Groźny dla psów i kotów. Inwazyjny gatunek osiedlił się w polskich ogrodach
Oprac.: Natalia Charkiewicz
Nasze ogrody są domem nie tylko dla wielu roślin i kwiatów, ale też dla różnych gatunków zwierząt. Te - mniej lub bardziej proszone - zaczynają się w nich osiedlać. Są to też gatunki inwazyjne. Ostatnio Polskę nawiedza plaga nagich ślimaków - ich śluz może być zagrożeniem dla zwierząt i ludzi!
Ślimak luzytański (Arion vulgaris) od kilkunastu lat występuje Europie, w tym w Polsce. Ten niepozorny ślimak jest inwazyjny i zagraża zwierzętom domowym oraz niszczy plony. Jest też nosicielem groźnych pasożytów.
Nagi brązowy ślimak buszuje po ogrodach
Ślimak luzytański na pierwszy rzut oka nie różni się niczym od jego nagich krewnych. Dlatego jest często mylony ze ślimakiem wielkim. Jednak Arion vulgaris ma szerszy zakres ubarwienia. Może być żółty, beżowy, pomarańczowy czy brązowy, ale też różowy i czerwony.
Ponadto ten gatunek ślimaka potrafi być naprawdę spory - niektóre osiągają aż 14 cm wielkości. Charakterystyczny dla niego jest śluz, który jest bezbarwny, ale przy kontakcie z substancjami drażniącymi staje się mętny i biały.
Ślimak luzytański jest agresywny oraz wszystkożerny. Oznacza to, że żywi się także szczątkami organicznymi i zwierzęcymi. Nie ma w naszym środowisku naturalnych wrogów, więc ma wręcz idealne warunki do życia.
Zagraża roślinom i zwierzętom
Ślimak luzytański jest niebezpieczny dla naszych upraw, ale również zagraża naszym kotom i psom. Stanowi zagrożenie też dla dzikich psowatych, m.in. lisów.
Jest nosicielem Angiostrongylus vasorum, pasożytniczych nicieni, które wywołują szereg chorób układu oddechowego u zwierząt. Wystarczy, że nieopatrznie zjedzą ślimaka, a larwy nicienia osiedlają się w ciele naszego pupila - najczęściej w tętnicach i sercu. Zainfekowany zwierzak najczęściej kaszle, ma problemy ze złapaniem oddechu, czasami dochodzi do problemów z poruszaniem się.
Co więcej - my ludzie też jesteśmy zagrożeni. Kontakt ze śluzem ślimaka luzytańskiego wywołuje podrażnienie skóry oraz reakcje alergiczne. Ponadto może przyczyniać się do różnych problemów zdrowotnych, gdy zjemy rośliny zainfekowane przez niego.
Nie tylko ślimak luzytański
W tym roku jest istna plaga inwazyjnych mięczaków. Jak donosiliśmy, ślimaki te zjadają wszystko, co wejdzie im pod tarkę, którą ślimaki rozcierają i pożerają wszelki pokarm. Z ogródków znikają marchewki, groszki, kwiaty, nawet te rośliny, które - wedle porad - miały stanowić zaporę dla żarłocznych ślimaków bez skorup, jak szałwia. Ludzie przecierają oczy na widok wysypu intruzów i ich wielkości.
Pomrów wielki jest jeszcze większy od ślinika luzytańskiego - potrafi osiągnąć nawet 20 cm. Rozmnaża się bez przeszkód i dokonuje potężnych zniszczeń w uprawach.