Rośnie liczba ukąszeń nowego gatunku węża. Ludzie apelują o surowicę
Jeden z najgęściej zaludnionych stanów indyjskich, jakim jest Kerala (na obszarze wielkości Wielkopolski mieszkają 33 mln mieszkańców) wystosował apel do władz kraju o dostarczenie surowicy przeciw ukąszeniom węży. Nigdy dotąd tylu nie widziano, to gwałtowny wzrost. Na dodatek wśród najczęstszych przypadków pokąsań pojawił się nowy wąż, który dotąd gryzł ludzi bardzo rzadko.
Wśród najczęściej kąsających ludzi węży na miejscu pierwszym w Indiach i całej Azji od lat jest żmija łańcuszkowa, zwana daboją - bardzo kolorowy, ale tez groźny wąż, który często wchodzi w reakcje z ludźmi na polach uprawnych i ryżowiskach. Daboję uważa się za najgroźniejszego węża Azji, przypisuje się jej 900 zgonów rocznie. U większości ludzi dawka od 40 do 70 mg jest śmiertelna, co czyni ich jad o wiele bardziej efektywnym w porównaniu do innych rodzajów węży, takich jak kobry, grzechotniki czy mamby.
W stosunku do żmii łańcuszkowej panuje zresztą w Indiach i Bangladeszu ostatnio psychoza, którą podsycają media, o czym informowaliśmy w Zielonej Interii. Podsycany fejkami strach sprawia, że gady są masowo zabijane. Całe wioski udają się na ich poszukiwanie, aby je uśmiercić. Przyrodnicy indyjscy ostrzegają, że liczba węży może przez to gwałtownie spaść, a żmija jest ważna w regulowaniu populacji gryzoni. Bez niej spustoszą one uprawy w Azji.
Mokasyn indyjski pojawia się coraz częściej
W stanie Kerala na południowym-zachodzie Indii uważają jednak, że węży jest coraz więcej, a w każdym razie rośnie liczba pokąsań. To może jednak nie mieć związku z nagłym wzrostem populacji daboi, ale raczej zmianami w jej środowisku i większą liczbą ludzi, którzy zajmują jej tereny.
Poza nią Kerala raportuje o bardzo mocnym wzroście pokąsań przez trzy kolejne gatunki węży - niemrawca pospolitego, korbacza pospolitego oraz kobrę indyjską, zwaną okularnikiem. To oczywiście może mieć związek ze zmianami klimatycznymi, na które gady reagują, ale możliwe że istnieją też inne przyczyny.
Jest wreszcie wąż, który dotąd dość rzadko występował wśród pokąsań, a teraz mamy raptowny wzrost takich wypadków. To mokasyn indyjski - gatunek spokrewniony z grzechotnikami, jak zresztą wszystkie mokasyny. To węże chętnie zamieszkujące tereny podmokłe i pola uprawne oraz plantacje, zwłaszcza kawy i herbaty. Do tej pory w Indiach ustępował on w liczbie ukąszeń żmii łańcuszkowej, okularnikowi czy korbaczowi, ale liczba incydentów rośnie. Warto pamiętać, że na Cejlonie on lat to właśnie ten wąż odpowiada za największą liczbę wypadków.
Węże podążają za gryzoniami
Zdaniem naukowców, odpowiedzią na zagadkę dlaczego incydentów z wężami jest w Indiach teraz więcej mogą być gryzonie. Gady podążają za nimi w stronę ludzi, dokąd małe ssaki ciągną w poszukiwaniu pokarmu. To zwiększa ryzyko konfrontacji z człowiekiem.
Jak podaje "New India Express", trwają badania nad opracowaniem środka na ukąszenia mokasyna indyjskiego. O ile bowiem surowicę na jad daboi czy kobry indyjskiej albo korbacza pospolitego opracowano już wcześniej, to jednak kwestia toksyny mokasyna indyjskiego leżała dotąd odłogiem. "Niedługo powinny pojawić się owoce prac” - zapewnia dr Sandeep Dasa z wydziału zoologii Uniwersytetu w Kalkucie.
Z kolei Jayesh Kumar, profesor iw Kozhikode Medical College, przyznaje że obecność mokasyna indyjskiego wśród węży najczęściej gryzących ludzi w stanie Kerala jest pewnym zaskoczeniem i nowością. "Typowymi objawami po ukąszeniu tego węża są stan zapalny w miejscu ugryzienia i spadek krzepliwości krwi, co może prowadzić do niewydolności krążenia. Nie występuje niewydolność nerek." - mówi i dodaje, że najwyższy czas opracować surowicę na jad mokasyna. Trzeba to zrobić jak najszybciej, by ratować ludzkie życie.