Ponad 50 szczurów odebranych z piwnicy. "Piski i brzydki zapach"

55 szczurów trafiło pod opiekę fundacji po interwencji stołecznych strażników miejskich w Warszawie. Zapach wydobywający się z klatek zaniepokoił mieszkańców. Zwierzęta rozmnożyły się w szybkim tempie, ponieważ samce i samice nie były od siebie oddzielone.

55 gryzoni trafiło pod opiekę fundacji. Szukają domów
55 gryzoni trafiło pod opiekę fundacji. Szukają domówStraż Miejska Warszawymateriały prasowe
partner merytoryczny
banner programu czyste powietrze

Warszawscy strażnicy miejscy zostali niedawno powiadomieni o problemie, z jakim zmagali się mieszkańcy Targówka. Funkcjonariuszom zgłoszono, że w piwnicy przetrzymywane są szczury, które bez żadnej kontroli się rozmnażają.

Młoda mieszkanka Targówka, która opiekowała się zwierzętami pod nieobecność chorej matki, miała prosić wcześniej o pomoc w opiece, ale nie znalazła chętnych. Szczury zostały przeniesione do piwnicy, ale problem pozostał.

Szybkie rozmnożenie szczurów

Zwierzęta, pomimo że znalazły się w piwnicy, zaczęły przeszkadzać mieszkańcom budynku. Najbardziej dokuczliwa miała być woń odchodów i moczu, co mogło być sygnałem, że zwierząt jest za dużo w jednej klatce. Sąsiadom przeszkadzały też piski wydawane przez gryzonie.

"Niekontrolowany rozrost hodowli szczurów najpierw stał się problemem pewnej hodowczyni, a potem sąsiadów z bloku. Z piwnicy dochodziły piski i brzydki zapach. Sprawie pomogli zaradzić strażnicy miejscy" - podaje biuro prasowe Straży Miejskiej m.st. Warszawy.

Zwierzęta trafiły do domów tymczasowych i czekają na adopcje

Funkcjonariusze odebrali ponad 50 gryzoni. Opiekunka zwierząt przyznała, że sprawa wymknęła się spod kontroli i w obliczu tej sytuacji jest bezradna. Gryzonie zostały odebrane z piwnicy i przewiezione pod skrzydła pracowników Fundacji Viva.

"To, co zastaliśmy, było przerażające - 36 samic i 19 samców tkwiło w mrocznej piwnicy, przetrzymywanych w zbyt małych jak na taką ilość szczurów klatkach. Wszystkie te stworzenia cierpią. Jedna trzecia samców ma nadgryzione ogony. Jeden malec ma opuchnięte oczka" - napisali pracownicy fundacji tuż po odebraniu gryzoni.

Szczury trafiły do domów tymczasowych i są badane. Niektóre samice są w ciąży. Kilka zwierząt jest chorych i wymaga leczenia. Fundacja zbiera pieniądze na leczenie i żywienie gryzoni. Utworzono specjalną zbiórkę.

"Przyjmujemy ankiety na adopcje tych szczurków. Z zastrzeżeniem, że wydane zostaną po pełnym zweryfikowaniu stanu zdrowia, przeleczeniu i kwarantannie. Osoby zainteresowane adopcją prosimy o kontakt. Obowiązuje ankieta adopcyjna i wizyta" - informuje Viva.

Wielki problem małych jeży. Zmiany klimatu robią im krzywdęPolsat News
INTERIA.PL
Masz sugestie, uwagi albo widzisz błąd na stronie?
Dołącz do nas