Peru nie tylko jest mnóstwo pól ziemniaczanych, ale na dodatek są one niezwykle kolorowe. Tutejsze rośliny mają kwiaty w rozmaitych kolorach. Bywają białe, żółtawe, lekko niebieskie i fioletowe czy z odcieniem czerwieni.Peruwiańskie pola ziemniaków wyglądają jak łąki.
I rzeczywiście, Inkowie uprawiali ziemniaki przed przybyciem Europejczyków do Ameryki, a była to dla nich roślina tak ważna w wyżywieniu społeczności, że w ich sadzeniu brał udział inkaski król i arystokracja.
Nieurodzaj ziemniaków był powodem poważnych klęsk w imperiach prekolumbijskiej Ameryki, co potrafimy łatwo zrozumieć - wszak zaraza ziemniaczana, która zniszczyła uprawy, wywołała też wielki głód w Irlandii w połowie XIX w.
Pytanie jednak, czy to Inkowie byli pierwsi, czy też ziemniaki były sadzone i wykopywane także w innych cywilizacjach.
Niewątpliwie Europejczycy zetknęli się z nimi późno, dopiero podczas wyprawy Francisco Pizarra do Ameryki Południowej w 1532 r.Nie widzieli ich u Azteków, nie widzieli u Majów, dopiero Inkowie byli tymi, którzy pokazali im roślinę o toksycznych co prawda owocach (ich zjedzenie może wywołać poważny rozstrój zdrowia), ale o smacznych i odżywczych bulwach.
Niepozorna na powierzchni, kryła ucztę pod ziemią. Hiszpanie przywieźli ją z Ameryki Południowej do Europy i już w 1573 r. mieliśmy pierwsze ich uprawy niedaleko Sewilli w Hiszpanii.
Wszystko świetnie, ale nadal nie znamy odpowiedzi na zasadnicze pytanie - kto zaczął uprawiać ziemniaki jako pierwszy na świecie?
Peruwiańscy genetycy tworzą nowe odmiany
Peru uważa, że to Inkowie rozwinęli jego uprawę, że stąd Francisco Pizarro zabrał je do Europy i że to właśnie tutaj powstaje najwięcej odmian rośliny. Tutaj istnieje nawet Międzynarodowy Instytut Ziemniaka, gdzie genetycy bazują na roślinach rosnących na peruwiańskich polach od setek lat.
Są tu nawet odmiany barwne, jak Kulli Papa, czyli fioletowy ziemniak. Taki kolor mają po przekrojeniu jego bulwy. Według tworzących odmianę botaników i genetyków Kulli Papas zawierają dwa razy więcej żelaza i cynku niż klasyczne wersje, znacznie więcej przeciwutleniaczy zapobiegających nowotworom i chorobom wątroby, mogą też stanowić rozwiązanie w walce z wieloma chorobami, np. anemią, która stała się plagą wśród peruwiańskich dzieci.
Istnieją także peruwiańskie ziemniaki o bulwach w kolorach różowym, liliowym, czerwonym, białym lub pomarańczowym.
Chile odpowiada jednak: i co z tego? To nadal nie wyjaśnia, gdzie zaczęto ziemniaki uprawiać. Pizarro zabrał je z Peru, bo tu akurat dotarł, a imperium Inków nie ograniczało się do terytorium dzisiejszego Peru, Obejmowało także Boliwię, Ekwador, Kolumbię i właśnie obecne Chile.
Czytaj więcej o roślinach uprawnych:
Peruwiańczycy odpowiadają, że najwcześniejsze archeologicznie zweryfikowane szczątki bulw ziemniaka znaleziono w nadmorskim miejscu Ancon właśnie w sercu Peru. Datowane są one na 2500 r. p.n.e.
Chilijczycy są z kolei zdania, że to już nie są te ziemniaki, co obecnie. Współczesne odmiany, po wielu zarazach ziemniaczanych i zmianach, pochodzą niemal wyłącznie już z Chile. Cała reszta to archeologia i prehistoria, a skoro pięć tysięcy lat temu ziemniaki rosły w Peru, to musiały rosnąć także u sąsiada.
Spór pozostaje nierozstrzygnięty, aczkolwiek Chilijczycy mają poparcie badań genetycznych, wskazujących na to, że rzeczywiście ziemniaki, które gotujemy na obiad, tkwią korzeniami w ich kraju. Może się jednak okazać, że za chwilę do akcji wkroczy ktoś jeszcze, np. Kolumbia i Ekwador. Gdzie dwóch się bije, tam trzeci skorzysta i gorącego ziemniaka przechwyci.