Problem odoru nęka Polaków od lat. Będzie kolejna próba stworzenia ustawy
Wraca kwestia ustawy antyodorowej. Kolejny rząd chce się uporać z problemem uciążliwości zapachowych. Choć w przeszłości wielokrotnie pojawiał się taki pomysł, nie udało się wprowadzić odpowiednich przepisów. Chodzi między innymi o uciążliwe zapachy z ferm i składowisk odpadów.
Na 2025 rok Ministerstwo Klimatu i Środowiska zapowiedziało prace nad tzw. ustawą antyodorową. Na brak przepisów narzekają mieszkańcy obszarów, gdzie uciążliwości zapachowe utrudniają codzienne funkcjonowanie. Polskie prawo i unijne przepisy są w tej kwestii nieprecyzyjne i z reguły nie pozwalają pociągnąć do odpowiedzialności firm i zakładów generujących uciążliwy odór.
Odory nie tylko z rolnictwa
Od lat do Głównego Inspektoratu Ochrony Środowiska i Rzecznika Praw Obywatelskich wpływają skargi obywateli dotyczące uciążliwych zapachów generowanych przez fabryki, fermy przemysłowe (gdzie hoduje się drób, świnie i zwierzęta futerkowe), ubojnie, składowiska i zakłady przetwarzania odpadów.
Prawie 20 lat w rządzie toczą się debaty na temat wprowadzenia projektu ustawy, która miałaby zapewnić mieszkańcom zabezpieczenie przed niechcianymi zapachami. Do tej pory jednak, mimo prób podejmowanych przez kilka rządów, ustawy nie wprowadzono.
Problemem okazało się m.in. monitorowanie uciążliwości zapachowej, którą - w odróżnieniu np. od smogu - trudno sparametryzować i "zmierzyć" przy pomocy specjalistycznego sprzętu.
Posłanki Małgorzata Tracz oraz Krystyna Skibińska złożyły w tej sprawie interpelację - chodzi o projekt ustawy o minimalnej odległości dla planowanego przedsięwzięcia sektora rolnictwa, którego funkcjonowanie może wiązać się z ryzykiem powstawania uciążliwości zapachowej. Prace zapowiedziano na 2025 rok.
Rzecznik Praw Obywatelskich Marcin Wiącek uważa jednak, że ze skarg kierowanych do obecnego i wcześniejszych rzeczników, wyłania się dużo szerszy zakres problemu niż tylko odory związane z produkcją rolną.
RPO zaapelował do minister Pauliny Henning-Kloski o wyjaśnienie, czy "planowane prace legislacyjne mają dotyczyć wszelkich źródeł uciążliwości zapachowych, czy jedynie - jak przywołany projekt – tego ich źródła, jakim jest działalność rolnicza".
Ludzie ciągle alarmują o problemie
Fermy przemysłowe są jednymi z głównych emitentów uciążliwych zapachów generowanych przez sektor hodowlany.
- Otrzymujemy zgłoszenia od mieszkańców, którzy borykają się z problemami odorowymi lub obawiają się o wpływ ferm na swoje zdrowie - mówi Zielonej Interii Bartosz Zając, koordynator koalicji społecznej "Stop fermom przemysłowym".
- Nie ma wątpliwości, że największą cenę ponoszą zwierzęta - dodaje społecznik i tłumaczy, jak wygląda życie ptaków na polskich przemysłowych fermach drobiu.
Zobacz również:
Na fermie nie ma życia
W tzw. cyklu produkcyjnym zwierzęta na fermach przemysłowych cierpią z powodu licznych nieprawidłowości i braku możliwości realizacji podstawowych potrzeb. Przerośnięte kurczaki są jednymi z ofiar masowego przemysłu.
- Chów drobiu w Polsce ma dwie cechy - jedną jest zagęszczenie, które uniemożliwia realizację naturalnych potrzeb zwierząt. Zwierzęta na fermach wybiera się pod kątem szybkiego przyrostu masy są to rasy szybkorosnące. Druga sprawa to bardzo krotki i intensywny chów, który przekłada się na liczne nieprawidłowości, np. odparzenia. Na fermie drobiu ptaki żyją około 42 dni - stwierdza działacz społeczny.
Choć "Stop fermom przemysłowym" nie uczestniczy w konsultacjach na temat projektu ustawy antyodorowej, Bartosz Zając już teraz alarmuje, że nie rozwiąże ona problemu odoru z farm przemysłowych.
- Będziemy starali się interweniować w sprawie zmian w projekcie ustawy antyodorowej. Obecny kształt projektu w wielu lokalizacjach nie przyniósłby żadnych realnych zmian. Nad tym projektem trzeba popracować - podsumowuje działacz.