Dronowa katastrofa ekologiczna w Ukrainie. Spalone lasy, zatrute rzeki
Skutki ekologiczne wojny w Ukrainie bez mała cztery lata od najazdu rosyjskiego będą opłakane i większe niż się nam wszystkim wydaje. Co więcej, przyniosą zgubę nie tylko Ukrainie, Europie, ale całej planecie. To skażenie gleby, spalone lasy i zatrute rzeki. Straty szacuje Ukraińskie Ministerstwo Obrony.

W skrócie
- Wojna w Ukrainie powoduje bezprecedensowe zniszczenia środowiska – spalono lasy, skażono gleby i zatruto rzeki, czego skutki dotkną nie tylko region, ale całą planetę.
- Toksyczne odpady pochodzące z dronów, broni i bombardowań prowadzą do groźnego zanieczyszczenia, a wielkie obszary Ukrainy zostały wyłączone z uprawy oraz zamienione w strefy skażone.
- Katastrofalne incydenty, takie jak zniszczenie zapory w Nowej Kachowce czy zatonięcie tankowców, prowadzą do kolejnych dramatów ekologicznych, niszcząc życie dzikiej przyrody oraz zagrażając zdrowiu ludzi.
- Więcej podobnych informacji znajdziesz na stronie głównej serwisu
Prawie cztery lata wojny na ziemiach ukraińskich to bardzo wiele, zwłaszcza że działania wojenne okopały się na liniach frontu na długi czas i niosą metodyczne zniszczenie w tych rejonach. Ponadto wojna i używane w jej trakcie środki zmieniają się. Filip Mielczarek w Geekwekk pisał o tym, jak bardzo zaszkodzi nie tylko Ukrainie, ale całej planecie wejście do walki dronów, w tym dronów kamikaze i ukraińskie quadkopterów FPV. Toksyczne odpady z tych maszyn zatruwają czarnoziem, grożąc długoterminowymi konsekwencjami dla rolnictwa i bezpieczeństwa żywnościowego nie tylko regionu, ale również całej planety, ponieważ Ukraina jest spichlerzem świata.
Jak czytamy, według ekspertów z Conflict and Environmental Observatory, fragmenty dronów (w tym PFAS - "wieczne chemikalia" z powłok kabli) tworzą sieci pajęczynowe, zagrażające ptakom i ssakom przez zaplątanie, a ich spalanie uwalnia tlenki azotu i mikroplastiki.
Szkody środowiskowe w Ukrainie przekroczyły miliard dolarów
To jednak nie wszystko. Ministerstwo Obrony Ukrainy oszacowało straty wywołane przez zanieczyszczenie odpadami przemysłowymi po bombardowaniu zakładów i magazynów. Już do końca 2024 r. szkody środowiskowe przekroczyły 1 miliard dolarów, w skład czego wchodzi zanieczyszczenie gleby, skażenie ropą naftową, emisje do powietrza i straty w lasach. I te straty teraz rosną.

Z kolei według Szwedzkiego Uniwersytetu Nauk Rolniczych, trzy lata wojny doprowadziły do zniszczenia około 240 tys. hektarów terenów leśnych na południu i wschodzie Ukrainy. ISIP, czyli Italian Institute for International Politics Studies, dodaje do tego szacunki zniszczeń w dawnych gruntach rolnych, z których słynęła Ukraina jako wspomniany spichlerz rolny Europy i całego świata. Spichlerz kwitnących i urodzajnych gleb, na których rosły zboża i inne produkty rolne. Jednakże ISIP podaje, że tylko 24 mln ukraińskich gruntów ornych z około 42 mln hektarów jest obecnie bezpiecznych i dostępnych pod uprawę. Reszta jest skażona albo minami, albo środkami chemicznymi albo innymi odpadkami wojennymi i nie nadaje się pod orkę i obsiew. Łuski i zawartość wystrzelonych pocisków zawierają zresztą nie tylko żelazo i węgiel, ale także siarkę i miedź. Wiele szkodliwych substancji z odłamków i niewypałów przedostaje się do gleby, wód gruntowych. To uruchamia całą reakcję łańcuchową bardzo szkodliwą dla przyrody.
Wysadzona Nowa Kachowka, wody skażone
Ukraińskie lasy są spalone, a wody - skażone. Woda wielokrotnie była zresztą używana jako broń podczas tej wojny. Weźmy chociażby wysadzenie tamy w Nowej Kachowce jeszcze w czerwcu 2023 r., które spowodowało poważne konsekwencje przyrodnicze. Zniszczenie zapory Kachowka na Dnieprze uwolniło dziesiątki tysięcy ton metali ciężkich. Jak pisał Wojciech Brzeziński w Zielonej Interii, z opublikowanego na łamach czasopisma "Science" badania wynika, że na dnie zbiornika znajdowało się 83 tys. ton metali ciężkich, m.in. ołowiu, kadmu i niklu. Choć w momencie osuszenia zbiornika uwolniło się mniej niż 1 proc. z tych substancji, pozostałe metale stopniowo przenikają do środowiska, co grozi zdrowiu ludzi korzystających z lokalnych rzek. Naukowcy podkreślają, że deszcze będą stopniowo wypłukiwać te substancje, zwiększając ich koncentrację w wodach powierzchniowych. "Toksyczna bomba zegarowa", jak opisują sytuację autorzy badania, stanowi długoterminowe zagrożenie dla środowiska naturalnego i zdrowia publicznego.

A to nie wszystko, mieliśmy wszak celowy wyciek substancji chemicznych do rzeki Sejm, która z kolei wpada do rzeki Desna. Po rosyjskiej stronie doszło do zrzutu odpadów chemicznych (amoniaku, magnezu i innych toksycznych azotanów). "The Guardian" podał, że zginęły 44 tony ryb, a poziom tlenu w zatrutej rzece spadł do zera. To kolejna katastrofa ekologiczna.
Dwa rosyjskie tankowce zatruły Morze Czarne
Dodajmy do tego skażenie Morza Czarnego i to z różnych powodów. Jednym z nich jest katastrofa dwóch rosyjskich tankowców Wołgonieft'-212 i Wołgonieft'-239, które z ładunkiem ropy i chemikaliów zatonęły w grudniu zeszłego roku w Cieśninie Kerczeńskiej. Według doniesień wyciek zabił ponad 100 ssaków morskich, w tym delfiny i morświny, 175 ptaków morskich i tysiące bezkręgowców wzdłuż wybrzeża Ukrainy. Rosyjska strona zataja jednak rzeczywiste rozmiary tej katastrofy.
Nie wiemy też, co dzieje się na terenach chronionych wschodniej Ukrainy, które są okupowane przez armię rosyjską. To chociażby słynny Rezerwat Biosfery Askania-Nowa, a także Dżarylgaczski Park Narodowy czy Park Narodowy Meotyda i wiele innych.
Słowem, dewastacja ukraińskiej przyrody na skutek działań wojennych tylko od 2022 r. jest niewyobrażalna i większa niż myślimy. Nie brakuje przyrodników i ekologów, którzy uważają, że to najbardziej niszczycielska przyrodniczo wojna w dziejach, o największych skutkach dla przyszłości planety.













